piątek, 26 września 2014

Rozdział 24

 - Pocałuj mnie.. - powiedział. Brakowało dosłownie centymetra do tego, żeby nasze usta złączyły się. Na szczęście przerwał nam Chris.
- Rose mogę cię poprosić na chwilę?
- Nie widzisz, że jest zajęta- zdziwiłam się na komentarz Harry'ego. Potraktował mnie jak własność.
- Oczywiście. Cześć Harry- pożegnałam się i odeszłam z blondynem. Spoglądnęłam na Harry'ego. Stał w bezruchu. Natomiast ja z Chrisem wyszliśmy na zewnątrz
- O co chodzi?
- Chcę cię przeprosić jeszcze raz i nie bądź już zła. To było silniejsze ode mnie..
- Doskonale wiem o co ci chodzi.. Wybaczam ci. Tylko, żeby mi się to już nie powtórzyło jasne?
- Jasne! To co misiek?!
- Misiek! - powiedziałam i przytuliłam go - pogadaliśmy jeszcze chwilę i wróciliśmy do środka. Podeszliśmy pod bar i zamówiliśmy sobie po drinku. Zrobiło mi się przyjemnie ciepło. Postanowiłam zamówić jeszcze jednego i jeszcze jednego.. Później poszłam z Chrisem na parkiet. Bawiłam się wspaniale. Zaczęło mi się kręcić w głowie
- Wszystko dobrze?!
- Idę na chwilę do toalety!
- Okey! - zrobiłam tak jak powiedziałam. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam w swoje odbicie. Byłam już wykończona. Zbliżała się 3. Schłodziłam kark zimną wodą i wyszłam. Akurat musiałam wpaść na niego. Harry..
- Jesteś pijana.
- Nie pijana tylko nie trzeźwa ha! A to różnica jest!
- Zabieram cię do domu!
- Ha! Oszalałeś?! - w odwecie chwycił mnie za rękę i pociągnął do wyjścia. Nikt nas nawet nie zauważył. A miałam nadzieję.
- Ubierz płaszcz!
- Dobrze mamo. Tylko nie krzycz- droczyłam się z nim na parkingu
- Wsiadaj..
- A może nie?
- Wsiadaj!
- Nieee! - nagle pod stopami zniknął mi grunt. Sam mnie wsadził do auta i położył na tylne siedzenia. Szybko zasnęłam..
OCZYMA HARRY'EGO
Chciałem odwieźć ją do domu ale Sophie w padłaby w szał. Postanowiłem więc, że zawiozę ją do mojego domu, który leżał jakieś 40 km od miasta. Byliśmy już tam kiedyś razem. Co chwilę spoglądałem na nią. Tak słodko spała. Moja piękna księżniczka. Zadurzyłem się w niej na amen. To z nią pragnę spędzić resztę życia, dla niej zrobię wszystko. Jest moją lewą połową serca. Oddałem się jej w każdy możliwy sposób. Kiedy to się w końcu skończy? Niech wyzdrowieje.
Zajechałem na podjazd, nakryłem ją kocem i wyniosłem na rękach z samochodu. Położyłem ją delikatnie na dużym łóżku w sypialni. Położyłem się na chwilę obok niej. Od garnąłem jej kosmyk włosów z twarzy
-Och Rose.. moja piękna Rose.. ile jeszcze mam czekać? Jak długo?  -powiedziałem, ucałowałem ją w głowę i wyszedłem zamykając po cichu drzwi. Postanowiłem się umyć. Ubrałem czarne bokserki i białą koszulkę. Włączyłem tv i zasnąłem na kanapie  w salonie..
OCZYMA ROSE
Obudziły mnie promyki słońca, które padały na moją twarz. Przetarłam posklejane od tuszu rzęsy. Po chwili zorientowałam się, że jestem w obcym mi miejscu. Wstałam z łóżka i ostrożnie wyszłam z pokoju. Długim korytarzem dostałam się do salonu. Ktoś spał na kanapie. Podeszłam powoli i odsapnęłam z ulgą, że to był Harry. Postanowiłam odnaleźć łazienkę. Przemyłam się i rozczesałam włosy. Musiałam chodzić w tej sukience.
-Harry wstawaj- szepnęłam. Otwarł powoli oczy i uśmiechnął się szeroko
- już, już - wstał w samych bokserkach i koszulce. Był to dla mnie nie codzienny widok.
-Harry co ja tu robię?
-Byłaś tak pijana, że odwieźć cię do domu nie wchodziło w grę
- Więc odwieź mnie teraz?
- Myślałem, że..
- Nie myśl! Między nami niczego nie ma i nie będzie! Więc odwieź mnie!
- Nie mów tak! Kocham cię - powiedział i przybliżył się do mnie. Nasze usta dzieliły centymetry
- Problem w tym, że ja ciebie nie kocham i nigdy już nie pokocham rozumiesz? - powiedziałam i skierowałam się ku drzwi
- Będę czekała w samochodzie- poszłam więc do tego nieszczęsnego auta. Miejsce to wydawało mi się strasznie znajome. Poczekałam na niego chwilę. Wszedł do pojazdu wyraźnie zdenerwowany. Całą drogę przemilczeliśmy..
- I tak będę walczył - powiedział na koniec. Spojrzałam na niego i wyszłam..

czwartek, 25 września 2014

Rozdział 23

 Przetarłam zaspane oczy. Spojrzałam na budzik. To już południe! Szybko wstałam i w ekspresowym tempie umyłam się, rozczesałam włosy i ubrałam:
 Szybko wybiegłam z domu zapominając tym samym o śniadaniu. Szłam tak szybko, że można by to nazwać biegiem.. Dzisiaj mam jazdy i to w dodatku za minutę!
- Dzień dobry ,przepraszam za spóźnienie..
- Ktoś tu się chyba nie wyspał- zażartował co mnie w żadnym stopniu to nie śmieszyło..
- Dobrze, więc proszę zacząć- tak też zrobiłam. Przekręciłam kluczyk a reszta jazdy jakoś szła.. Instruktor nawet mi pogratulował. Zaproponował, że odwiezie mnie do domu ale miałam jeszcze kilka spraw do załatwienia na mieście więc podziękowałam.

Udałam się do galerii. Musiałam znaleźć jakiś prezent dla Sophie. Kończy dzisiaj 24 lata.
Szukanie prezentu dla niej, to największe wyzwanie w świecie. Chodziłam bez sensu w tą i z powrotem aż w końcu znalazłam to czego szukałam:




      Musiałam jeszcze z godzinę poczekać na wygrawerowanie napisu, który umieszczony będzie na kółku. (Sophie Davies 28.10.1990r.)
Poszłam więc do MacDonalda, gdzie pracuje Camille. Opowiedziałam jej o prezencie. Stwierdziła, że Sophie na sto procent się ucieszy. Też tak myślałam.
Pogadałyśmy jeszcze o naszych różnych bzdetach. Camille zaproponowała mi dzisiaj wypad do dyskoteki. Odmówiłam. Chciałam ten dzień spędzić z siostrą. Po godzinie czasu poszłam odebrać naszyjnik. Był taki piękny. Zapakowali mi go jeszcze w oryginalne pudełko firmy i podziękowali za zakup.
Na dworze rozpogodziło się. Słońce wyszło zza chmur i ogrzewało całe miasto. Po drodze kupiłam też duży bukiet tulipanów.
 Weszłam do domu i wsadziłam je do  wazonu. Sophie wraca za 2 godziny więc mam czas by posprzątać i zamówić jakiś dobry katering a i oczywiście po zapraszać jej znajomych.
Posprzątałam i udekorowałam dom,  przekąski rozstawiłam w jadalni i zadzwoniłam do jej znajomych.. Zaprosiłam jej dwie przyjaciółki, trzech kolegów i koleżanek..
Zgasiłam w domu światła. Wszyscy pochowali się po kątach..
- Rose?! Jesteś?!
- Nieeespodziankaa! - krzyknęliśmy radośnie. Była taka zaskoczona
- Rose to twoja sprawka?
- Może i tak..
- Zabiję cię.. 
- Też cię kocham! - posiedziałam z nimi chwilę i wręczyłam jej prezent podobnie jak reszta.
- Jejku dziękuje wam. Są naprawdę piękne - powiedziała i uściskała każdego z osobna
- Sophie mogę cię prosić na chwilkę?
- Jasne- odeszłyśmy od stołu i stanęłyśmy na korytarzu
- O co chodzi?
- Mogę iść dzisiaj do dyskoteki?
- Jasne! Jeszcze pytasz! Idź zabaw się!
- Jesteś kochana- dałam jej buziaka i poszłam się przebrać. Ubrałam białą sukienkę w falbanki, i niebieskie dodatki do tego. Umalowałam się delikatnie i wyprostowałam włosy. Na wierzch ubrałam czarny płaszcz.
- To ja wychodzę! Cześć wszystkim!
- Paa! Baw się dobrze i uważaj na siebie! - pod dom podjechała Camille za jakimś chłopakiem o blond włosach
- Cześć Rose! Jak zdrówko?
- My się chyba nie znamy?
- Owszem znamy. Jestem przyjacielem Harry'ego i chłopakiem  Camille
- Ja o tym powinnam wiedzieć tak?
- Tak.. Ale nie martw się! Wszystko się da nadrobić- westchnęłam i wsiadłam do auta. Podczas drogi bardzo dobrze się z nim dogadywałam. Dostrzegłam w nim, że lubi dużo żartować i śmiać się. Rzeczywiście miałam wrażenie jakbym go znała od dawna.
- Wysiadka lejdis! - zaśmiałyśmy się i wyszłyśmy. Szybko pobiegłyśmy do środka, gdzie było strasznie duszno. Ściągnęłam płaszcz i razem z Camille i Niall'em tanecznym krokiem podeszłyśmy do baru. Zamówiłyśmy sobie po kolorowym drinku. Szybko opróżniłyśmy zawartość szklanki i weszłyśmy w parkiet. Oddzieliłam się od nich bo nie chciałam być ich trzecią nogom. Weszłam w tłum i zaczęłam tańczyć do rytmu piosenki.. Potańczyłam i akurat musieli puścić wolną piosenkę: https://www.youtube.com/watch?v=R6xbFV-zIu0
 Postanowiłam zejść z parkietu
- Stop! Chociaż tą jedną piosenkę.. - odwróciłam się i ujrzałam Harry'ego..
- Nie ja nie umiem i zresztą..
- No proszę cię. Tylko jedną - zgodziłam się. Wydawało mi się, że dlatego bo chciałam mieć go z głowy.. Oparłam głowę o jego ramię i zamknęłam oczy. Czułam się bezpiecznie. Brakowało mi tego uczucia..
- Przy tej piosence zostaliśmy parą.. Przy tej piosence pokochałem cię jeszcze bardziej, przy tej piosence tańczyliśmy jak teraz i miałaś tę samą sukienkę..
-Harry ja i tak nic nie pamiętam więc odpuść sobie..
- Kiss me- nucił kawałek piosenki.. Nie powiem to było przyjemne.. Zamknęłam ponownie oczy i wtuliłam się w niego. Nie kontrolowałam tego. W mojej głowie zaczęły się pojawiać jakieś obrazy. Widziałam nas na parkiecie.. Całujących się....
Spojrzałam w jego oczy. Znowu ucałował mnie w czoło a ja zadowolona i bezpieczna powróciłam do wcześniejszej pozycji. Miałam taki mentlik w głowie. Już nie odróżniałam prawdy od kłamstwa



                                   
                                                                          

wtorek, 23 września 2014

Rozdział 22


 WŁĄCZ: https://www.youtube.com/watch?v=F_R0aP08XTo

- Coś nie tak? - zapytał zaciekawiony moją reakcją na jego słowa
- Harry pamiętam to..
- Nasze spotkanie? To znaczy, że już sobie przypomniałaś? - złapał mnie za dłonie w nadziei
- Nie zupełnie mam prześwity.. To była chyba zima. Szłam na spacer i w tedy zjawiłeś się ty. Byłeś  dokładnie w tym samym miejscu ale to wszystko- powiedziałam i wysunęłam swoje dłonie, które uciskał..
- Czyli zaczynasz sobie przypominać. Nawet nie wiesz jak się cieszę!
- Muszę iść do domu.. - wstałam z ławki na równe nogi i byłam już gotowa do odejścia.
- Poczekaj.. Pozwól się odprowadzić. Nie puszczę cię samej..
- Tylko nic nie mów.. Lubię ciszę
- Wiem o tym- przewróciłam oczyma. Dziwnie się czułam bo on chyba wie o mnie wszystko.. Szliśmy jakieś 7 minut w idealnej ciszy aż w końcu to przerwałam..
- Harry czy my to robiliśmy?
- Ale co?
- No TO..
- Sex? - mówił o tym z taką łatwością
- Tak i to dosyć często - zawstydziłam się co zauważył..
- Tęskniłem za tym rumieńcem
- Dobra nie chcę znać szczegółów. To może powiedz mi co o mnie tak właściwie wiesz?
- Wszystko
- Dziesięć zdań
- Masz koło sutka znamię w kształcie serca.Gdy mnie zobaczyłaś pierwszy raz, od razu mnie namalowałaś. Ten wisiorek dostałaś przy urodzeniu od mamy. Nie lubisz gdy ktoś się z  tobą droczy( zwłaszcza ja). Udajesz silną a tak na prawdę lubisz być rozpieszczana. Uwielbiasz sałatkę grecką. Masz strasznie niską samoocenę. Gdy byłaś mała spadłaś z drzewa i biegałaś z połamaną nogą jak oszalała. Piszesz pamiętnik. Nosisz tylko i wyłącznie czarną lub białą bieliznę w dodatku musi być ona zawsze kompletem i kochałaś mnie na zabój..
- Było jedenaście a nie dziesięć i z tym pierwszym i przed ostatnim.. Nie musiałeś
- Owszem musiałem. Widzisz wiem wszystko..
- O patrz jesteśmy już pod domem.. To cześć..
- Kiedy ja chcę cię odprowadzić pod drzwi.
- Zawsze taki jesteś?
- Jaki?
- Uparty..
- I kto to mówi?
- Wcale, że nie jestem!
- Owszem jesteś - odprowadził mnie pod same drzwi..
- To co? Do zobaczenia - powiedziałam z uśmiechem na twarzy
- Do zobaczenia czyli do jutra?
- Dobranoc Harry- powiedziałam na co ten ucałował mnie w policzek.
- To też lubiłaś - nie odpowiedziałam nic. Po prostu weszłam do domu. Muszę przyznać, że przeszyły mnie dreszcze.. Odsapnęłam i poszłam do kuchni.. Na stole leżała karteczka : Wrócę późno. Nocna zmiana. W mikrofali masz kolację. Zjedz i bądź grzeczna. Całuje Sophie ;*   - Wyciągnęłam z mikrofali talerz na, którym była ryba. Zjadłam wszystko i poszłam się umyć, ubrałam pidżamę i usiadłam w pokoju przy oknie.. Księżyc był idealnie okrągły.
 Drogi pamiętniku.. Spotkałam dziś Harry'ego w parku.. To dziwne ale przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie.. Opowiedział mi też tyle rzeczy o mnie, o których wiem tylko ja i Camille.. Nie wiem czy powinnam mu zaufać. Jestem w rozsypce i ten pocałunek. To było tak jakby doskonale wiedział czego tak na prawdę potrzebuję..
 Pisanie przerwał mi dzwonek do drzwi. Narzuciłam szlafrok i zeszłam na dół. Chwyciłam za klamkę i pociągnęłam do siebie drewnianą powłokę..
- Chris co ty tu robisz?
- Pomyślałem, że mógłbym wpaść na chwilę.. Mogę wejść?
- Jasne. Wejdź, zapraszam - powiedziałam i zaproponowałam mu herbaty. Przygotowałam dwa napoje i usiedliśmy na kanapie w salonie..
- Więc co cię do mnie sprowadza o tej godzinie?
- Chciałem cię zobaczyć i tyle..
- Ale my się już dzisiaj widzieliśmy
- No tak ale.. Musiałem z kimś pogadać a wiem, że na tobie mogę polegać- nastała cisza..
- Rose mam prośbę taką dosyć nie typową..
-Tak?
- Mogę cię pocałować? Tylko jeden pocałunek.. Nic więcej nie chcę..
- Ymm Chris chyba.. - nie pozwolił dokończyć. Przywarł do moich ust łącząc nas tym samym w pocałunku..
 
  Szybko odreagowałam. Czułam się jakbym kogoś zdradziła
- Chris wyjdź!
- Wybacz ale nie mogłem się oprzeć.. To instynkt
- Wyjdź!
- Wybacz mi..
- Muszę to przemyśleć a teraz wyjdź! - zrobił tak jak nakazałam. Muszę przyznać, że nie było aż tak źle. Jest on przystojny ale nie byłam na to gotowa. Boję się, że poczuje coś do niego a tego nie chcę.. Chyba. 

Rozdział 21

- Rose otwórz drzwi! W tej chwili! Dosyć tego! Wyjdź z domu! - to był poranek. Chyba i moja starsza nadopiekuńcza siostra. Przycisnęłam poduszkę do głowy próbując odnaleźć ciszę..
- Rose!
- Daj mi spokój! Nie rozumiesz, że i tak nie wyjdę!
- Rose ja tylko się o ciebie martwię.. Proszę cię wróć. Bądź taka jak wcześnie. Minął już miesiąc, żałoba zazwyczaj tyle trwa.. - nie wierzyłam w to co ona wygaduje. W sumie miałam to gdzieś. Nie interesował mnie już nikt i nic. Z tego wszystkiego musiałam się trochę nasilić.
Wiedziałam, że to mnie niszczyło ale co z tego jeżeli tylko w ten sposób mogłam odlecieć w zapomnienie.
- Rose otworzysz? - usłyszałam znajomy mi głos mężczyzny.
- Rose to ja Harry nie wiem czy jeszcze pamiętasz.. Ale otwórz błagam. Martwię się o ciebie- powiedział tak jakby ledwo co. Słyszałam jak  powstrzymuje się od łez. Ale mało mnie to ruszało.
- Zajmijcie się może swoim życiem co?!
- Rose już ci mówiłem, że to ty jesteś moim życiem! Jesteś moją większą połową serca. Nie zostawiaj mnie samego. Wróć..
- Nie - odpowiedziałam drżącym głosem. Nastała cisza aż nagle moje drzwi zostały wyważone. W pokoju było ciemno bo miałam wiecznie pozasłaniane okna. Harry odsłonił je.. Moje oczy niemalże zamknęły się..
Siedziałam przyciśnięta do kąta ściany..
- O mój boże- powiedział gdy mnie zobaczył..
- Rose jak ty wyglądasz? Dlaczego mi to robisz? - kucnął obok mnie i chciał mnie dotknąć ale cała roztrzęsiona wciskałam swoje drobniutkie ciało w ścianę.
- Rose to ja. Nie bój się mnie. Pozwól, że ci pomogę. Tak nie można. Musisz z tego wyjść. Odpowiesz mi coś?
- B..b..boję się- w moim głosie zabrakło energii. Mówiłam szeptem..
- Tak wiem ale uwierz mi, że wszystko będzie dobrze. Zaufaj mi - szczerze nie wiedziałam jak mam zareagować. W mojej głowie było tyle obojętności.
- Pójdziesz ze mną?
- Nie - odpowiedziałam a ten wziął mnie na ręce, ścisnął mocno, związał mi ręce i nogi i wpakował mnie do swojego auta..
- Co ty robisz?! Chcę do domu!
- Będziesz się leczyć!
- Nie chcę. Wypuść mnie! - krzyczałam na marne. Drzwi otwarły się a we mnie znowu uderzyło to jasne światło. Zaniósł mnie na sam korytarz psychiatryka i przekazał lekarzom. Wpadłam w szał. Nie chciałam tego
- Harry nienawidzę cię! Już nigdy cię nie pokocham! Nienawidzę cię!


 OCZYMA HARRY'EGO

To było straszne. Gdy ją zobaczyłem myślałem, że już nie da się jej pomóc. A jednak wbrew jej woli zabrałem ją do psychiatryka. Chciałem ją odzyskać. Gdybyście widzieli jej chude ciało. Bałem się, że ją połamie dotykając palcem jej rękę. To było straszne. Najbardziej zabolały mnie jej słowa gdy ją zabierali na oddział
- Harry nienawidzę cię! Już nigdy cię nie pokocham! - tak strasznie mnie to bolało. Byłem w rozsypce.Krzątałem się od ściany do ściany.. Podobnie jak Sophie, która była bliska załamania nerwowego
- I co z nią? - zapytałem gdy zobaczyłem jednego z lekarzy
- Dziewczyna jest strasznie wychudzona.. Badania wskazują na to, że przez ostatni miesiąc żywiła się tylko i wyłącznie narkotykami. Jej organizm jest wyniszczony doszczętnie. Najpierw musimy naprawić jej psychikę. Zmusić ją do tego by zaczęła myśleć racjonalnie.
- Dobrze a ile to potrwa?
- Taka terapia jest zależna od woli pacjenta.. Miesiąc,dwa, trzy..
- Nie mogę tyle czekać
- Mimo wszystko dobrze, że pan ją tu przywiózł.. Jeszcze tydzień i było by po niej -  byłem bezradny. Tak bardzo chciałem jej pomóc ale nie mogłem, nie potrafiłem.. Najgorsze jest to, że ona nadal mnie nie pamięta a ja zaczynam powoli tracić nadzieję w to, że będzie jak kiedyś
- Harry dziękuję- powiedziała Sophie. Zdziwiłem się bo wiem, że te podziękowania przyszły jej z trudem. Wiem, że mnie nie lubi..
- Nie ma za co... 
 
DWA MIESIĄCE  PÓŹNIEJ ( OCZYMA ROSE)

Drogi pamiętniku przez pierwsze dni mojego leczenia było okropnie.. Nie raz próbowałam uciec ale się nie dało.  Nie mogłam spać, nie reagował na nic.. Byłam martwa w żywym ciele. Byłam karmiona przymusowo. 
W końcu po długiej terapii mogłam wyjść. Teraz jestem w domu. Lecz nie jestem dawną Rose, która się śmiała i szalała. Jestem inna. Już nie cieszy mnie byle promyk słońca. Odbudowali mnie fizycznie ale psychicznie nadal będę w pewnym stopniu sobą. 
*****************

Zamknęłam leniwie pamiętnik i siedząc przy oknie spojrzałam jak natura obumiera. Kolorowe liście mnożą się, niebo staję się ponure mimo słońca które chowa się za chmurami. Wstałam z miejsca i podeszłam do lustra. Nienawidzę swojej twarzy. To się nigdy nie zmieni. Poszłam się umyć. Wysuszyłam dokładnie włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Ubrałam :
 Zjadłam śniadanie, na które nie miałam ochoty i wyszłam z mieszkania. Dziś miałam iść na kurs prawa-jazdy. Po kursie umówiłam się z Chrisem na kawę. Polubiłam go. Dodawał mi otuchy. Tylko on mnie rozumiał. Porozmawialiśmy z godzinkę i rozeszliśmy.
Natchnęło mnie na spacer po parku. Lubiłam go za to, że nigdy nie było w nim specjalnych tłumów. Usiadłam na jednej z ławek, oparłam się i odetchnęłam.. Zamknęłam na chwilę oczy, było wspaniale. Tego potrzebowałam..
- Cześć - otwarłam oczy by ujrzeć wysoką postać o zielonych oczach.
- Czy ty za mną chodzisz? 
- Nie, tak się złożyło, że siedzisz na mojej ławce rozmyśleń
- Ławce rozmyśleń? Naprawdę? 
- Tak to tutaj się poznaliśmy... - w mojej głowie został wywołany obraz. Pamiętam to. Pamiętam to spotkanie...


poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 20

  Lekarze zrobili mi jeszcze kilka podstawowych badań i wszystko wskazuje, że to jest amnezja tym czasowa. Więc wszystko powinno wrócić do normy.  Mówili też o tym, że powinnam prowadzić stary tryb życia. Postanowiłam, że napiszę maturę za rok bo nie dam rady nadrobić pół roku w ciągu kilu dni. Wróciłam więc do domu. Ten cały Harry cały czas do mnie dzwonił. Zaczynał mnie denerwować. Z jednej strony nie chcę mieć z nim nic wspólnego ale z drugiej strony jest w nim coś takiego co mnie do niego ciągnie. Tak jakbym go rzeczywiście znała. W szpitalu też codziennie odwiedzał mnie Chris. Polubiłam go. Tylko on mi nie powtarza ciągle tego co powinnam pamiętać.
 Dziś na obiad miała przyjść Camille. Od razu po powrocie poszłam wziąć długi, ciepły prysznic. Rozczesałam włosy i ubrałam: 
  Włosy zostawiłam rozpuszczone. Następnie poszłam do swojej pracowni. Spostrzegłam wiele nowych obrazów. Na większości z nich był ten Harry. Co raz bardziej wierzyłam w to, że między nami coś się wydarzyło. W mojej głowie pojawił jakby urywek tego co było.
Ujrzałam tego bruneta. Uśmiechał się do mnie i patrzyliśmy się na siebie długo.. To wszystko. Zbiegłam szybko po schodach do Sophie, która urzędowała właśnie w kuchni
- Sophie posłuchaj! Coś sobie przypomniałam!
- Co takiego?
- Tego chłopaka. Widziałam go. To było coś w stylu pierwszego spotkania
- Jak to sobie przypomniałaś?
- Weszłam do swojej pracowni. Leżało tam mnóstwo nowych  obrazów. Na większości z nich był ten mężczyzna. Błagam cię opowiedz mi coś..
- Wiesz, że wygrałaś konkurs na najlepszy obraz roku i dostałaś propozycję, żeby uczyć się w jednej z najlepszych szkół malarskich?
- Na prawdę?! Ja?! - wpadłam w szał. Zawsze o tym marzyłam
- Kiedy to było?
- Kilka miesięcy temu. Miałaś zacząć od razu ale na drodze stanął ci on i wybrałaś jego - już się nie odezwałam. Poszłam do swojego pokoju. Czyżby to było aż tak poważne, żebym zrezygnowała ze swoich marzeń? Aż tak go kochałam?
Postanowiłam zadzwonić do Justina. Może on coś mi przypomni. Muszę z nim porozmawiać. Z tęskniłam się za nim. Wybiłam na telefonie jego numer kilka razy. Nie odbierał. Zadzwoniłam więc do jego mamy.
- Halo? - usłyszałam głos kobiety
- Dzień dobry. Z tej strony Rose. Jest może Justin w domu?- kobieta rozpłakała się
- Rose jeżeli to ma być żart to kiepsko on ci wyszedł. Nadal rozpaczamy
- Żart? Rozpaczacie? Nad czym?
- Przecież doskonale wiesz, że go już z nami nie ma
- Jak to nie ma? Co się stało?!
- Do widzenia - powiedziała stanowczo i odłożyła słuchawkę. Co ona miała na myśli mówiąc, że go już z nami nie ma? I dlaczego płakała? Mam tylko nadzieję, że nic mu nie jest.
 Chwilę później do drzwi zadzwonił dzwonek. Zeszłam na dół i otworzyłam je.
- Harry co ty tu robisz?
- Przyszedłem cię zobaczyć. Wiedz, że się nie poddam. Będę o ciebie walczył aż do skutku
- Właściwie to wejdź. Muszę się czegoś dowiedzieć
- Co on tu robi? - zapytała zdenerwowana siostra gdy tylko go zobaczyła
- Muszę z nim porozmawiać. Nie gniewaj się- powiedziałam i poszłam z nim na górę. Zdziwiła mnie jego swoboda. Czuł się tak jakby tu już był.. Usiadłam obok niego i trochę skrępowana poprosiłam o tym, żeby mi opowiedział o wszystkim
- Więc byliśmy parą. Kochaliśmy się nad życie..
- Mógłbyś opowiedzieć coś o moim życiu a nie tylko o nas?
- Kiedy przez ostatnie pół roku to ja byłem twoim życiem a ty moim
- Chyba bym pamiętała takie wielkie uczucie?
- Powinnaś. Nawet nie wiesz jak mnie to boli, że mnie nie pamiętasz. Patrze na ciebie i pragnę cię pocałować lecz nie mogę
- Wiesz może co się stało z Justinem? - nastała cisza
- Dzwoniłam do jego mamy i powiedziała, że go już z nami nie ma... Wyjechał gdzieś czy jak?
- Rose on chorował..
- Tak?
- Nie powinienem ci tego mówić..
- Błagam cię powiedz mi! Wiem, że tylko ty mi powiesz prawdę, którą chcę znać- powiedziałam zaniepokojona
- No dobra ale to może cię zaboleć.. On chorował na raka i umarł.. Między innymi dlatego doszło do wypadku...
- Co?! Nie, nie to nie możliwe.. Kłamiesz! - zaczęłam krzątać się po pokoju. Do oczu zaczęły napływać mi łzy
- Rose spokojnie.. Chciałaś prawdy to jej dostałaś i właśnie takiej reakcji się obawiałem
- Wyjdź!
- Nie zostawię cię z tym samej
- Błagam powiedz, że kłamiesz - powiedziałam już zalana łzami
- Rose musisz się uspokoić- nie reagowałam na jego słowa. Zbiegłam na dół
- Sophie dlaczego mnie okłamywałaś?! Dlaczego nie powiedziałaś mi prawdy?!
- O czym ty mówisz?
- Czy to prawda, że Justin nie żyje?! Odpowiedz mi!
- Tak ale.. - nie dałam jej dokończyć. Wybiegłam z mieszkania.. Biegłam ile sił w nogach.. Skręciłam do parku. Chwilę później byłam na cmentarzu. Biegałam jak oszalała w próbie odnalezienia grobu. Miałam nadzieję, że to nie prawda do czasu aż to zobaczyłam : Justin Baker, urodzony ***, zmarł***, Syn,wnuk, kuzyn i przyjaciel. Opadłam z bezsilności na bruk. Dłońmi podpierałam się o grób przyjaciela..
- nie, nie, nie możesz! Dlaczego ty?! Nie możesz mnie zostawić! Ja miałam ciebie a ty miałeś mnie!

   - Rose! Jestem.. Nie płacz.. Wszystko będzie dobrze.. - powiedział brunet, który znalazł się obok mnie w mgnieniu oka..
- Kłamiesz! Nic już nie będzie takie same! Straciłam wszystko! Została mi tylko siostra! Tracę wszystkich po kolei. Wszyscy krewni, rodzice a teraz on!
- Masz mnie. Pamiętaj, że zawsze będę cie kochał
- Zostaw mnie samą!
- Chodź do domu bo się rozchorujesz
- Proszę cię. Zostaw mnie..- zrobił tak jak powiedziałam. Przez długi czas jeszcze płakałam. Nie mogłam się z tym pogodzić.. Wszytko tylko nie jego śmierć.. Moje życie odwróciło się do góry nogami. Z dnia na dzień co raz więcej nałogów i łez.. Przestałam wierzyć w lepsze jutro. Już nie budziłam się z nadzieją na lepszy dzień.. Każdego dnia zastanawiam się co ja tak właściwie jeszcze tu robię. Straciłam ochotę nawet na oddychanie.. Lepsza ja już nie wróci..











Rozdział 19

 2 TYGODNIE PÓŹNIEJ

 Zacząłem tracić nadzieję.. Siedzę już kolejny dzień przy niej. Patrze jak spokojnie oddycha. Jak leży taka blada i wychudzona jeszcze bardziej niż zwykle.. Teraz pocieram jej dłoń i rozmawiam z nią  jak co dzień. O ile można to nazwać rozmową. Bo w sumie tylko ja mówię a ona milczy.Każda sekunda jest dla mnie udręką. A co jeśli już się nie wybudzi?
Mam dosyć czekania na ujrzenie jej pięknych oczu. Z dnia na dzień tracę siły i wiarę w to, że się wybudzi.
- Panie Styles proszę iść odpocząć. Jak tylko się wybudzi damy znać..
- Czy ja wyglądam na jakiegoś idiotę?! Nie zostawię jej. Ona mnie potrzebuje a ja potrzebuje jej..
- Proszę Pana ale jak na razie nic nie wskazuje na to, że..
- Niech pani tego nie mówi! Wrócę tu za 2 godziny! Będę czekał chodź bym miał przy niej umrzeć - spojrzałem jeszcze raz na moją śpiącą piękność. Ucałowałem ją delikatnie w czoło i wyszedłem. Pojechałem do domu umyć się, przebrać i zjeść coś szybkiego.. Tak właśnie wyglądał przez ostatnie 2 tygodnie mój tryb życia a raczej nie życia.. Spojrzałem na tapetę w ekranie mojego telefonu. Och Rose- pomyślałem.. Dlaczego mi to robisz?
 Moja komórka zaczęła wibrować w dłoni.
- Halo?
- Harry trzymasz się jeszcze? - to był głos Perrie. Mojej najlepszej przyjaciółki..
- Jasne.. Właśnie miałem jechać do niej
- Harry może przyjedziesz do mnie i do Zayna. Odprężysz się trochę. Nie uważasz, że na marne ci siedzieć w tym szpitalu.. Przecież dadzą ci znać gdy się tylko wybudzi.
- Perrie nie mogę.. Muszę  być przy niej
- Harry błagam cię zrób to też dla niej. Uwierz mi, że ona chciałaby twojego odpoczynku..
- Hmm niech ci będzie ale to tylko na dzisiaj - po krótkim zastanowieniu odpaliłem samochód i pojechałem do domu Malika. Długo mnie pocieszali. Zayn zaproponował mi trochę marychy ale odmówiłem. Zrobiłem to dla niej. Nie tknę już tego świństwa..
 
 OCZYMA ROSE :

 Jasne światło niespokojnie uderzyło w moje oczy. Głęboko zaciągnęłam się powietrzem i spostrzegłam, że jestem w szpitalu.
  Zaczęła mnie boleć głowa. Spojrzałam na osobę siedzącą obok mnie. Był to jakiś dobrze zbudowany, przystojny blondyn.
- Rose! W końcu!
- Ymm kim ty jesteś?
- Nie poznajesz mnie? To ja Chris.. - chłopak spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Po chwili do sali wparowała moja siostra i przyjaciółka a za nimi lekarze.
- Co się stało? - zapytałam zmieszana i zmęczona
- Miałaś wypadek, wpadłaś pod samochód i zapadłaś w śpiączkę- powiedział lekarz i zaczął zadawać różne dziwne pytania typu : jak mam na imię? Gdzie mieszkam? Ie mam lat? - Odpowiedziałam błędnie na ostatnie pytanie. Jak boga kocham myślałam, że mam 17 lat a tu się okazało, że 18-ście.
- Camille ona nie wie kim jestem - powiedział ten cały Chris do mojej przyjaciółki..
- A powinnam? - zapytałam zdziwiona..
- Dobrze. Poproszę wszystkich o wyjście.Prócz siostry. Musimy przebadać pacjentkę - tak jak powiedział lekarz tak reszta zrobiła.
- Więc Rose powiedz mi jaką ostatnią rzecz pamiętasz?
- Ymm pamiętam jak byłam na zakupach z Sophie..Później poszłyśmy na lody i pizze. To było wczoraj tak?
- O mój boże to było ponad 5 miesięcy temu.. - powiedziała Sophie..
- No dobrze a czy pamięta pani utratę kogoś bliskiego?
- Nie a czy komuś coś się stało?
- Rose kojarzysz może kogoś takiego jak Harry Styles? - zapytała siostra..
- To nazwisko kogoś mi przypomina ale to za pewne złudzenie..
- O mój boże ona straciła pamięć- powiedziała Sophie. Lekarz poprosił o wyjście mojej siostry z sali. Zadał mi jeszcze kilka pytań.. Stwierdził, że straciłam pamięć. Miałam zostać jeszcze kilka dni na jakiś badaniach.. Stwierdzono mi amnezję.. Przecież pamiętam wszystko co powinnam. Po za moją 18-stką i balem.. Miałam wrażenie jakby wszyscy mnie wkręcali..
  Teraz leżę i rozmawiam z moją siostrą i przyjaciółką. Dziwnie zareagowały jak zapytałam ich o Justin'a.. To była taka minuta ciszy. Później opowiedziały mi, że wyjechał z rodziną na jakąś wyspę.
 Nagle do pokoju wpadł wysoki, szczupły, umięśniony i nienaturalnie przystojny brunet. Gdy go zobaczyłam to tak jakby coś mnie ruszyło. Tak od środka. Miałam wrażenie, że go znam chodź widzę pierwszy raz na oczy. 
- Rose! W końcu kochanie tęskniłem - powiedział ze łzami o czach i podbiegł by mnie przytulić. Ale odepchnęłam go na miarę swoich sił.
- Coś nie tak? -zapytał zdezorientowany
- Przepraszam cię bardzo ale ja cię nie znam i nie wiem czy powinnam ale nie kojarzę cię za bardzo...
- Co? Jak to nie kojarzysz? Kochanie nie poznajesz mnie? To ja Harry. Twój chłopak. Jesteśmy razem prawie od pół roku.. Jak możesz mnie nie pamiętać?
- Przepraszam- powiedziałam pół szeptem..
- Sophie co się tu dzieje? - zapytał się mojej siostry..
- Rose ma amnezję. Bodajże nie pamięta niczego od momentu gdy cię poznała.
- A o śmierci Jus...
- Zamknij się! - wykrzyczała Sophie
- O kogo śmierci?! - zapytałam zdenerwowana
- Nikogo on po prostu gada od rzeczy.. - nie dociekałam dalej o co chodzi ale wiedziałam, że coś jest nie tak. Chwilę później poprosiłam ich o wyjście. Byłam już tym wszystkim zmęczona. Ciągłe gadanie i nowe osoby, które powinnam znać. Okazało się, że ponoć miałam chłopka i to przez dość długi czas. Zapadłam w sen z myślą, że jutro będzie lepiej i pojadę w końcu do domu. 

niedziela, 21 września 2014

Rozdział 18

Oczyma Harry'ego.
WŁĄCZ: https://www.youtube.com/watch?v=5anLPw0Efmo

Wybiła 18:00. Za pół godziny muszę być na sali. Poszedłem więc wziąć szybki prysznic, nałożyłem garnitur i jeszcze tylko przeczesałem włosy. Byłem gotowy. Nie mogę się doczekać naszego wspólnego tańca. Ciekawe jaką ma sukienkę? Ciekawe jak wygląda? Pozastanawiałem się jeszcze chwilę i w końcu w siadłem w auto i ruszyłem. Usłyszałem dźwięk dzwoniącego telefonu, Wyciągnąłem urządzenie z kieszeni i przejechałem palcem po ekranie.
- Tak?
- Zatrzymaj samochód!
- Kto mówi?
- Nie poznajesz głosu? A więc nie waż się wstawiać dzisiaj na ten cały bal. Uwierz mi, że jeżeli zobaczę ją w twoich ramionach to ją zabiję!
- Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?! Do jasnej cholery! Wywiązałem się z umowy! Daj mi spokój!
- Hmm wiesz co zrobić. Zawróć bo obserwuję twój i jej każdy ruch! - rozłączyłem się. Byłem taki wściekły. Nie mogę jej przecież po raz kolejny zawieść.. Ale Louis ten zasrany lizus zrobi wszystko, żeby tylko przypodobać się swojemu szefowi. Nawróciłem więc samochód. Pojechałem do swojego mieszkania. Nalałem sobie trochę alkoholu i upiłem z dwa, trzy łyki. Po jakiejś godzinie postanowiłem, że jednak pojadę do niej. Nie mogłem tak po prostu jej zostawić. Jechałem szybko. Zaczął padać deszcz i zerwała się burza. Miałem złe przeczucia. Gdy w końcu byłem na miejscu okazało się, że Rose nie ma w budynku. Jej koleżanki mówiły, że pojechała do szpitala. Zacząłem na nie krzyczeć i wypytywać się o jej zdrowie.. Powiedziały, że jej nic się nie stało.. Byłem zdezorientowany...
Niby chodzi o jej kolegę. To na sto procent był Justin. Powędrowałem z powrotem do auta. Próbowałem się do niej dodzwonić ale na nic mi się to zdało. Zadzwoniłem więc do Camille.
- Hallo? Gdzie jesteście?!
- Cześć stary- powiedział Niall i podał mi adres tego szpitala. Ruszyłem z piskiem opon. Jeszcze chwila i oszaleję. A co jak mojej perełce coś się stało? Nie dałbym sobie z tym rady. Wszystko i każdy tylko  nie ona.. A najgorsze jest to, że mam te cholernie złe przeczucia.
 Szybko wysiadłem z auta i powędrowałem do budynku. Na korytarzu ujrzałem Sophie, Niall'a, Camill'e i tego Chris'a. Ale gdzie jest Rose?
- Gdzie ona jest?!
- Ty to woja wina! - wykrzyczała Sophie.
- Gdzie ona jest?!
- Walczy o przeżycie! Wszytko to twoja wina! Wiedziałam, że wpakujesz ją w kłopoty!
- Jak to walczy o życie?! Chcę ją zobaczyć!
- Harry uspokój się. Musimy się uzbroić w cierpliwość- powiedział Niall.
- Jaką cierpliwość?! Czy ona...
- Jeszcze żyje ale jest w tragicznym stanie..
- Nie, nie, nie! Muszę ją zobaczyć! - z moich oczu upłynęły łzy. Nie dawałem sobie z tym rady. Krzątałem się po korytarzu. Zacząłem walić pięściami w co popadnie.
- Harry uspokój się!
- Jak?! Powiedz mi jak?! Ciekawe co ty byś zrobił gdyby Camille tam leżała co?! - nie odpowiedział nic. Wiedział, że mam rację.. Po półtorej godziny z sali wyszedł lekarz. Natychmiast do niego podszedłem.
- I co z nią?!
- Czy jest pan spokrewniony z poszkodowaną?
- Jestem jej chłopakiem..
- Przykro mi ale nie mogę panu nic powiedzieć- chwyciłem go za szmaty by wykrztusił z siebie co się dzieje z moją ukochaną.. Niall i Chris odciągnęli mnie od niego z trudem.. Lekarz zabrał ze sobą Sophie.. Gdy tylko wróciła zaczęliśmy się jej wypytywać co się z nią dzieje..
- Żyje ale..
- Ale co?! - wykrzyczałem
- Jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się wybudzi.. Nie wiadomo czy w ogóle się wybudzi- powiedziała a ja zacząłem płakać jak małe dziecko.

sobota, 20 września 2014

Rozdział 17

WŁĄCZ: https://www.youtube.com/watch?v=zC90ZWfGM1I#

 Zacisnęłam mocno powieki i otwarłam je.. Modliłam się, żeby to był sen..Niestety to była rzeczywistość..  Schodziłam powoli z nie do wierzenia. Uśmiechnęłam się delikatnie i podałam mu dłoń.
- Chris gdzie jest Harry? - szepnęłam
- Nie wiem.. Jak zwykle nawalił.. - odpowiedział. Tyle, że on niestety miał rację.  Camille patrzyła na mnie i Chrisa ze zdziwieniem.. Zapewne męczyło ją to samo pytanie co mnie.. Gdzie jest Harry?
Ustawiliśmy się w pary i zaczynaliśmy. Muszę przyznać, że całkiem nie źle mu szło. Był na prawdę dobry..  I te jego spojrzenie.. Obserwował mnie tak czujnie.. W dodatku musieliśmy utrzymać kontakt wzrokowy bo między innymi to był też element tego tańca.. 
Nasze ciała tak jakby przyciągały się do siebie.. Wszystko poszło idealnie. Na koniec Chris szepnął : -Wszystkiego Najlepszego..
- Chris gdzie jes.. - nie dokończyłam bo go już nie było. Rozpłynął się w tłumie. Podbiegłam więc do Camille.
- Nie wierze, że znowu mnie wystawił! A mówiłam! Mówiłam, że to dla mnie ważne! Ale nieee.. On i tak miał wszystko i wszystkich głęboko gdzieś!
- Rose, uspokój się! - krzyknęła przyjaciółka..
- Niall gdzie on jest?! -zapytałam..
- Nie wiem! Był już gotowy do wyjścia i..
- Może coś mu się stało!! - spanikowałam.. Już nie wiedziałam co robić. To miała być najpiękniejsza noc w życiu.. A z minutę na minutę jest co raz gorzej..
- Camille wiedziałaś może Justina?
- Nie.. Miałam się ciebie pytać o to samo.. Może gorzej się poczuł. Zresztą on nie przepada za takimi uroczystościami..
- Zaraz do niego zadzwonię.. - powiedziałam i poszłam na pięknie ozdobiony taras. Na jednej z ławek siedział Chris z papierosem w ręku..
- Mogę?
- Jasnee - powiedział i dał mi jednego. Usiadłam na ławce obok niego i odpaliłam. Zaciągałam się głęboko dymem papierosa.
- Nie wiedziałem, że palisz..
- To teraz już wiesz..
- Wystawił cię? ..W sumie wiedziałem, że..
- Daruj sobie- powiedziałam i wybiłam numer do Justin'a. Odebrała jego matka:
- Rose.. On umiera! - powiedziała rozpłakana.
- Jak to?! Gdzie jesteście?! - kobieta podała mi adres szpitala, w którym byli.. Cała roztrzęsiona pojechałam z Chris'em na miejsce.. Z nim bo on miał auto i był pod ręką.. Po drodze zadzwoniłam do Camille..
- Gdzie on jest?! - zapytałam widząc jego matkę na korytarzu..
- Rose on..on nie żyje.. - nie wierzyłam a raczej nie chciałam wierzyć w to co mówiła kobieta.. Wparowałam do pokoju, w którym leżał. Dosłownie rzuciłam się na niego.
- Justin! Justin nie możesz! Justin wstawaj! Obudź się! Dalej! Dalej! No wstań! Otwórz te cholerne oczy..
- Rose chodźmy stąd.. - powiedział Chris odciągając a raczej próbując odciągnąć mnie od jego martwego ciała!
- Nie!! Ocalę go! On żyję! On śpi! On po prostu zasnął! Nie zabierajcie go! Błagam! Niee! - krzyczałam w objęciach Chrisa. Gdy tylko lekarze zaczęli odłączać go od wszystkich tych sprzętów ja  z powrotem próbowałam je podłączyć wierząc w to, że uda mi się go przywrócić do życia..
- To nie jest możliwe! Nie!
 

Chwilę później na miejsce zdarzenia przyjechała też Camille z Niallem.. Przyjaciółka widząc mnie na zimnej posadzce, całą roztrzęsioną podbiegła i zapytała co się dokładnie stało. Ja nie miałam siły. Spojrzałam na nią i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Nie potrafiłam tego powiedzieć! Chris zrobił to za mnie. 
- Justin nie żyje - powiedział a ja znowu wpadłam w panikę. Na dworze rozpętała się burza i zaczął lać deszcz. Wstałam z zimnej posadzki i pobiegłam ile sił w nogach. Chris zaczął mnie gonić.. Moje oczy  były tak zapłakane, że nie zauważyłam nadjeżdżającego auta.. 
                                                                                            

Rozdział 16

  Zbudziły nas promienie słońca.. Przetarłam zaspane oczy i powędrowałam do ogniska, gdzie siedziała reszta ekipy. Wyciągnęłam z auta Harry'ego dwie puszki z fasolką i pogrzałam nad ogniskiem. Chwyciłam dwie łyżki i usiadłam brunetowi na kolana. Szybko opróżniliśmy zawartość i zaczęliśmy się pakować. Chwilę później byliśmy już w drodze do rzeczywistości.. Odwieźliśmy Justina do domu i zajechaliśmy najpierw do mieszkania Hazzy by się rozpakował. Wziął szybki prysznic i nałożył świeże ubrania.. Zmierzyłam go od góry do dołu.. Wyglądał jak jakiś grecki bóg..
- Coś nie tak? - zapytał.
- Nie po prostu cieszę się, że cię mam - opowiedziałam i wstałam by go ucałować w usta.
- Może zostaniemy u mnie hmm?
- Nie dzisiaj... Muszę się przygotować na jutrzejszy bal.. W dodatku dzisiaj mamy próbę i nie wiem czy wiesz ale powinieneś na niej być.
- Ymm no dobraa - powiedział leniwie i powędrowaliśmy do auta. Piętnaście minut później byliśmy w moim domu..
- Jestem! - krzyknęłam by oznajmić siostrze moją obecność
- Harry chodź do mojego pokoju. Wezmę szybki prysznic- oznajmiłam
- Mogę z tobą?
- Harry.. ty już brałeś prysznic.. Nie dzisiaj - westchnął głęboko na moją odpowiedź, która go raczej nie zadowoliła. Umyłam dokładnie włosy i ciało. Ubrałam :
 -Pięknie wyglądasz- powiedział gdy mnie zobaczył. Ja w odwecie się zarumieniłam
-Uwielbiam te twoje reakcje na moje pieszczotliwe słowa- mruknął
- Harry przestań bo wybuchnę- usłyszałam tylko jego śmiech
- Jedziemy? - wstał z mojego łóżka i kiwnął głową. Parę minut później byliśmy w drodze na trening tego całego tańca. Stresowałam się ale wiedza, że moim partnerem będzie Harry dodawała mi otuchy.
- O czym tak rozmyślasz- zapytał gładząc moje kolano
- Tak sobie myślę o jutrzejszym balu.. Będzie idealnie prawda?
- Będzie najlepiej
- Harry ale obiecaj, że mnie nie zawiedziesz..
- Ale, że teraz to o co ci chodzi?
- Przyjdź, bądź obok mnie.. Po prostu mnie nie zawiedź
- Obiecuję- odpowiedział parkując przed szkołą.. Wyszliśmy z auta i chwyciliśmy się za rękę. Weszliśmy do ogromnej sali.. Większość moich tak zwanych "koleżanek z klasy" gapiło się na nas jak na osoby, które miałby obrobić zaraz jakiś bank. Dostrzegłam w ich oczach też lekką zazdrość. Spojrzałam na Harry'ego.. Jemu to nie zbyt przeszkadzało. Ustawiliśmy się w pary. Tuż obok Harry'ego stanął Chris.. Był on towarzyszem tej strasznej Amber. Głupia, plastikowa blondynka. Wzięłam głęboki wdech i powoli wypuściłam powietrze. Skup się, powtarzałam w głowie..
   Wszystko poszło idealnie.. Po za tym, że czułam cały czas na sobie wzrok tego Chris'a.  Na dworze zrobiło się chłodno i ciemno.. Aż trudno uwierzyć, że przetańczyliśmy tam prawie cały dzień..
- Harry szybko! Otwieraj! Zimnoo- brunet otworzył auto i dał mi swoją czarną bluzę z kapturem, którą wyciągnął z bagażnika.
- Trzymasz tam swoją całą garderobę czy jak?
- Ha ha! Bardzo zabawne. Ubieraj lepiej tą bluzę bo jeszcze zachorujesz i z kim ja zatańczę?
- Z Chris'em! - powiedziałam żartobliwie.
- To nie było zabawne. Dobrze wiesz jakie mam o nim zdanie..
- Oj przestań już. To był tylko niewinny dowcip
- Widziałem jak się na ciebie gapił
- Na prawdę? Chcesz teraz o tym gadać? Ja równie dobrze widziałam jak gapiła się na ciebie każda laska na sali!
- Przecież oczu im nie pozamykam!
- To nie było zabawne- powiedziałam naburmuszona
- Oj przestań. Dobrze wiesz, że cię kocham i że ty nie jesteś każdą tylko jedyną.. Kocham tylko ciebie! Kiedy to w końcu zrozumiesz?!
- Hmm udowodnij!
- Mam ci udowodnić tak?
- Tak! - krzyknęłam a ten zjechał w jakąś uliczkę, która prowadziła najwyraźniej w las, wysiadł z auta i zaczął coś robić z tylnymi siedzeniami.
- Harry co ty robisz?!
- Udowadniam ci moją miłość- Włączył jakąś relaksującą muzykę, zamknął tylne drzwi i zbliżył się do mnie.
- Harry o co tu chodzi?
- Kochajmy się
- Ale, że tu? W aucie? Że teraz? Jutro jest bal i..
- To jutro po balu też to zrobimy!
- Harry ale ja.. - nie mogłam dokończyć gdyż zaczął mnie całować i nie mogłam się oprzeć.. Szybko wylądowaliśmy na tylnych, rozłożonych siedzeniach. Dużo się śmialiśmy. Harry tak szybko pozbawił zarówno siebie jak i mnie ubrań. Jego pocałunki zdobiły moje całe ciało. Poczynając od dekoltu. Z trudem łapałam powietrze.. W końcu jego długość zaczęła regularnie pracować. Poczułam rozkosz i uwielbienie.. Po raz kolejny zostawiłam ślad na jego plecach. Dotykał mnie w każdy możliwy sposób. To było najpiękniejsze udowodnienie miłości na całym świecie..
 - Chyba muszę częściej udowadniać ci moją miłość- powiedział zdyszany. Przytuliłam się do niego i zrobiłam mu ogromną malinkę na szyi. Tak, żeby była widoczna..
- Kocham cię Harry. Po prostu kocham, szleję za tobą, uwielbiam cię..
- Ja ciebie kocham bardziej.. - powiedział i wtulił się w moje piersi. Gładziłam go delikatnie po głowie.. W końcu zasnęłam.. 
  NASTĘPNEGO DNIA/

- Harry obudź się. Wstawaj.. - spojrzałam na zegarek. Była 13:00. A jeszcze musiałam jechać do makijażystki, fryzjerki i odebrać moje buty..
- Cześć piękna.Jak się spało?
- Harry ubieraj się! Jedziemy! Jest 13:00 a ja na 15:00 mam odbiór butów!
- Ty i te twoje buty.. Za bardzo się tym wszystkim przejmujesz..
- Ja po prostu chcę, żeby ta noc była idealna.   Wszystko musi być idealne. Zależy mi na tym najbardziej na świecie..- powiedziałam ze smutkiem ale też z powagą
- No dobrze. Wiem, że to dla ciebie jest ważne. Obiecuje, że nie nawalę - powiedział i dał mi buziaka w czoło.
Szybko się ubraliśmy i jechaliśmy do mojego domu.
- Do zobaczeniu na balu piękna- powiedział i ucałował mnie w usta
- Do zobaczenia- odpowiedziałam i pobiegłam do mieszkania.Popędziłam na górę i wyciągnęłam z szafy swoją wcześnie zakupioną suknię. Zadzwoniłam po Camile by przyjechała bo miałyśmy wszystko razem załatwić. Chwilkę później jej żółty mini cooper stał przed moim domem. Chwyciłam portfel i podbiegłam do auta.
 - Wszystkiego najlepszego kochana! - wykrzyczała przytulając się do mnie i wręczając torebkę urodzinową.
- Nie musiałaś. Wiesz, że nie obchodzę urodzin..
- Daj spokój! To są twoje 18-ste urodziny! Otwórz no! - zrobiłam tak jak mi kazała rozszalała blondynka. W środku znajdował się ogromny kolaż zdjęć.. Nasze wszystkie wspólne zdjęcia  od dzieciństwa aż do teraz. Głownie na nich znajdowałam się ja, Camile i Justin.
- Dziękuje to takie piękne. Nie wiem co powiedzieć!
- Ty mi lepiej powiedz co Harry ci dał hm?
- Nic..
- Nic?!
- Nic... Chyba zapomniał..
- Co?! Jak to zapomniał?! Daj spokój to nie w jego stylu.. Na pewno chce ci zrobić jakąś niespodziankę.
- Wątpię- odpowiedziałam i szybko zmieniłam temat. Śmiałyśmy się jak oszalałe. Odebrałam już swoje buty. Teraz makijażystka i fryzjerka.
Paznokcie pomalowałam na bezbarwny kolor, makijaż  był delikatny.. Co do włosów stylista doradził mi rozpuszczone loki.. Ja chciałam podpiąć jakoś ładnie te włosy ale po przedstawieniu mojego ubioru stylista doradził mi rozpuszczone..  Tak też zrobiłam.. Efekt był na prawdę bardzo ładny.. Camile za to spięła włosy i o dziwo uniosła swoją grzywę do góry. Wyglądała pięknie. Mijając ją na ulicy nie poznałabym jej.. Zapłaciłyśmy za usługę i wróciłyśmy do mojego  mieszkania.. To tam nałożyłyśmy swoje suknie.. Czułam się trochę jak idiotka.. Miałam już wychodzić aż nagle do domu wparowała moja siostra.
- Oh Rose wyglądasz tak pięknie. Posłuchaj po pierwsze baw się dobrze a po drugie wszystkiego najlepszego- powiedziała i wręczyła mi delikatną, srebrną bransoletkę..
- Dziękuje- powiedziałam i uściskałam ją mocno.. Całość mojej stylizacji wyglądała tak:

Moja siostra podwiozła nas na miejsce. Pożegnałam się z nią. Czułam się strasznie dziwnie.. Mój stres rósł z minutę na minutę co raz bardziej.. Camile znalazła już Nialla.. Ja Harry'ego będę mogła zobaczyć dopiero w trakcie tańca.. Każda z dziewczyn schodziła po schodach i szła do swojego partnera.. Ja byłam przed ostatnia.. Wzięłam głęboki wdech i wydech.. Ku mojemu zdziwieniu na dole nie czekał Harry tylko Chris...