środa, 30 lipca 2014

Rozdział 13

  - Na imprezę.. Skoro ty totalnie olałeś mnie i nasze plany to wybieram się z kolegą..
 - Chyba sobie drwisz! Jakim kolegą?!
 - Z Chrisem..
 - Nigdzie z nim nie pójdziesz rozumiesz?! Jesteś moja i tylko moja! Zapamiętaj to sobie!- krzyknął i przycisnął mnie do ściany chwytając za podbródek. Spojrzałam w jego oczy były przepełnione złością ale prócz tego dostrzegłam w nich strach..
 - Nie możesz mnie zostawić rozumiesz?! - krzyknął i po chwili ujrzałam jak po jego poliku spływa łza. Po raz pierwszy w życiu widziałam jak mężczyzna płacze z mojego powodu i to w dodatku był Harry. Otarłam jego policzek i ucałowałam go czule w usta. Może i nie powinnam tak po prostu mu popuścić ale w sumie zdradziły go dwie dziewczyny.. Nie chcę być następną.
 - Już dobrze- powiedziałam i przytuliłam się do niego..
 - Dlaczego z nim? Czy ja ci już nie wystarczam? Znudziłem ci się tak?
 - Nie, nie.. W żadnym wypadku. Harry nawet tak nie mów.. Kocham cię najbardziej. Jesteś najlepszym i najgorszym co mnie spotkało w życiu.. Ale mimo wszystko cię kocham.
- Zmienię się rozumiesz? Dla ciebie się zmienię.. Już się zmieniam..
- Proszę cię.. odkąd ze sobą jesteśmy ty ciągle masz jakieś tajemnice.. Ostrzegam cię, że jeżeli jeszcze raz mnie okłamiesz to będzie koniec.. Nie wiem na jak długo ale cię ostrzegam.
- Przysięgam- powiedział i wtulił się w moją klatkę piersiową. Swoje ręce wplotłam w jego włosy.
- To może pójdźmy do tej dyskoteki hm? Jeszcze nic straconego.. - powiedział na co się zgodziłam..
Wsiadłam do auta i zajęłam swoje miejsce po czym Hazza ruszył.. ( WŁĄCZ - http://www.youtube.com/watch?v=Tg269eL2roE )
 - Harry a dlaczego jarasz?
 - Ja nie.. nie chce o tym gadać..
 - A ja nie chcę mieć do czynienia z ćpunem i mor.... - przerwałam szybko. Nie chciałam wypowiedzieć tego na głos. Harry zatrzymał się na jakimś poboczu.
 - No powiedz! Z kim nie chcesz mieć do czynienia co?! Z ćpunem i mordercą tak?! Widzisz i ty chcesz, żebym ci mówił wszystko.. Tylko, że jak już coś ci powiem to zaczyna się wypominanie wszystkiego! Wyolbrzymiasz moje wszystkie błędy a zapewne sama nie jesteś lepsza!
- Idę do domu - powiedziałam i wyszłam z auta trzaskając drzwiami..
- Rose wracaj do samochodu! - zlałam jego słowa. Już miało być dobrze.. Boże w co ja się wpakowałam. Z każdym dniem żałuje co raz bardziej, że go poznałam i że dopuściłam do tego uczucia, które przerodziło się w miłość..  Po moim poliku uleciała łza.. Szłam przed siebie.. Nie wiedziałam gdzie ale szłam. Poczułam szarpnięcie za rękę..
 - Rose dlaczego mi to robisz? Musimy się ciągle kłócić?
 - H..harry ja nie chce takiego związku.. Nie tak to sobie wyobrażałam.. Nie mam już sił na to by podtrzymywać ten związek, który wydaje się być tonącym statkiem.. Z dnia na dzień jesteśmy co raz bliżej upadku.. Co raz bliżej zimnego i ciemnego dna. Nie chce tak! - powiedziałam i oparłam głowę o jego klatkę piersiową.. Co raz więcej łez zaczęło upływać z moich oczu..
 - Kochanie damy rade! Ja się zmienię.. Sprawie, że będziesz najszczęśliwszą kobietą na świecie.. Daj mi tylko czas..
 - Wiesz co? Dam ci czas.. Tyle, że ten czas poświęcisz tylko i wyłącznie na naprawę siebie samego.. Bo to w nie takim Harrym się zakochałam.. To nie ten sam mężczyzna..
 - Ty chyba nie chcesz zerwa..
 - Posłuchaj..Ja nie mówię koniec.Po prostu zróbmy sobie przerwę.. Muszę to sobie wszystko poukładać. Dajmy sobie czas. Kto wie.. Może się pomyliliśmy, może nigdy nie powinniśmy być razem.. - objął swoimi dłońmi moją twarz i spojrzał mi w oczy.. On także uronił łzy..
- Kocham cię- powiedział i ucałował w czoło...
- Kocham cię- powiedziałam i odeszłam. Zaczął padać deszcz.. Szłam chodnikiem w stronę domu.. Na ulicach było już ciemno.. Po chwili zatrzymał się jakieś samochód.. Chris.. Bez zastanowienia wsiadłam do auta.
 - A co ci się stało?!
 - To koniec..
 - Koniec czego?
 - Nas.. To znaczy mnie i Harry'ego..
   
 Przez resztę drogi nie wypuściłam z ust ani słowa.. Podziękowałam mu za podwózkę i wyszłam z auta.. Weszłam do domu i pobiegłam do swojej pracowni. Włączyłam małą lampeczkę przy biurku i  zapłakana zaczęłam szkicować.. Wprost zanosiłam się płaczem.. 

  Popatrzyłam na oko, które narysowałam.. Chwyciłam kartkę i podarłam ją. Zaczęłam wszystkim rzucać.. Do pokoju przybiegła wystraszona siostra.. Siedziałam bezsilnie na ziemi.. Podeszła i objęła mnie. Potrzebowałam tego uścisku..
   - Shhh nie płacz.. Nie warto - powiedziała szeptem.. Po kilku minutach uspokoiłam się.. 
 - Możesz mnie tu zostawić?
 - Dobrze tylko już nie płacz.. - uśmiechnęłam się słabo i poczekałam jeszcze chwilę aż wyjdzie.. Usiadłam przy oknie i wpatrywałam się w gwiazdy.. Uspakajały mnie.. Pamiętam jak byłam mała to siostra zawsze kładła się ze mną na dachu mieszkania i mówiła, że któregoś dnia, gdy z nieba spadnie najjaśniejsza  gwiazda.. przyjdzie do nas mama.. Od tamtego momentu łudziłam się jeszcze jako dziecko, że to jest prawda.. Codziennie wychodziłam na dach i wypatrywałam najjaśniejszej gwiazdy na niebie..Tak bardzo bym chciała, żeby tu była i mnie objęła.. Nigdy nie doznałam uścisku matki.. Pamiętam tylko jej oczy.. 

 MIESIĄC PÓŹNIEJ

   Czas się tak cholernie dłużył bez niego.. Nie widziałam go już tyle czasu.. Tęskniłam. Nie potrafiłam bez niego normalnie funkcjonować. Myślałam, że rozstanie dobrze nam zrobi.. Myliłam się. Miałam dosyć czekania na jego telefon.. Może mu jest beze mnie lepiej, może już zapomniał, może znalazł sobie kogoś innego.. Wiem jedno. Nie przeżyję ani jednego dnia więcej bez jego obecności.
 Postanowiłam więc, że dziś wieczorem pojadę do niego. Zrobię mu niespodziankę. Zaczęłam się szykować.. Muszę go jeszcze zaprosić na bal, który odbędzie się niebawem. W końcu mamy końcówkę czerwca. Ubrałam:  

Włosy rozczesałam i pozostawiłam rozpuszczone. Zadzwoniłam do Camile, żeby mnie podwiozła. Kilka minut później siedziałam już w jej samochodzie.. Ciągle gadałam o tym, że nie mogę się już doczekać.. O tym, że pragnę go zobaczyć najbardziej na świcie. Tak też było.. Tyle dni bez niego..Po drodze kupiłam też jedną różę..
W końcu dotarłyśmy na miejsce.. Pożegnałam się z przyjaciółką, podziękowałam za podwózkę i weszłam do hotelu, w którym mieszkał..Powoli zbliżałam się do jego apartamentu.. Stałam jeszcze chwile przed jego drzwiami aż w końcu zapukałam.. Byłam tak strasznie zestresowana.. Bałam się jego reakcji. Drzwi w końcu otworzyły się.. Zobaczyłam jego oczy, jego twarz..  Wystawiłam zza pleców różę..
  - Tęskniłam- powiedziałam na co ten ścisnął mnie tak mocno jakbyśmy nie widzieli się przez kilka lat..
 

czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział 12


       NASTĘPNEGO DNIA..

 Wstałam o 7:00 rano. Dzisiaj szkoła. O nie których zajęciach nie można zapomnieć. Chcę skończyć liceum i iść na studia. Oczywiście na malarstwo. Chcę rozwijać się w tym kierunku jeszcze bardziej.
 Otworzyłam okno. Na dworze było dosyć ciepło. W końcu początek maja.
Umyłam się, rozczesałam włosy, ubrałam jasne jeansy, biały podkoszulek i czarne vensy. Chwyciłam swoją torbę na jedno ramię i wyszłam na przystanek. Spotkałam tam Camile. Po drodze opowiedziałam jej o sobie i Harry'm. Camile za to opowiedziała mi o Niall'u. Ponoć będzie chodził ze mną do klasy jakiś jego kuzyn ale mniejsza z tym.
 Po kilkunastu minutach dotarłyśmy do szkoły. Dziś nie było naszego przyjaciela w szkole więc siedziałam sama. Po kilku minutach gdy już wszyscy siedzieli na swoich miejscach do klasy wszedł jakiś blondyn. Spojrzałam na niego i jakoś nie mogłam od ciągnąć od niego wzroku a on najwyraźniej ode mnie...

 
 - Drodzy uczniowie przedstawiam wam waszego nowego kolegę Chrisa Biebera. Bądźcie dla niego mili i tak dalej.. Więc Chris dziś usiądzie z... Rose! 
- Ale ja tu siedzę z Justinem..
- Ale go chyba dzisiaj nie ma? Więc usiądziesz z Chrisem. 
- Alee.... 
- Bez gadania.. Chcę w końcu poprowadzić lekcję a ty cały czas mi przeszkadzasz.. 
- Panie profesorze przecież ja nic nie.. 
- Dosyć! Zostajesz w kozie! 
- Ale ja mam zajęcia dodatkowe... 
- Jeden dzień cię nie zbawi.. - powiedział a ja już nic nie mówiłam, żeby nie pogorszyć sytuacji w jakiej się obecnie znajdowałam. To dziwne ale ten cały Chris był bardzo przystojny.. Tak wiem nie powinnam ale stwierdzam tylko fakty czy w tym jest coś złego? Wątpię.. 
 - Hej.. Mam nadzieję, że moja obecność nie będzie ci przeszkadzać.. Jestem bardzo...
 - Po prostu daj sobie spokój.. okej? - powiedziałam stanowczo. To było trochę wredne ale jak już mówiłam nie chciałam narobić sobie kłopotów. 
 Przez resztę lekcji czułam jego wzrok na sobie.. był jakiś dziwny..  
Na przerwach starałam się go unikać.. Aż w końcu przy wyjściu ze szkoły zawołał moje  imię. Od wróciłam 
 się i  zapytałam o co chodzi..\Ten na to: 
- Po prostu nie chcę mieć z tobą jakiegoś spięcia czy coś.. Zależy mi na naszej znajomości..
- Wiesz wydaje mi się, że z tego nic nie wyjdzie.. ja mam chłopaka i...
- Nie, nie o to mi chodziło. Nie chce, żebyśmy byli jakimiś wrogami czy coś w tym stylu. Wydajesz się być przyjazną dziewczyną i zresztą widziałem ten błysk w oczach gdy wszedłem do klasy.
- Wiesz co? Jesteś bezczelny.. Daj mi spokój. Uwierz mi, że będzie lepiej i dla ciebie i dla mnie jeśli dasz sobie ze mną spokój hm? 
 - Jakiś problem? - usłyszałam dobrze mi znany głos za mną. To był Harry. 
 - Nie my po prostu rozmawiamy.. - powiedziałam. 
 - Cześć jestem Chris a ty to..? 
 - Harry i radzę ci trzymaj się od niej z daleka. 
 - Spokojnie tylko rozmawialiśmy - oznajmił Chris na co Hazza zmierzył go ostro wzrokiem... 
 - Dobra jedziemy? - zapytałam z nadzieją. 
 - Tsaa - oznajmił i odeszliśmy. 
 Weszłam do auta i poczekałam aż zrobi to loczek. Byłam trochę wkurzona. 
 - Fajnie się flirtowało? 
 - Daj spokój.. To była zwykła rozmowa z kolegą. Swoją drogą nie musiałeś tak na niego naskakiwać!
 - Miałaś jechać dzisiaj ze mną na trening. Czekałem jak jakiś idiota! 
 - Nie podnoś tonu i nie odbiegaj od tematu! 
 - Rose do cholery jasnej! Zaczynasz mnie wkurwiać! 
- Po prostu jedź... - odpowiedziałam na co ten bąknął coś pod nosem i ruszył. Jechaliśmy w ciszy. Nie spojrzałam na niego ani razu. W końcu dojechaliśmy. Nacisnęłam na klamkę a ten zatrzymał moje ruchy.. 
 - Rose przepraszam.. Nie chciałem się na ciebie tak wydrzeć...
 - Mam dosyć tego. że za każdym razem jak gadam z płcią przeciwną to ty się cały spinasz i masz ochotę wszystkich bić! 
 - Z Justinem możesz gadać ile chcesz- zażartował.. 
 - Błagam cię.. Doskonale wiesz, że on jest gejem! 
- Oj nie gniewaj się już skarbie.. 
- Muszę to przemyśleć... - powiedziałam a ten przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Nie potrafiłam się oprzeć jego pocałunkom. Były one moją największą słabością.... Zaraz, zaraz to on jest moją największą słabością. 
 - Zobaczymy się jeszcze dzisiaj? 
- Ymm za godzinę mam zajęcia malarskie.. 
- To cię zawiozę co? Pojadę załatwić parę spraw i będę czekał hm? 
- Okej.. To do zobaczenia..
- A buziak? 
- Nie zasłużyłeś- spojrzałam na niego.. Tak śmiesznie wykrzywiał swoje usta w niezadowoleniu.. Cmoknęłam go szybko w usta i wyszłam z auta. 
 Weszłam do domu i zaniosłam swoją torbę do góry. Zeszłam na dół i przywitałam się z siostrą, która wyciągała z piekarnika przepysznie wyglądającą lazanię. 
- Więc dziś cię zawiozę na zajęcia i odbiorę cię ale z lekkim spóźnieniem.. 
- Właściwie to Harry mnie zawozi i odbiera więc dzięki za fatygę..
- No jasne Harry.. Już prawie zapomniałam, że wy..
- Nie musisz kończyć. Myślisz, że ja się dziwnie nie czuje w tej sytuacji? 
- Mogłabyś znaleźć sobie młodszego i bardziej odpowiedniego chłopaka..
- Przestań! Kocham go a on mnie więc na marne jest twoje gadanie.. A może ty jesteś po prostu zazdrosna co? 
- Wiesz co? Przesadziłaś! Od kiedy on pojawił się w tym domu zaczyna się pomiędzy nami coś psuć.. Nie chcę, żeby tak było. Ale to ty sama jesteś sobie winna.. Kiedy ostatni raz spędziłyśmy razem trochę czasu?
- Zwal wszystko na niego! To nie ja pracuje całymi dniami.. i nawet nocami! Zresztą daj mi spokój! - powiedziałam i odeszłam od stołu.
- Ostrzegałam cię! Kto wie co jeszcze przed tobą kryje!
- Daj mi spokój! - powędrowałam na górę do swojej pracowni. Chwyciłam zestaw pędzli i farb po czym wsadziłam je do mojej torby. Ubrałam czarne leginsy, luźną, niebieską bluzkę w kratę i czarne vansy. Włosy spięłam w koka i byłam gotowa. 
- Wróć na czas! Klucze będą pod doniczką- kocham ją ale czasami na prawdę mam jej dosyć. Na podjeździe czekał już Harry. Weszłam do auta i trzasnęłam drzwiami. 
 - Spokojnie.. Nie wyżywaj się na moim aucie..
- Jedźmy już- powiedziałam stanowczo a ten spełnił mój rozkaz. 
- Wiesz co? 
- Hm? 
- Pojedźmy gdzieś dzisiaj. Do jakiegoś klubu.. Nie wiem zaproś znajomych. Muszę odsapnąć..- powiedziałam i od razu zauważyłam jego zdziwioną minę. 
- Mówisz poważnie? 
- No co? Po prostu muszę się trochę rozluźnić...
- Okey- powiedział i zatrzymał się przed budynkiem.. 
- Ymm skarbie wiem, że miałem z tobą zostać na zajęciach ale nie obrazisz się jeżeli wyskoczę w jedno małe  miejsce? 
- W jakie?
- Muszę coś zawieść koledze..
- Co?- powiedziałam z oburzeniem.. 
- Po prostu na mój adres przyszła jakaś jego paczka. Nie wiem co to konkretnie jest ale poprosił mnie o dostarczenie.. 
- Czemu na twój adres? 
- Oj kotek nie wiem...
- Dobra, dobra tylko się w coś nie wpakuj.. - dałam mu jeszcze buziaka i wyszłam.
 Na zajęciach jak na zajęciach.. Dużo farb i malowania. Po zajęciach czekałam jeszcze jakieś 15 minut na parkingu aż w końcu się zjawił..
- No co tak długo? 
- Eee no bo on mieszka daleko noo wiesz gdzie nie? 
- Harry? Coś ty brał? 
- Nic, nic.. Jedziemy? 
- Harry do jasnej cholery?! Jesteś z jarany! 
- Przestań pierdolić.. Po prostu jestem zmęczony i już.. 
- Do jasnej cholery! Dlaczego wsiadłeś w ogóle za kółko?! A zresztą jedź sobie sam! - krzyknęłam i wyszłam z auta. Chwile potem zobaczyłam jak Harry idzie w moim kierunku. Przyspieszyłam..
- Rose zatrzymaj się! 
- Daj mi spokój! - powiedziałam i wystawiłam mu środkowy palec.  Zaczęłam biec. W sumie przebiegłam nie zły kawałek. Oparłam się o ścianę jakiegoś budynku. Torba opadła na ziemie. Byłam tak strasznie zdenerwowana.. Mam dosyć tego, że on ciągle coś przede mną  ukrywa. 
- Mogę w czymś pomóc? - usłyszałam znajomy głos. Spojrzałam w górę.. 
- Chris.. 
- Stało si coś? 
- Nie ja.. Tak stało się.. 
- Spokojnie.. Co ty tu sama robisz ubrudzona w farbie..
- Jesteś samochodem? 
- Tak..
- Zawieziesz mnie do domu? 
- Jasne chodź - zasiadłam na miejscu pasażera i ruszyliśmy.. 
- To gdzie mieszkasz? - podałam mu dokładny adres i jechał zgodnie z informacją.. 
- Ymm więc co się stało? 
- Mój chłopak to świnia. 
- Ahaa no to wiele wyjaśnia..
- Wiesz.. sory ale nie chcę o tym mówić. Mieliśmy się dzisiaj rozerwać, wybrać do jakiegoś klubu ale nieee. jak zwykle musiało pójść coś nie tak..
- Ymm to może chcesz iść ze mną co? 
- Chris wybacz ale on się wkurzy i... a w sumie wiesz co? Pójdę. Tak. Chociaż raz wżyciu chcę się po prostu dobrze bawić. 
- I to rozumiem.. Wiesz jak chcesz to zabierz ze sobą przyjaciół..
- Taak może Camile i Nialla hmm? 
- Jasne... - po krótkiej rozmowie dotarliśmy na miejsce. Podziękowałam i powędrowałam do domu. Zaczęłam się przygotowywać... Ubrałam : 



      Włosy pozostawiłam rozpuszczone, naturalnie lekko podkręcone.. Zostawiłam na stole karteczkę z informacją, że dziś wychodzę i wrócę później. Otworzyłam drzwi by wyjść.. Przed nimi stał Harry.. 
- Wybierasz się gdzieś?

czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 11

 Weszliśmy do mojego pokoju. Fartem ominęłam Sophie. Zapewne była w łazience i szykowała się do pracy. Usiadłam razem z Harry'm na moim łóżku. Spojrzałam na niego. Był zmieszany .
- Więc Harry opowiadaj mi o wszystkim- powiedziałam a ten westchnął i zaczął. Powiedział mi o tym, że obie dziewczyny, które zdołał pokochac zdradziły go i dlatego tak bardzo boi się o to,że i mnie straci. Odparłam mu na to, że nigdy go nie zostawię. Kocham go najbardziej na świecie i nie była bym zdolna do czegoś takiego. Prędzej to on by zostawił mnie niż ja jego.
 - A co z twoimi rodzicami? Miałeś mi opowiedziec co się stało...
 - Więc gdy moja siostra miała przyjśc na świat... Ona umarła. Tak bardzo chciałem miec rodzeństwo. Później mój ojciec zaczął pic. Przestał zarabiac i w tedy to ja jako 14 latek musiałem szukac pracy. Zatrudnili mnie w pizzeri. Z biegiem czasu moja mama została jej szefową. Ale nasz horror się jeszcze nie skończył.Za każdym razem gdy ten drań wracał z baru do domu bił ją.. Znęcał się nad nią.. Obwiniał ją o to, że moja siostra nie żyje. Ona go wyrzuciła z domu ,gdy ja miałem 17 lat on wrócił. Tej nocy pracowałem bo moja mama  była chora. To dokładnie było 21 grudnia. Dzień, w którym urodziła się i zmarła moja siostra.
  Więc gdy wróciłem do domu ona leżała martwa na posadzce a on klęczał nad jej martwym ciałem i płakał. Byłem tak strasznie wkurzony. Nie panowałem nad sobą. Spojrzał na mnie. Płakał i próbował coś wypowiedziec ale mimo wszystko nie mógł.
Zabił własną żonę rozumiesz?! - Powiedział a ja się wzdrygnęłam na samą myśl o tym co ja bym zrobiła gdyby..
 - Harry co ty w tej sytuacji zrobiłeś? - zapytałam spokojnie.
 - Rose ty nie chcesz wiedziec..
- Właśnie, że chce! Masz powiedziec wszystko! Rozumiesz? Zaufaj mi
Ch. Eighteen





- złapałam go za dłoń by dodac odwagi. Popatrzył się na mnie i zaczął kontynuowac..
 - Więc gdy zobaczyłem tego drania. Przestałem myślec. Zacisnąłem pięści i chwyciłem go za szmaty.  Gdy zaczął do mnie mówic synu myślałem, że kurwica mnie weźmie.. " Nigdy nie byłem i nie będę twoim synem a ty moim ojcem! " Krzyknąłem i uderzyłem go prosto w twarz. Byłem zapłakany. Pytałem się go dlaczego?! Dlaczego to zrobił?! Mojej matce, przyjaciółce.. dlaczego.. Odpowiedział mi, że był chory. Wyśmiałem to i zacząłem go bic jeszcze bardziej.. Na jego klatce piersiowej padały co raz większe ciosy. W końcu opadł na ziemię i leżał bez ruchomo - Gdy to usłyszałam puściłam jego dłoń i wstałam z łóżka. Odgarnęłam dłońmi swoje włosy do tyłu i chodziłam nerwowo. W końcu zatrzymałam się w miejscu i zapytałam :
 - Harry ale dlaczego go zabiłeś? Nie musiałeś! On i tak by odsiedział swoje w więzieniu.
 - Myślisz, że ja tego chciałem?! Nie panowałem nad sobą! Gdy ją zobaczyłem.. Całą we krwi na ziemi.. Myślałem, że rozwalę wszystko w okół siebie..
 - Dlatego poszedłeś do więzienia?
 - Tak..  Ale ty chyba nie jesteś zła?
 - Powiedz mi jak mam nie byc zła skoro wiem, że masz na koncie zabójstwo!! I to nie byle jakie.. Zabójstwo swojego ojca!
 - On nigdy nim nie był rozumiesz!? - Zapadła chwila ciszy. Spojrzałam na niego ostro.
 - Czy coś jeszcze masz mi do powiedzenia?
 - Nie dzisiaj.
 - Powiedz. Chce wiedziec z kim mam do czynienia..
 - Mówisz tak jakbyś się mnie bała..
 - Może i tak jest - rzuciłam obojętnie. Ten wstał a ja odsunęłam się. Nie miałam już gdzie uciekac. Moje ciało spotkało się ze ścianą. Stał jakieś 5 cm ode mnie.
 - Czy na prawdę się mnie boisz? Przecież dobrze wiesz, że nigdy bym cię nie skrzywdził..
- Masz rację.. Przepraszam.. - powiedziałam i wtuliłam się w niego.
 - Powiedz mi co jeszcze robiłeś?  - znowu usiedliśmy na łóżku.
 - Więc gdy wyszedłem z więzienia musiałem znaleźc pracę. Spotkałem w tedy mojego dawnego przyjaciela Louisa. Wkręcił mnie do swojego gangu. Chodziło w tym o to, że pomagamy ludziom znaleźc swoich wrogów lub osoby, na których szukają zemsty.. Dostawaliśmy za to nie złą kasę. Później zacząłem się bic. To coś jak walki w klatkach. W tedy zacząłem pakowac się w kłopoty. Znalazłem  jednak swoich starych przyjaciół.. Zyna, Liama i Nialla oraz Perrie.  Wkręcili mnie w te całe przedsiębiorstwo i tak jakoś mi się żyje .... No i później znalazłem ciebie.
 - A czy ty nadal się bijesz?
 - Ymmm powiedzmy. To już nie są te same walki w klatkach ale na ringu czasami lubię się pobawic.. A jeżeli chodzi o te ściganie różnych osób.. Już tego nie robię.
 - Od kiedy?
 - Od kilku miesięcy.
- Harry?
 - co jeszcze chcesz wiedziec?
 - Po prostu mnie przytul - powiedziałam a ten uśmiechnął się. Położyliśmy się na moim łóżku i przytuleni do siebie bawiliśmy się swoimi dłońmi. Tak bardzo się różniły.. Jego taka ogromna w porównaniu do mojej.
  - Obiecaj, że nigdy mnie nie zranisz i nie zostawisz..
 - Rose kocham cię. Nigdy ale to nigdy nic ci przy mnie nie grozi..
 - Obiecaj.
 - Obiecuję- powiedział i ucałował mnie w czoło.
Nastała cisza. Mogła bym w takiej ciszy leżec z nim wiecznośc ale nie dzisiaj...
 - Rose ja wiem co się stało z twoimi rodzicami.... - powiedział a ja usiadłam ze zdziwienia.
- Skąd?
- Ymmm kiedyś jak byłem z Spohie to ona..
- aa rozumiem...
- chyba się nie wściekasz?
- Mówiła ci coś jeszcze o mnie jak byliście razem?
- Taak. Mówiła, że masz niesamowite poczucie humoru, że jesteś artystką, że jesteś piękniejsza od niej o 100 razy. Nie chciałem w uwierzyc bo w tamtej chwili nie wyobrażałem sobie tego ale teraz widzę.. Anioł w ciele kobiety - zarumieniłam się. Musiał to zauważyc bo zaśmiał się gdy spojrzał na mnie.
 - Tak pięknie się rumienisz. Nie mogę uwierzyc w to, że cię spotkałem..
 - Harry, którego to było? - zapytałam leżąc znowu w jego ramionach.
 - Ymm.. Dokładnie 1 lutego a dzisiaaj jest?
 - serio? Pamiętasz dzień, w którym się poznaliśmy a nie wiesz, który dzisiaj?
- no dobra to skoro tak to dzisiaj jest 3 kwietnia..
- czwarty  - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Rose a kiedy ty masz urodziny?
- 7 sierpnia a ty?
- Ymmm miałem już. 1 luty - zaraz, zaraz poznaliśmy się w dzień jego urodzin?!
- Harry czemu mi nic wcześnie nie mówiłeś?! - zaczęliśmy się śmiac jak dzieci.. Do pokoju weszła Sophie. Zrobiła minę jakby  ktoś umarł.
 - Rose idę do pracy. Nie zasiedźcie się tutaj. A zwłaszcza w łóżku - powiedziała i wyszła. Wybuchnęliśmy śmiechem.
- Muszę już iśc.
- Nigdzie cię nie puszczę- powiedziałam z ciskając jego klatkę piersiową.
- Jutro mam wcześnie trening.. Muszę już..
- Mogę iśc z tobą?!
- Rose to nie miejsce dla ciebie..
- Oj Harry proszę, proszę, proszę!
- Dobra, dobra ale musisz wstac o 6:00.
- Okeej!
- A co ze szkołą?
- Oj jeden dzień mnie nie zbawi - powiedziałam i ucałowałam go w usta. Po jakiś dziesięciu minutach pożegnałam się z nim.  Stałam przy oknie i patrzyłam jak odjeżdża. Tak bardzo go kocham. Przypomniały mi się jego słowa " Anioł w ciele kobiety".  Też mi coś.. 


Ch. Four