poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdizał 15

  Opowiedziałam mu o wszystkim.. Sam się przejął .  Wiedział, że Justin to jedna z najbliższych mi osób..
- H..harry chcę ci coś pokazać..
- Mam się bać?
- Nie - odpowiedziałam i zaciągnęłam go do swojej pracowni.. Stał i obserwował..
- Chce, żebyś wiedział, że ci ufam.. Tobie pierwszemu pozwoliłam tu wejść.. Możesz tu wchodzić kiedy tylko ci się zechce.. To co moje jest i twoje.. - powiedziałam i ucałowałam go w usta..
- Rose.. ja nie wiem co powiedzieć.. pierwszy raz od bardzo dawna zatkało mnie..
- Nic nie mów.. pocałuj mnie i powiedz, że kochasz.. - tak też zrobił.. Objął mnie i pocałował tak czule jak nigdy.. Z każdym pocałunkiem, z każdym dotykiem , z każdym nowym dniem kochałam go co raz bardziej.. Był moim narkotykiem.. Nałogiem..
 - Namalowałaś mnie? - powiedział zdziwiony patrząc na obrazy, które przedstawiały jego dłonie, usta, oczy twarz..
 - Tak.. A ten obraz namalowałam po naszym pierwszym spotkaniu w parku.. pamiętasz?
- Nigdy nie zapomnę tego dnia.. Dzięki tobie najgorszy dzień w moim życiu stał się jednym z najpiękniejszych.. Do konca swoich dni będę dziękował bogu za to, że mi ciebie dał..
- Harry to były twoje urodziny..
- No właśnie.. Nie chciałem żyć.. Tamtego wieczoru chciałem ze sobą skończyć.. I w tedy pojawiłaś się ty.. Piękna, niewinna.. Gdy spojrzałem w twoje oczy.. Byłaś.. Jesteś moim zbawieniem.. Moim aniołem.. moją ostoją, moją nadzieją na lepsze życie.. - powiedział i znów mnie pocałował.. Tym razem przenieśliśmy się na moje łóżko..
 - Harry nie!
- Co się stało?
- Zróbmy to pod gołym niebem.. - Harry popatrzył się na mnie dziwnie ale wysłuchał mojej prośby i wyszliśmy przez okno na dach mieszkania.. Tak zrobiliśmy to na dachu.. Było idealnie. Kochaliśmy się pod gołym niebem. Nasze dusze i ciała złączone w jedność.. Po wszystkim przenieśliśmy się do mojego pokoju.. Ubrałam koszule Hazzy i powędrowałam do pracowni po swój stojak, kartki i farby..
- Będziesz moim Jack'iem Dowsonem? - zaśmiałam się na jego komentarz..
- Tak a ty będziesz moją Rose..
- A to nie powinno być na odwrót Rose?
- A co chcesz nakręcić titanic 2 ?
- Nie no Rose.. Daj spokój.. Nie będę ci pozował.
- No Harry.. - zrobiłam minę małego szczeniaczka..
- Rose wybacz ale nie.. Chodź tu do mnie - powiedział przegryzając wargę..
- Nie!
- Cooo?!
- Niee - zaprotestowałam co mi wyszło na nie korzyść bo Harry wstał i zaczął mnie gonić.. Wybiegłam na korytarz i pobiegłam do gabinetu ojca..
 - Rose wieem, że tam jesteś.. - powiedział i wszedł do gabinetu... Po moim poliku uleciała łza.. Nie powinnam tu wchodzić.. Nie lubiłam tego pomieszczenia.. Przypominało mi one o tym, że byłam że jestem nie chcianym dzieckiem..
 - Rose dlaczego płaczesz?
- To gabinet mojego ojca.. - powiedziałam cicho..
- Chodźmy stąd co? -zapytał zdezorientowany.
- Tak.. Chodźmy już spać co? - pokiwał głową. Chwilę później leżeliśmy na moim łóżku..Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i cmoknęłam go delikatnie. Ten w odwecie objął mnie jeszcze mocniej..
- Harry dziękuje - powiedziałam szeptem..
- Ja ciebie też- powiedział po czym usnęłam..

                                                                        ** SEN **

Płacz dziecka, krzyk mężczyzny : Nie chce jej! Rozumiesz?! Chce ciebie!
 Ujrzałam oczy kobiety.. Piękne oczy.. Poczułam jej usta na mojej małej główce, poczułam ciepło jej ciała.. Dźwięk który wystukiwał bicie jej serca przekształcił się w długi ciągnący się sygnał....
Wszyscy płakali.. Płakali bo wybrała mnie..
                       
                                                     ** NASTĘPNEGO DNIA ,RANO** 

  Wybudziłam się z tego monotonnego snu.. Byłam zła, czułam się winna..
 - Skarbie co się dzieje? - zapytał zaspanym głosem mężczyzna spoczywający obok mnie..
- Zabiłam ją.. - powiedziałam ze łzami w oczach.. Harry usiadł obok mnie i złapał moją twarz w swoje dłonie.
- Co kogo zabiłaś?!
- Moją mamę! Zabiłam ją rozumiesz?! To moja wina! Gdyby nie ja ona by..
- Shhhh.. Nie wolno ci tak mówić. To nie twoja wina- powiedział i przytulił mnie.
- H..harry ale ja..
- Nic już nie mów. Koniec zmartwień! Nie możesz budzić się i od razu płakać. Mamy siebie i to jest najważniejsze- nie odpowiedziałam nic.. Po prostu go pocałowałam.
  Chwilę później poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i poszłam do garderoby. Ubrałam :
 
Włosy zostawiłam rozpuszczone, naturalnie lekko podkręcone.. Weszłam do pokoju. Harry był już ubrany..
- Jak ty pięknie wyglądasz.. Tylko te buty chyba nie do tej sukienki co?
- Mi się podoba!
- Jesteś piękna- powiedział obejmując mnie..
- Nawet w tych butach?- zapytałam zaczepliwie..
- Nawet w tych butach- odpowiedział i dał mi buziaka.
- To co dziś robimy Panno Rose?
- Zabierz mnie gdzieś- powiedziałam stanowczo.
- Mam cię uprowadzić?
- Tak. Porwij mnie i wywieź gdzieś gdzie będę mogła odpocząć i cieszyć się twoją bliskością.
- W takim razie chodźmy- powiedział i poszliśmy do jego auta. Zajechaliśmy jeszcze na chwile do jego mieszkania. Wykąpał się i przebrał.
- Harry co robisz?- zapytałam gdy przysłonił moje oczy jakimś ciemnym materiałem..
- Chcę, żeby to była niespodzianka. Tylko nie podglądaj! - zaśmiałam się i pokiwałam głową. Jechaliśmy jakiś czas.. W końcu auto zatrzymało się. Harry wyprowadził mnie powoli. Poczułam świeże powietrze i słyszałam odgłosy różnych ptaszków.
 - Już mogę?
 - Nie, jeszcze nie teraz- szliśmy jeszcze kawałek.. wydawało mi się, że przez jakąś łąkę bo czułam jak o moje nogi ociera się trawa..
- Już - powiedział ściągając mi opaskę z oczu. Ujrzałam Nialla, Camile, Zayna, Perrie, Liama i nawet Justin był! Wszyscy siedzieli w okół  miejsca na ognisko. Widziałam też rozłożone namioty. Przywitałam się ze wszystkimi..
- Idziemy nad jezioro?
- Jakie jezioro?- zapytałam.
- Spodoba ci się.. Chodźcie! - powiedział Niall.
- Harry gdzie ja właściwie jestem?
- To takie moje miejsce z dzieciństwa.. Pomyślałem, że się ucieszysz.. Właściwie to jest jakiś nie cały kilometr od  Holmes Chapel - powiedział to tak spokojnie a doskonale wiedziałam jakie wspomnienia budzi w nim ta miejscowość.. Chwilę później poszliśmy nad jezioro.. Było takie piękne. Woda była zaskakująco czysta. Niall jak to on zaczął się wyłupiać.. Camile od razu do niego dołączyła.. Obydwoje byli nie ogarnięci. Skakali do wody rozpędzając się z pomostu.. W końcu i ja wpadłam przy pomocy Hazzy.

W końcu dałam się ponieść i zaczęłam wygłupiać się jak pozostali.. Najbardziej cieszyło mnie to, że Justin jest szczęśliwy.. Nie chcę, żeby mnie zostawił.. Za bardzo go kocham. Boję się, że tego nie zniosę..
 Gdy zrobiło nam się zimno poszliśmy rozpalić ognisko.. Na niebie zawisł księży, który oświetlał polanę. Nie wzięłam ze sobą, żadnych ciepłych ubrań.. Więc zarzuciłam na sukienkę bluzę Haryy'ego, która sięgała mi prawie do kolan. Ale było mi przynajmniej ciepło.Liam wyciągnął ze swojego auta  kratę piw.. Odpalił sobie papierosa i kazał się częstować.. Harry puścił muzykę.. Wszyscy byliśmy w doskonałych nastrojach.
- Rose pamiętasz co mi wczoraj obiecałaś? - zapytał Justin.
- Co?
- że się ze mną zjarasz i..
- Nie przy Harry'm..
- Czemu? może on też będzie chciał.. - Justin tak czy inaczej odpalił pierwszego dżointa. Popatrzyłam na niego.. W sumie Harry chodził już na haju.. Też chcę spróbować. Wzięłam więc jednego, potem drugiego i w końcu trzeciego bucha  aż w końcu Harry to zauważył..
- Rose? Czy ciebie pojebało?!
- Nie.. Skoro ty bierzesz to ja też chce..
- Ja już tego nie jaram..
- Jasnee. Właściwie w co ty ze mną grasz? Nie okłamuj mnie! Rozumiesz?!  
- Ejj gołąbeczki spokojnie - powiedział Niall..
- Hazza sztachnij się i po kłopocie.. Po chuj ją okłamywać? - powiedział tym razem Zayn..
Tak też zrobił.. Wszyscy byli pod wpływem alkoholu.. W sumie tylko Niall i Perrie nie jarali zielska.. Reszta siedziała, albo leżała i się śmiała ze wszystkiego.. Trwało to jakiś czas.. Później zaczęliśmy tańczyć i biegać po  łące.. Nie spaliśmy  całą noc.. W sumie nawet nie wiem po co te namioty..o godzinie czwartej nad ranem oglądaliśmy wschód słońca..
 - Czy widzieliście kiedykolwiek coś piękniejszego? - zapytałam wpatrując się w niebo..
- Ja widziałem.. - powiedział do mnie szeptem Harry..
- Tak? Co takiego? - odpowiedziałam również szeptem..
- Ciebie- wyszeptał mi na ucho a przez mój brzuch przeleciało stado motyli.. Ucałował mnie w czoło i położyliśmy się na chwile na trawie.. Tak leżeliśmy i leżeliśmy aż w końcu moje oczy bezsilnie zamknęły się.. Zasnęliśmy..

czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 14


   Wparowaliśmy do jego mieszkania jak opętani.. Całowaliśmy się, dotykaliśmy. Po prostu zaspakajaliśmy swoje potrzeby.. Po krótkim czasie znaleźliśmy się w jego sypialni i opadliśmy na łóżko. Przyłożyłam dłoń do jego twarzy i przyglądałam się jego oczom..
- Tęskniłeś?
- Cholernie..
- Jak bardzo?
- Każdy dzień, każda minuta i sekunda dłużyły się w nieskończoność - przerwałam mu i znowu zaczęłam całować jego miękkie usta.. Chwyciłam materiał jego koszuli i ściągnęłam ją z jego pomocą.. W końcu nasze ubrania spoczywały na ziemi. Byliśmy w samej bieliźnie..
- Chcesz to zrobić? - zapytał zmieszany.
- Pragnę tego najbardziej na świecie- powiedziałam na co ten się uśmiechnął i chyba nakręcił jeszcze bardziej.. Delikatnie odpiął mój stanik po czym wziął się za dolną część mojej bielizny..
- Jesteś taka piękna- powiedział mierząc mnie od stóp do głowy na co mnie zalał rumieniec.
- Uwielbiam te twoje reakcje na moje słowa i pieszczoty..
- H..harry przestań bo zaraz wybuchnę- powiedziałam na co ten złączył nasze usta w pięknym pocałunku. Zsunęłam jego bokserki..
 Zaczął bardzo powoli.. Jego pocałunki powędrowały na moją szyję, później na dekolt i z powrotem  na wargi. Przyspieszył tępo.. Oplotłam nogami jego biodra i wbiłam swoje paznokcie w jego plecy i wydaje mi się, że pozostanie mu w tym miejscu nie zła blizna.. 
 - Ohh Rose ..- słyszałam jego jęknięcia. Ja sama zaczęłam wzdychać.. Jego prawa dłoń powędrowała na moją pierś a lewą podtrzymywał moje biodra..  Jeszcze chwila i nie  wytrzymam..
 - H..harry ja zaraz...
 - Kocham cię! - wykrzyknął.
Przez moje ciało przeszła kolejna ale tym razem z podwojoną siłą fala ciepła..  Nasze ciała tak pięknie współgrały ze sobą.. W końcu nie wytrzymałam.. To uczucie było takie piękne..
 Harry opadł bezsilnie obok mnie.. Oparłam swoją głowę o jego klatkę piersiową..
- Kocham cię - powiedziałam i ucałowałam go w klatkę piersiową. Harry odparł tymi samymi słowami i ucałował mnie w czubek głowy.. Byłam tak strasznie zmęczona, że zasnęłam przy najpiękniejszym dźwięku na świecie. A mianowicie przy biciu jego serca.
    Obudziłam się rano w jego ramionach.. Słońce tak pięknie biło.. Spojrzałam na śpiącego jeszcze przystojniaka.. Wstałam tak cicho jak tylko się da, wzięłam swoją bieliznę i popędziłam do garderoby Harry'ego w poszukiwaniu jakiegoś podkoszulka.. Chwyciłam jakiś biały materiał i powędrowałam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic i umyłam starannie głowę..  Włosy zostawiłam mokre.. Ubrałam swoja białą bieliznę i narzuciłam podkoszulek, który okazał się być lekko prześwitujący..  Spojrzałam jeszcze raz w lustro i poszłam do kuchni.. Postanowiłam zrobić śniadanie.. Zabrałam się więc za jajecznice.. Sobie wbiła cztery jajka a Harry'emu sześć.. Zaparzyłam kawę i nasmarowałam kilka kromek chleba masłem.. Zaczęłam nakładać na talerze.. Postawiłam posiłek na szklanym stole w kuchni..
  Nagle poczułam dotyk na moich biodrach i czuły pocałunek na mojej szyi..
- Kochanie nie musiałaś..
- Ale chciałam.. Chcę ci robić poranne śniadania..
- I zabierać moje koszulki?
- Chyba nie jesteś zły?
- Nie po prostu wyglądasz pięknie.. Chce cię widzieć codziennie rano w moich podkoszulkach i to do tego prześwitujących - powiedział na co zrobiłam się czerwona widząc jak mnie obserwuje..
- Kochanie nie wstydź się.. Zeszłej nocy widziałem się bez bielizny i..
- To może usiądziemy bo wystygnie co? - zaśmiał się na moją szybką reakcje i usiadł przy stole.. Szybko zjedliśmy posiłek. Chciałam umyć naczynia ale Harry uparł się, że on to zrobi.. W tym czasie poszłam się przebrać wczorajsze ciuchy.
 - To co jedziemy? - zapytałam stojąc tuż za nim..
- Jasne.. tylko daj mi jeszcze chwilkę.. wezmę szybki prysznic się ubiorę.
- Okej- czekałam na niego jakieś piętnaście minut. W  trakcie pozwoliłam sobie zaglądnąć do jego telefonu. Miał na tapecie moje zdjęcie.. Skąd on je wziął?!
 - Harry dlaczego i skąd masz moje zdjęcie na tapecie telefonu?!

- Spokojniej.. Ściągnąłem je sobie z twojego instagrama a mam je dlatego, że jest piękne- warknęłam na jego odpowiedź. Wzięłam swoją torebkę i powędrowaliśmy do auta.
- Więc Rose co dzisiaj robimy?
- Dzisiaj nie mogę bo jadę z Camile po suknie balowe..
- Jakie suknie? - zapytał zdziwiony.
- A no właśnie.. Zapraszam cię na mój bal.
- Szybko mnie poinformowałaś.. A kiedy ten Bal jest?
- W sobotę.
- W tą sobotę?!
- No tak masz trzy dni.. Spokojnie, nauczysz się tańczyć..
- Nauczysz czego?
- Co roku był tańczony po prostu polonez ale w tym roku wymyślili jakiś starożytny taniec bez dotykania się i tak dalej..
- Wiem co to..
- Skąd?
- Uczyliśmy się tego w szkole.. Jednak ja ostatecznie nie poszedłem..
- Więc jak coś to będę wolna  dopiero wieczorem bo po zakupach chcemy wpaść jeszcze do Justina bo dawno go nie widziałyśmy.
- Ten gej?- zapytał zatrzymując się pod moim domem.
- Tak ten gej- odpowiedziałam i cmoknęłam go w usta.
- Będę tęsknił!
- Ja też!
- Kocham cię!
- Ja ciebie też! - krzyknęłam i weszłam do domu..
- Gdzie byłaś? - usłyszałam głos starszej siostry..
- U Harry'ego..
- Spałaś w jego domu?
- Tak.
- Posłuchaj.. Nie podoba mi się to, że sypiasz u niego.. Jak chcesz to spędzaj z nim ile chcesz czasu ale noce mogłabyś spędzać w domu..
 - Możemy porozmawiać o tym później bo się śpieszę..
 - Dokąd?
 - Jadę z Camile po suknie.
 - Czyli nie będzie cię w do mu cały dzień?
- Yep..
- W takim razie klucze będą pod doniczkom. Biorę dzisiaj nocną zmianę.
- Okej-  powiedziałam i popędziłam na górę do garderoby by ubrać się w coś odpowiedniego..


 Po chwili przyjechała Camile. Wzięłam jeszcze tylko torebkę, do której włożyłam telefon i pieniądze.. 
Włączyłyśmy głośno muzykę i zadowolone jechałyśmy na zakupy. 
 Długo chodziłyśmy po sklepach.. Aż w końcu znalazłyśmy to czego szukałyśmy.. Suknia Camile nie miała być typowo balowa ,ponieważ tylko roczniki z 3 klas, które  będą tańczyć mają mieć długie "typowo balowe" suknie.. Przymierzyłyśmy i podeszłyśmy do kasy by je nam zapakowano. Buty wybrałyśmy w sklepie obok. Zleciał nam prawie cały dzień. Zajechałyśmy jeszcze do pizzeri. Wzięłyśmy na wynos i ruszyłyśmy do Justina. Pod jego mieszkaniem stała karetka. Przestraszyłyśmy się i wybiegłyśmy z auta. 
 - Pani Baker co się stało?! - krzyknęłyśmy wparowując do jego mieszkania. Jego mama miała łzy w oczach..
- Niech nam pani coś powie! No dalej! Coś się stało z Justinem? 
- To wy nie wiecie? 
- Nie wiemy o czym? 
- Justin jest chory..
- Na co? - serce mi biło tak szybko..
- On ma białaczkę.. - w tamtym momencie moje serce stanęło. Nie potrafiłam przyjąć  do siebie jej słów. Camile najwyraźniej też bo stała sztywno obok mnie. 
  Po chwili ujrzałyśmy lekarzy wychodzących z pokoju naszego przyjaciela. 
- I co? - zapytała jego rodzicielka. 
- Zwykłe osłabnięcie.. Z jego chorobą będzie to się nasilać. Chłopak musi teraz dużo odpoczywać ale wie pani, że...
- Tak.. dziękuje i dobranoc. 
- Czy my możemy do niego wejść? - zapytałam nie pewnie..
- Jasne.. On was teraz potrzebuje.. - szybko weszłyśmy do jego pokoju.. Gdy go zobaczyłam myślałam, że serce mi pęknie na tysiące kawałeczków.. 
   
  
- Justin.. - powiedziałam równo z Camile i podbiegłyśmy do niego by go przytulić.. Nie widziałyśmy go jakieś 2 miesiące.. Dzwoniłam do niego ale mówił, że u niego wszystko w porządku.. Mówił, że jest chory ale to nie szkodliwe.. A tu okazuje się że ma raka! Zaczęłyśmy płakać jak głupie.. 
- Justin tak strasznie cię przepraszamy.. Jesteśmy najgorszymi przyjaciółkami jakie istnieją! 
- Ja już nie daje rady.. Nie potrafię tak żyć. Z dnia na dzień jestem co raz słabszy.. 
- Shhh już wszystko dobrze.. Jesteśmy z tobą.. Wyzdrowiejesz - chłopak wstał z krzesła i chodził nerwowo po pokoju.. W końcu usiadł na łóżku.. Przysiadłyśmy się do niego i czekałyśmy aż coś powie..
- Dziewczyny zostało mi jakieś kilka miesięcy.. Mój organizm nie chce przyjąć tej zasranej chemii.. A ja mam dosyć siedzenia i czekania, aż w końcu wybije godzina! 
- Nie mów tak! Nadzieja umiera ostatnia! Zresztą kto ci każe siedzieć w pokoju.. Wyjdź.. zrób coś szalonego! Zrób wszystko co masz do zrobienia.. 
- Dobra dziewczyny nie płaczemy już.. Jutro się zjaramy! Skoczymy na bungee. Zrobimy wszystko.. Tylko błagam nie zostawiajcie mnie w tym gównie samego.. 
- Przepraszamy.. Nigdy cię nie zostawimy. Na zawsze razem..
- Dobra a co tam u was? - więc opowiedziałyśmy mu o wszystkim.. Pogadaliśmy jeszcze o innych mniej ważnych ale jednak ważnych sprawach.. Spojrzałam  w końcu na telefon i okazało się że jest prawie pierwsza w nocy.. Przegadaliśmy kilka dobrych godzin.. Udało nam go się nawet rozweselić ale tak czy inaczej nadal widziałam w jego oczach ten strach i ból.. Pożegnałyśmy się w końcu z przyjacielem  i obiecałyśmy wpaść jutro.. Camile odwiozła mnie do domu.. Pustego domu. Jak tylko przypomniałam sobie o tym, że mam stracić przyjaciela znowu się popłakałam.. Postanowiłam zadzwonić do Harry'ego..
- Halo?- powiedział zaspanym głosem..
- H..harry przyjedziesz do mnie? - powiedziałam zanosząc się płaczem..
- Gdzie jesteś?! Dlaczego płaczesz?! 
- W..w domu.. Opowiem ci jak przyjedziesz.. 
- Już jadę- powiedział i rozłączył się.. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic.. Ubrałam swoją  pidżamę.. Na wierzch narzuciłam czarną bluzę Hrry'ego, którą zostawił kiedyś u mnie.. 

 Chwilę później przyjechał Harry.. Wszedł do środka jakby był jakiś pożar.. 
 - Co się stało?! - zobaczyłam go i przytuliłam się do niego najmocniej jak potrafię.. Potrzebowałam tego uścisku...