wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 10

   Oczyma Harry'ego.


 Na dworze już świtało. Promienie słońca padały na moją księżniczkę. Patrzyłem się na nią już od jakiejś godziny. Była taka piękna, taka bezbronna.
  Nagle zaczęła marszczyc brwi i wydawac jakieś niepokojące dźwięki. Zaczęła się wiercic..
 - Rose obudź się..- próbowałem  ją wybudzic. Ocknęła się i momentalnie odsunęła ode mnie.
 - Rose co się dzieje? Coś nie tak? Co ci się śniło?
 - Ty. .ty.. ty mnie goniłeś... T.t.twoje  ręce były.. one były czerwone, całe we krwi- powiedziała a ja nie  mogłem w to uwierzyc. Dlaczego śniło się jej coś takiego?
- Kochanie spokojnie. To tylko zły sen. Jestem tu- chciałem ją przytulic ale ta w odwecie  odsunęła się ode mnie naciągając na swoje ciało prześcieradło. Owinęła je w okół siebie i uciekła do łazienki. O co tu w ogóle chodzi?!
 Nałożyłem swoje bokserki i popędziłem za nią. Nacisnąłem na klamkę. Zamknęła się.
- Rose! Otwórz! Co się stało?! Przecież to tylko sen! Błagam cię! Otwórz! - odpowiedziała mi cisza. Męczyłem się tak jeszcze kilka minut. W końcu moja cierpliwośc  zaczęła się kończyc.
 - Rose! Otwórz te cholerne drzwi bo sam je otworze! Masz minute!
 Stanąłem na wprost i wziąłem głęboki oddech. W końcu wyszła. Wpadła mi prosto w ramiona. Zaskoczyła mnie tym.
- Harry przepraszam. Nie wiem dlaczego tak się zachowałam. Wybaczysz mi? - jej głos był taki słodki. Uwielbiam gdy wypowiada moje imię. Robi to najlepiej na świecie. Złapałem jej bladą twarz w swoje dłonie i spojrzałem jej w oczy.
 - Oczywiście, że ci wybaczę głuptasku. Kocham cię najmocniej na całym świecie i zapamiętaj, że nigdy bym cię nie skrzywdził. Jesteś moim nałogiem. Nawet nie wiem kiedy się uzależniłem. Kocham cię - powiedziałem i zatopiłem się w jej idealnych ustach.

   Oczyma Rose.


- Chyba się ubiorę- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Ymm jeszcze nieee- powiedział marudnie i  zmierzył moje ciało owinięte pościelą.
- A może weźmiemy razem relaksującą kąpiel? - zaproponował ale nie byłam jeszcze chyba gotowa na to.
- Harry wolę sama..
- Tylko mi nie mów, że się wstydzisz..
- To nie tak, że ja się wstydzę czy coś.. - powiedziałam a ten złapał mnie za biodra tak, że miałam swoje uda pomiędzy jego talią.
- Już nie pamiętasz jak cię czule dotykałem zeszłej nocy, nie pamiętasz gdy krzyczałaś moje imię z zachwytu?
 - Harry to co innego. W tedy było ciemno a teraz jest jasno i ja nie.. Nie dzisiaj.
 - Uhhh niech ci będzie- cmoknął mnie w usta i opuścił na podłogę
- Harry bo jest taka mała sprawa..
 - Słucham?
 - Pożyczysz mi jakiś podkoszulek.. Proszę- powiedziałam najlepiej jak tylko potrafię.
 - Nie musisz się mnie pytac o takie coś. Pamiętaj CO MOJE TO TWOJE.  A zresztą byłem przygotowany i kupiłem ci taki mały zestaw. To chyba będzie twój rozmiar.
- Harry ja nie chcę...
- Shh idź. W garderobie wszystko leży przyszykowane- przewróciłam oczyma na co ten się zaśmiał i powędrował chyba do kuchni.
 Weszłam do garderoby jak mi nakazał. Na pufie ujrzałam ładny i skromny zestaw ciuchów. Aż byłam pod wrażeniem, że on to wybrał : 
Bluzka lekko prześwitywała ale nie przeszkadzało mi to aż tak. Mogłabym stwierdzic, że ten strój jest zbyt elegancki ale dzisiaj jest niedziela. Wysuszyłam jeszcze mokre włosy, rozczesałam. Wyszłam z łazienki i poszłam do sypialni, gdzie zeszłej nocy uprawialiśmy miłośc. Stanęłam w wejściu i zaczęłam od twarzac w głowie te obrazy...  W moim brzuchu pojawiły się motylki i poczułam rumieńca na twarzy.. 
- O czym tak Panna Rose rozmyśla hmm? - zapytał łapiąc mnie w talii i opierając brodę o moje ramię. 
 - Ymm ta wczorajsza noc.. ona była piękna.. - powiedziałam cicho i odwróciłam się w jego stronę. Ucałował mnie w czoło i wyszeptał : 
- To była najlepsza noc w moim całym życiu.. - oznajmił i zaciągnął mnie do kuchni. Przygotował pyszne naleśniki z syropem klonowym. Byłam pod wrażeniem, że on sam z siebie coś upichcił w kuchni. 
- Harry lubisz gotowac? 
- Yep. 
-Ymm to może tak byś gotował mi codziennie? 
- hahahaha dla ciebie wszystko. Mógłbym każdego dnia ci gotowac. Mógłbym cię rozpieszczac i kochac jak nikt inny-powiedział a mnie znowu zalały rumieńce. 
- A ty cały czas się rumienisz.. Podoba mi się to, że tak na ciebie działam -  zjadłam szybko moje śniadanie i poprosiłam by odwiózł mnie już do domu. Szczerze nie chciałam wracac  ale nic nie trwa wiecznie. Zresztą Sophie martwi się zapewne o mnie. 
Chwilę później byliśmy już w drodze. Pozwoliłam sobie włączyc jakąś piosenkę. Harry zatrzymał moją rękę gdy usłyszał piosnkę Michaela Jacksona i Justina Timberlaka  love never felt so good. 
Zaczął nucic sobie pod nosem. Byłam tym zaskoczona. Później zaczął głośniej. Wybuchałam śmiechem gdy zerkał na mnie i unosił brewki do góry. Gdy doszedł do refrenu wręcz zaczął krzyczec. Przyłączyłam się do niego. Śmialiśmy się obydwaj. Zaczął padac deszcz. 
 - Dobra Harry wystarczy.. skup się na drodze.. 
- Nie lubisz gdy śpiewam. To dziwne.. Inne dziewczyny to.. - przerwał ale doskonale wiedziałam co chciał powiedziec. 
- Przepraszam.. Nie chciałem..
- Daj sobie spokój. Jedź i nie gadaj bo wkurzysz mnie jeszcze bardziej- tak też zrobił. Resztę drogi spędziliśmy  w ciszy. Zaparkował bez wahania tuż przed domem. Sophie była w środku bo dostrzegłam jej auto. 
- Rose? Nadal się złościsz? 
- Nie ja.. No bo mnie wkurza to, że miałeś tyle dziewczyn przede mną a ty jesteś praktycznie moim pierwszym. Czuje się potwornie z myślą, że kiedykolwiek byłeś z inną, że uprawiałeś sex z milion razy! 
- Posłuchaj. Mimo tego, że kiedyś bawiłem się dziewczynami to teraz jestem inny. Poznałem ciebie i to w tobie się zakochałem. Zakochałem dopiero drugi raz w życiu. Już prawie zapomniałem o tym uczuciu. 
- Miałeś przede mną tylko jedną dziewczynę? 
 - Dziewczyn miałem 3 ale tylko w jednej byłem zakochany. Zresztą nie ważne.. 
 - Owszem.. Ważne. Powiedz mi dlaczego nie jesteście razem?
- Obiecuje, że odpowiem ci na moje wszystkie pytania ale wybierzmy bardziej odpowiednie miejsce. 
- Mój pokój? 
- Miałem jechac załatwic parę spraw ale..
-  Jakich spraw? 
- Chodźmy już do ciebie hm? 
- No dobra..
- A buziaka dostanę? 
- Ymmm niech się.. - nawet nie dokończyłam. Przyciągnął mnie do siebie i bez pozwolenia pocałował.

#Bleeding Out #


wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 9

 
  Wybaczysz mi?- zapytał ze smutnym wyrazem twarzy. Chwyciłam jego policzki w swoje dłonie i gładząc jednym kciukiem z prawej strony, spojrzałam na niego i oddałam kolejny pocałunek.
 -Czyli wybaczysz? - Zaśmiałam się lekko i odpowiedziałam baz zastanowienia :
 - Nigdy więcej masz mi tak nie robić. Umierałam z tęsknoty. Każdy dzień, każda godzina i minuta ciągnęły się w nieskończoność.
 - Aż tak bardzo za mną szalejesz? - zapytał unosząc brewki do góry.
 - Nie szaleje a kocham- oznajmiłam a ten pochylił się nad moim uchem i wyszeptał:
- Chodźmy stąd hm? - wiedziałam do czego to wszystko zmierza ale postanowiłam spróbować, bo przecież kochamy się i wiem, że tego żałować nie będę, nie z nim. Nasza miłość będzie trwała Wiecznie.
 Po moich krótkich przemyśleniach przytaknęłam głową i wyszliśmy złapani za ręce. Podeszłam jeszcze na chwile do Camille, żeby się z nią pożegnać i przeprosić. Uśmiechnęła się i życzyła powodzenia.
   Zajęłam miejsce pasażera w aucie Harry'ego i ruszyliśmy. Szczerze.. Strasznie się denerwowałam.  Ja jeszcze tego nie robiłam i boję się, że nie sprostam jego oczekiwaniom. Nie jestem tak doświadczona w przeciwieństwie do niego..
 - Nie denerwuj się tak.. Wszystko będzie dobrze- powiedział chwytając mnie za lewą rękę. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się słabo.
 Po jakimś czasie zorientowałam się, że jedziemy jakąś inną drogą. Jeszcze tendy nie jechałam. Harry skręcił w jakąś droge, którą otaczały lasy i łąki.
- Harry czy ty chcesz mnie porwać? 
- Już to zrobiłem- odpowiedział z tym cwaniackim uśmieszkiem.
Nagle ujrzałam przepiękne mieszkanie. Oddzielone od cywilizacji. Było piękne. 
- Harry gdzie my jesteśmy?
- Mówiłem ci, że będzie idealnie.
- To wszystko jest twoje?
- Nasze słonko- odpowiedział a ja postanowiłam to przemilczeć.

Rozejrzałam się jeszcze i weszłam do środka. Usiadłam na białej kanapie w salonie. Harry mi zniknął z zasięgu wzroku. Po chwili usłyszałam piosenkę : Kiss Me- Ed Sheeran. Powędrowałam za ulubionym kawałkiem. Gdy ujrzałam tą sypialnie.. To było piękne. O czymś takim nawet nie śmiałam marzyć. Było idealnie. Na środku stało duże łóżko z białą pościelą, na której leżały płatki róż a na przeciw łóżka było ogromne okno tarasowe z białymi zasłonami. Do tego pełnia i świeczki  tak pięknie oświetlały pokój. W końcu ujrzałam Harry'ego. Był idealnym dopełnieniem do tego obrazu. Mężczyzna podszedł bliżej i zapytał:
-Na pewno chcesz to zrobić? Wiedz, że cię nie przymuszam ale chciałbym kochać się z tobą na wszystkie sposoby, chcę poczuć twoją bliskość jeszcze bardziej - w tej właśnie chwili zalał mnie rumieniec i on chyba to zauważył bo zaśmiał sie i ucałował w policzek. 
- Harry chcę się z tobą kochać, chcę cie poczuć. 
- Nie boisz się?
-Nie. Już nie. Kochaj mnie- wyszeptałam a ten zaczął rozpinać moją bluzkę. Nie miałam zielonego pojęcia co ze sobą zrobić więc zsunęłam z siebie spódniczke i wskoczyłam mu na ręce. Harry znowu się zaśmiał. Po chwili poczułam miękki i przyjemny materiał pod sobą. Leżałam w samej bieliźnie. Brunet szybko zdjął swoją bluzkę i spodnie. Zaczął składać na moim ciele pojedyncze całusy. Zasysał moją skóre na dekoldzie co przyprawiło mnie o dreszcze. Jego dłonie powędrowały na moje plecy. Uwielbiałam jego dotyk. Poczułam jak rozpina mój stanik. Zaczął masować moje piersi a ja jęknęłam z zachwytu. - Gotowa?- zapytał a ja w odwecie pokiwałam głową i uśmiechnęłam się najlepiej jak tylko mogłam. Gdy poczułam jak jego męskość powoli wbija się we mnie wplotłam swoje dłonie w jego włosy i jęknęłam. Na początku strasznie mnie bolało ale gdy w końcu się przebił, moje ciało zalała gorąca lawa. Nasze ruchy stały się równomierne, moje jęki co raz bardziej dawały oznake szczytu. 
- oh Rose... - słyszałam jęknięcia Harry'ego.Zaczał pogłębiać swoje ruchy a ja z zachwytu wbiłam swoje paznokcie w jego plecy. To było piękne. Po pewnym czasie Harry doszedł i opadł obok mnie. Muszę przyznać, że nigdy jeszcze nie poczułam takiej rozkoszy. To dziwne uczucie. Nadal cała się gotowałam. Spojrzałam w jego piękne oczy, ich zielen nigdy jeszcze nie była tak jaskrawa. Cmoknęłam go w usta a ten zassał lekko moje wargi. Ułożyłam głowe na jego idealnie wyrzeźbionym torsie i splotłam nasze palce bawiąc się nimi.
- Kocham cię- oznajmiłam na co Harry odpowiedział tymi samymi słowami. Poleżeliśmy tak jeszcze chwile rozmawiając praktycznie o niczym i zasnęłam.
*SEN*
- Tatoo! Nie zostawiaj mnie! Mogliśmy być szczęśliwą rodziną! Dlaczego mnie zostawiasz?! - krzyczałam do jakiegoś mężczyzny, który leżał na bruku zalany krwią. Nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Nagle zaczęłam uciekać przed jakimś inny mężczyzną. Jego ręce, jego twarz były umazane krwią. Ujrzałam jego twarz. To był Harry?!. 

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 8

 WŁĄCZ : https://www.youtube.com/watch?v=j2WWrupMBAE

Oczyma Sophie
Byłam już wykończona. Uwielbiam swoją prace ale powinnam spędzać więcej czasu z Rose. W jechałam na podjazd. Zauważyłam jakieś wysokie, carne auto. To może ten jej chłopak. W końcu go poznam. Otworzyłam drzwi. W kuchni zauważyłam znaną mi sylwetkę mężczyzny. Podeszłam bliżej.
- O mój boże.. - powiedziałam gdy ujrzałam mojego byłego. Harry Styles. To nie możliwe. To nie może być on.
- Sophie? Co ty tu robisz?
- Mieszkam tu... Jestem siostrą Rose - oznajmiłam i od razu zauważyłam jak jego oczy powiększyły się kilkakrotnie.
- CO? To nie możliwe.. Jesteście inne.. Ona nie jest taka jak ty..
- Jak ja? Jesteśmy identyczne jeśli chodzi o charaktery a ty.. Ty jesteś zdrajcą, oszustem i zwyczajnym dupkiem. Zostaw Rose w spokoju. Zapomnij o niej..Ją tez oszukasz. Zapewne jej też nie mówisz o swojej przeszłości.. O tym co zrobiłeś.. Gdzie byłeś.. O tym co robisz.. Hm?
- Co tu się dzieje? - zapytała stojąca w drzwiach moja młodsza siostra. Harry zmierzył nas wzrokiem.
- Jak mogłem być taki głupi? Taki ślepy - Powiedział i spojrzał na Rose ze łzami w oczach.
- Nie chce cie znać- powiedział patrząc się na nią.
- Harry o co ci chodzi? Co ja zrobiłam?

Oczyma Harry'ego.

Wyszedłem z tego mieszkania.
-Harry! Co ona ci powiedziała?! Dlaczego tak mnie traktujesz?! - spojrzałem na jej piękną twarz, po której uleciała łza. Nie mogłem patrzeć na nią w takim stanie.
- Zapomnijmy o sobie- powiedziałem i wsiadłem do auta. Ruszyłem z piskiem opon. Nie mogłem uwierzyć w to co sie właśnie zdarzyło. Dlaczego ona? Była druga w nocy. Podjechałem pod mój ulubiony bar. Usiadłem i zacząłem się upijać. Chciałem zapomnieć. Może i nie powinienem być tak ją oceniać. Ale po raz kolejny zacząłem się bać, zacząłem się bać zaufać innej kobiecie.


Oczyma Rose.

- Coś ty mu powiedziała?!
- Rose uspokój się. Pamiętasz jak ci kiedyś opowiadałam o tym chłopaku co mnie tak skrzywdził prawda?
- Tak i?
- To był on. Proszę cie nie zbliżaj się do niego. On jest niebezpieczny.
- Jak to? Byliście razem?
- Tak. Na początku było wspaniale. Zabierał mnie na wycieczki, kupował drogie prezenty, zapoznał mnie ze swoimi przyjaciółmi ale prawda w końcu wyszła na jaw. Zerwałam z nim gdy się dowiedziałam, że jest w jakimś gangu. Zarabia na tym nie złe pieniądze. Dostaje zlecenia od różnych ludzi, którzy szukają zemsty. on sam kiedyś..
- Przestań! Nie chce tego słuchać! Ja go kocham! Nie jestem taka jak ty! Nie zostawię go! Nigdy rozumiesz!?
- Rose zrozum, że to nie jest chłopak dla ciebie! Zabraniam ci!
- Nie jesteś moją matką! Nie będziesz mi rozkazywać!
- Do puki mieszkasz pod moim dachem i nie masz ukończonych 18 lat będę!
Nie zareagowałam. Pobiegłam do swojego pokoju i zaczęłam bezsensownie wydzwaniać do Harry'ego. Nie odbierał. Przepłakałam jakąś godzinę. Poszłam do swojej pracowni. Zaczęłam nakładać ciemne farby na płótno. Włączyłam głośno piosenki.

Tydzień później.

Czy to już koniec? Czy jeszcze kiedyś go zobaczę?
Przez ostatni tydzień nie wychodziłam z domu. Nie chodziłam nawet do szkoły. Nie odzywałam się do Spohie. Już nawet przestałam dzwonić do Harry'ego. Jakieś 3 razy była u mnie Camile i Justin. Opowiedziałam im o wszystkim.
Niestety dzisiaj będę musiała w końcu wyjść do świata. Camile kończy swoją Hot 19-stkę. To już kwiecień. Do kładnie 1. Z tego co pamiętam poznałam się z Harrym 1 lutego i z tego co wiem Camille zaprosiła Nialla i ponoć są razem. Wiedziałam, że to tak się skończy. Gdy jej powiedziałam o tym, że są w jakimś gangu przyznała mi, że wie o tym. Niall jej o tym od razu powiedział.
Wybiła 19:00.
Zaczęłam się szykować. Ubrałam czarną spódniczkę z wysokim stanem, katanę na grubych ramkach, którą wsadziłam do środka i do tego czarne buty na koturnie. Włosy wyprostowałam dzięki czemu były jeszcze dłuższe. Nałożyłam delikatny makijaż i byłam gotowa. Kilka minut później przyszła Camile. Wręczyłam jej prezent i przytuliłam mocno. Narzuciłam katanę, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam. Powędrowałyśmy do auta gdzie czekał na nas Niall za kierownicą a na tylnich siedzeniach Perrie i Zayn. Przywitałam się z nimi. Szczerze nie miałam humoru. Chciałabym poczuć chociaż jego obecność.
- Widzę, że nie tylko Harry zrobił się dziwny- powiedziała Perrie na co się sztucznie uśmiechnęłam.
- Proszę cię wróć do niego. On za tobą tęskni.
- Wątpię.. To on zerwał ze mną.
- Co?! Zabije go! - wykrzyczał Zayn, na co się zaśmiałam pod nosem.
Po upływie 20 minut dotarliśmy na miejsce. Był to ten klub dyskotekowy, w którym wyznałam sobie z Harrym miłość. Weszliśmy do środka i zajęliśmy vip'owskie miejsca. Przywitałam się jeszcze z Justinem i innymi znajomymi. Moje oczy szukały Harry'ego. Nie mogłam go nigdzie znaleźć.
Tego wieczoru postanowiłam nie pić. Wypiłam jednego kielicha za zdrowie przyjaciółki i to wszystko.
- Ymm Rose? - zapytała Camile.
- Tak?
- Ktoś chyba chce z tobą porozmawiać.
- Co? Gdzie? Jak?
- Ten ''ktosiek'' czeka na zapleczu. Idź - poganiała mnie przyjaciółka. Wstałam i powędrowałam na zaplecze, gdzie stał mój ukochany.
- Rose ja prze.. przepraszam. Wybaczysz mi? - po moim policzku uleciała łza. Bez zastanowienia rzuciłam się na niego. Całują go tak jakbym nie widziała się z nim od lat.


                               

Rozdział 7


Gdy tylko Harry zaparkował lunął deszcz. Wysiedliśmy i pobiegliśmy szybko do pizzerii.
- Zajmij miejsca. Przywitam się z pewną kobietą i zaraz przyjdę- skinęłam głową i poszłam zająć miejsce przy oknie. Muszę przyznać, że tłumów tu nie było.
Po dokładnym rozglądnięciu się zauważyłam na ścianie przy wyjściu mały obraz pięknej kobiety. Podeszłam bliżej by przyjrzeć się dokładniej. Ta restauracja była kiedyś jego matki.. Anne Styles. Matka Harry'ego.
Spojrzałam na niego. Wyraźnie wpatrywał się we mnie. Jego twarz tak jakby skamieniała. Chwycił mnie za rękę i wyprowadził na zewnątrz, gdzie nadal padał deszcz. Chłopak ciągnął mnie za sobą. Czułam się jak jakaś marionetka.
- Harry to boli! Puść mnie! - nie posłuchał się. Szedł dalej. Otworzył drzwi ale mimo wszystko i tak nie wsiadłam. Stałam i patrzyłam jak jego zielone oczy przemieniają się w czerń.. Chwyciłam swoimi dłońmi jego twarz i spojrzałam na niego jeszcze raz. Ujrzałam ból, tęsknotę.. nienawiść..
Bez zastanowienia przytuliłam się do niego mocno. Tym razem to on był jak marionetka. Stał w bezruchu przez kilka minut. Spojrzałam na niego. Jego oczy przybrały normalnego koloru. Po chwili zostałam obdarowana pocałunkiem.
- A to za co? - zapytałam zdezorientowana.
- Jedźmy już stąd. Nie chce tu być. To był zły pomysł. Przepraszam - miałam ochotę zapytać o co chodzi ale się powstrzymałam i wsiadłam do auta. Byliśmy cali mokrzy. Jak nie śnieg to deszcz. Na szczęście już za dwa miesiące wakacje. Tak jechałam i rozmyślałam nad balem, nad tym jaką sukienkę ubiorę.. Ciekawe czy Harry będzie chciał iść ze mną..
- Wysiadka- wyrwał mnie z mojego zamyślenia.
- Myślałam, że zabierzesz mnie na pierwszą randkę..
- Przepraszam cię ale straciłem ochotę - że co?! Stracił ochotę? Przecież nic mu nie zrobiłam. A może jestem zbyt nudna jak na niego..
- ymm jasne. Więc cześć - powiedziałam twardo. Wyszłam z samochodu i szybko powędrowałam do mieszkania. Byłam wściekła. Potraktował mnie jak powietrze. Nawet nie raczył mi powiedzieć głupiego cześć czy coś w tym stylu.
- Co się stało? - zapytała zdziwiona Sophie, która właśnie coś robiła w kuchni.
- Chłopacy są do niczego! -warknęłam i usiadłam bezsilnie na jednym z krzeseł w kuchni przy blacie.
- Czyżby moja mała siostra miała na myśli kogoś konkretnego? - zapytała przysiadając się do mnie. Więc opowiedziałam jej całą historię z Harry'm. Ta nieco oburzyła, gdy zdradziłam jej jego imię. Mówiła coś, że miała kiedyś chłopaka o tym imieniu. Byli ze sobą jakieś dwa lata ale to jeszcze jak miała 17 lat. Czyli była w moim wieku. Mówiła też, że nie ma nic przeciwko, że mam chłopaka. Tyko mam uważać itd..
Mówiła też, że chce go poznać. Po naszej rozmowie zaczął dzwonić mi telefon. Harry. Uśmiechnęłam się do siostry i poszłam do swojego pokoju.
- Rose?
- Tak ,a któż by inny?
- Jesteś w domu?
- Tak- powiedziałam a ten się rozłączył. No wspaniale.. Rzuciłam telefonem i na szczęście wylądował na łóżku.
- Rose?! - zawołała Sophie.
- No co?
- Ymm mam dzisiaj nockę i wracam dopiero jutro ale wieczorem.. Przepraszam za to, że tak rzadko jestem w domu ale jakoś ci to wynagrodzę. W przyszły weekend wezmę wolne i pojedziemy gdzieś dobrze?
- Ale nie musisz mi niczego wynagradzać. Dam sobie radę jak zawsze. Jedź bo się spóźnisz.
- Czy ty się mnie zbywasz? - zapytała z irytacją.
- Nie ja po prostu...
- Jak chcesz to zaproś do siebie tego Harry'ego. Tylko bez żadnych głupstw mi tutaj. - powiedziała z nutką wyobraźni. Zaśmiałam się. Ta oczywiście musiała jeszcze dodać swoje przed samym wyjściem z domu.
- Włącz alarm! A i zjedz kolacje. No i poczęstuj chłopaka! I pamiętaj o zabezpieczeniu! Kocham cię!
- Sophie!!
Chciałam powiedzieć coś jeszcze ale nie zdążyłam. Czy ona myśli, że ja już uprawiam sex?! Nawet jeśli to go tu nie będzie. Wzięłam kawałek pizzy, ubrałam szare dresy, czarny top i wyłożyłam się na kanapie w salonie. Włączyłam jakieś kreskówki bo nic sensownego nie było w telewizji..
- Ding Dong! - ughh pozabijam! Urwę łeb! Kto śmie mi przeszkadzać w takiej chwili?!
Wstałam i otworzyłam te nieszczęsne drzwi.
- Harry. Co ty tu robisz? - powiedziałam zdziwiona bo ostatniej osoby, której bym się tu dzisiaj spodziewałam to on..
- Przepraszam - powiedział i wyciągnął bukiet róż zza pleców.
Zmarszczyłam brwi i mierzyłam go wzrokiem.
- myślisz, że zmięknę przez te twoje przepraszam i te oczy szczeniaczka i ten piękny bukiet?
-Czyli mi wybaczysz?
Uśmiechnęłam się, przytaknęłam głową i rzuciłam się na niego.
- Tęskniłam- powiedziałam i wstawiłam kwiaty do wazonu. Ukroiłam kawałek pizzy i zaniosłam loczkowi, który siedział już na kanapie w salonie.
Przysiadłam się do niego i oparłam głowę o jego ramię bawiąc się naszymi palcami.
- dlaczego nie jesz?
- nie mam ochoty..
- a czy ty masz w ogóle na cokolwiek ochotę?..
- właściwie to jest jedna rzecz, na którą mam ochotę już od dawna...
- A co konkretnie?
- posłuchaj wiem, że nie jesteś jeszcze gotowa ale zrozum, że cię kocham i pragnę cię najbardziej na świecie..
- możesz to powiedzieć jeszcze raz?
- Kocham cię całym moim sercem. Chce dać ci wszystko..
Spojrzałam na niego i usiadłam na nim okrakiem. Zaczęłam składać na jego ustach namiętne pocałunki.
- ale, że na kanapie?
- przepraszam.. poniosło mnie..to nie tak, że ja tego nie chce. Ja chce,żeby ten pierwszy raz był idealny rozumiesz?
Myślałam, że się zdenerwuje ale on po prostu wtulił się w moją klatkę piersiową i objął mnie w talii.
- powiedziałam coś nie tak?
- nawet nie wiesz jak się ciesze, że będę twoim pierwszym.
Uśmiechnęłam się i ułożyłam głowę na jego kolanach. Po jakimś czasie czułam, że usypiałam. Usłyszałam tylko jego ostatnie słowa wypowiedziane szeptem.
- Będzie idealnie.

Rozdział 6

- Rose ja...
- Nie Harry.. Przepraszam. To było głupie pytanie. Ja po prostu.. Nie ważne- urwałam i zeszłam z parkietu. W tle nadal unosiła się ta piosenka. Podeszłam do baru i poprosiłam o sok pomarańczowy.
I że niby co ja sobie myślałam, że taki chłopak jak on zakocha się we mnie? Przecież on może mieć każdą...
- Rose?
- Harry ja na prawdę przepraszam za to pytanie. Nie przemyślałam tego co chcę powiedzieć.
- A co jeśli bym ci powiedział, że się w tobie zakochałem? - powiedział przybliżając się do mnie tak, że dzieliło nas kilka centymetrów.
- Wątpię. Wiesz co ja już będę się chyba zbierać. Powiedziałam i ruszyłam. Zrobiłam trzy kroki i zatrzymałam się gdy usłyszałam jego słowa :
- Ale tak jest! Zakochałem się w tobie. Nie mogę przestać myśleć o tobie. O twoich ustach, smaku, zapachu, o oczach. Szaleje za tobą!
Po moim policzku uleciała łza. Byłam szczęśliwa?
Zorientowałam się, że większość ludzi gapi się na nas. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyszłam z sali. Oparłam ręce o barierki i zaciągnęłam się powietrzem. Na dworze było chłodno ale nie przeszkadzało mi to. W moim brzuchu znowu pojawiło się to uczucie tylko, że z podwójną siłą.
Jedyne czego teraz chciałam to przytulić się do niego i być z nim już na zawsze.
- Rose? -usłyszałam jego zachrypnięty głos tuż za mną. Bez wahania odwróciłam się i wpiłam się w jego usta. Jego ręce powędrowały na moją talię. Ja swoje wplotłam w jego włosy. Nasze języki idealnie współgrały ze sobą. Był to pocałunek, którego obaj pragnęliśmy od dawna. Po 3 minutach oderwaliśmy się do siebie, lecz wciąż byliśmy strasznie blisko.
- Czy to znaczy, że zostaniesz moją kobietą? - zapytał z uśmiechem na twarzy na co ja kiwnęłam głową. W zamian otrzymałam jeszcze jednego buziaka.
- Spadajmy stąd. -oznajmił i wziął moją kurtkę.
- A co z Camille?
- Niall się nią zajmie.
Wsiedliśmy do taksówki i odjechaliśmy. Powinnam się czuć trochę nie zręcznie ale ja czułam się wspaniale. Czułam, że mogę wszystko. W pewnej chwili Harry objął mnie jedną ręką i przyciągnął do siebie. Uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego ramię. W końcu taksówkarz nas od wiózł na miejsce a my powędrowaliśmy do jakiegoś hotelu. Był piękny i ogromny. Weszliśmy do windy i po chwili znaleźliśmy się przed drzwiami jego apartamentu. Szybko weszliśmy do mieszkania i w mgnieniu oka zdjęliśmy buty, kurtki i leżeliśmy na jego ogromnym łóżku w sypialni obdarowując się pocałunkami. Poczułam jak ręce Harry'ego dostają się pod moją sukienkę.
- Harry nie! -powiedziałam i szybko usiadłam.
- Coś nie tak? - zapytał zakłopotany.
- Ja po prostu nie chcę się spieszyć. Przepraszam ja po prostu..
Harry zbliżył się do mnie i objął mnie. Opadliśmy na łóżko. Moja głowa spoczywała na jego klatce piersiowej.
- Nie chcę abyś czuła się przymuszona. Zrobimy to gdy będziesz gotowa, gdy ty będziesz tego chciała. Chcę, żebyś czuła się bezpieczna i tyle. Sama twoja obecność tutaj przy mnie w moich ramionach mi wystarcza. Kocham cię- powiedział i pocałował mnie delikatnie w czoło.
 Wplotłam swoje palce w jego, które były kilka razy większe. Bawiliśmy się swoimi dłońmi przez jakiś czas. Ledwo słyszałam głos Harry'ego. Zasnęłam.

******SEN*******

Brunet uniósł mnie w górę i okręcił kilka razy w okół własnej osi. Śmiałam się jak opętana. On również. Biegaliśmy po łące. Było pięknie... do czasu. Nagle na niebie zapadł zmrok. Spadł ponury deszcz. Harry. On zniknął. Zostałam sama. W okół zwiędnięte kwiaty i szara łąka.
- nie zostawiaj mnie.. Harry.. Harry! Wracaj! Nie zostawiaj mnie samej!
*******************
Ze snu wybudził mnie przystojniak leżący tuż obok mnie.
- Rose co się dzieje? Spokojnie. Jestem tu. Jestem z tobą i cię nie zostawię.. Kocham cię i prędzej umarł bym niż miał bym cię zostawić rozumiesz?
Uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego klatkę piersiową. Poleżałam tak jeszcze chwilę i poszłam do kuchni by nalać sobie wody. Wypiłam i spojrzałam na swój telefon. Sophie dzwoniła do mnie z 20 razy. Na pewno się martwi. W sumie to bym do niej zadzwoniła ale jakbym powiedziała, że śpie u chłopaka to by wpadła w szał. Zebrałam swoje rzeczy i chciałam wyjść ale był środek nocy a taksówki zwykle nie kursują o tej godzinie.
- Coś nie tak? - zapytał stojąc tuż za mną.
- Odwieziesz mnie do domu? - zapytałam.
- Coś się stało?
- Nie po prostu siostra się o mnie martwi i sam wiesz.. Nie chce jej denerwować..
- Jasne nie ma sprawy - powiedział i po chwili byliśmy już w drodze. Całą drogę rozmawialiśmy o różnych mało istotnych rzeczach. Zostałam też zaproszona na pierwszą randkę. Po 20 minutach byłam już w domu. Weszłam tak cicho jak tylko mogłam. Spojrzałam na zegarek był 5:00. Ściągnęłam obcasy i poszłam do swojego pokoju. Zapaliłam światło i chciałam zająć swoje miejsce w łóżku ale Sophie zrobiła to za mnie. Położyłam się obok i
przytuliłam się do niej.
- Wiesz, że masz przechlapane?
- Też cię kocham. Powiedziałam i zasnęłam.
Rano obudziłam się sama. Postanowiłam umyć się. Dziś moja pierwsza randka.
Wyszłam z kabiny i ubrałam czarne rurki i szarą bluzę z kapturem a pod to białą bokserkę. Włosy zwinęłam w nieogarniętego koka. Zeszłam na dół by zjeść śniadanie ale ku mojemu zdziwieniu była już 16:00.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam i ujrzałam mojego chłopaka.
- Witam piękna - powiedział i pocałował mnie czule w usta.
- Tęskniłem - powiedział jakby naburmuszony.
- Harry czy my jedziemy w jakieś konkretne miejsce na tą randkę? Bo nie wiem czy się przebierać.
- Wiesz.. wyglądasz pięknie ale myślałem o jakiejś restauracji..
-Ughh no dobrze..
- a w sumie to możemy pojechać gdzie indziej..
Powiedział a ja szczęśliwa ubrałam niebieski bezrękawnik i szare conversy. Wzięłam do kieszeni telefon, parę dolarów i klucze.
- Wyglądasz pięknie- powiedział a ja się zarumieniłam. Musiał to zauważyć bo zaśmiał się pod nosem. Wspięłam się na siedzenie w aucie i ruszyliśmy. W radiu leciała moja jedna z najlepszych piosenek. Ed sheeran- I see fire. Nuciłam sobie ten kawałek pod nosem patrząc przez szybę jak deszcz kapie pojedynczymi kroplami.
- Chyba będzie padać - oznajmił.
- Nie nowość. Tutaj ciągle pada.
Dojechaliśmy w końcu na miejsce. To była jakaś pizzeria w miasteczku nie daleko Londynu.
- Harry czemu tutaj?
- Pracowałem tu za młodu..

 

Rozdział 5

Weszliśmy i powędrowaliśmy do dużej kuchni. W sumie w tym mieszkaniu wszystko jest duże. Wstawiłam wodę na herbatę i wyciągnęłam z szafki jakieś ciastka.
Poczekałam jeszcze chwilę i zaniosłam wszystko do salonu na stół, gdzie siedział już Harry. Podłożyłam do kominka i usiadłam obok niego upijając łyk ciepłego napoju.
- Więc pokażesz mi tą pracownie?
- Zapomnij- powiedziałam stanowczo.
- Dlaczego?
- Nie pokaże ci i już. Jak sobie zasłużysz to może kiedyś..
- Okeej.. Wiesz co? W sobotę robię wypad z kolegami do klubu dyskotekowego. Może zabierzesz się z nami hm?
- Dam ci znać jakby co..
- Ymm Rose dlaczego mieszkasz tu sama z siostrą? Co się stało z twoimi rodzicami? - na to pytanie nie byłam jeszcze gotowa.. wzięłam głęboki wdech i powoli wypuściłam powietrze.
- To było tak, że moja matka umarła po porodzie. Miała wybór.. Ale wybrała mnie i mój ojciec... On mnie nie chciał.. Powiesił się gdy dowiedział się, że ona..
Po moim policzku uleciała łza. Nie lubiłam o tym rozmawiać. Poczułam dłonie Harry'ego na moich plecach.
- Nie płacz. Przepraszam za swoją ciekawość. Po prostu nie płacz- Powiedział i spojrzał mi głęboko w oczy. Trochę się zawstydziłam i odsunęłam się. Porozmawialiśmy jeszcze chwile i jego czas dobiegł końca.
- To co Harry? Czas na ciebie.
- Jeszcze minutkę..
- Nie. Pół godziny minęło więc..
- Wyganiasz mnie?
- Ymm Tak - Hazza zaśmiał się na moją odpowiedź. Wstał i udał się w stronę drzwi. Stałam tuż za nim.
- To cześć -Powiedziałam otwierając drzwi. Znowu się na mnie patrzył tym swoim wzrokiem.
- Harry dlaczego cały czas tak się na...
Nie pozwolił mi dokończyć. Poczułam jego usta na swoich. Swoim językiem tak idealnie oplatał mój. Dosłownie zaczęłam się cała gotować. W moim brzuchu pojawiło się przyjemne uczucie.
- Cześć -odpowiedział z uśmiechem na twarzy i wyszedł. Zamknęłam powoli drewnianą powłokę i osunęłam się po niej. Zaczęłam się śmiać sama do siebie. Byłam taka szczęśliwa. Ten pocałunek.. To było coś pięknego. W tamtym momencie miałam ochotę zatrzymać go przy sobie już na zawsze. Boże czy ja się zakochałam? Czy to jest możliwe, że przez ten jeden pocałunek mogłam się w nim zakochać?
Otrząsnęłam się trochę i poszłam posprzątać do salonu. Cały czas się uśmiechałam . Nawet myłam się z uśmiechem na twarzy.
Pozamykałam dom, włączyłam alarm i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam laptop i położyłam się na łóżku. Włączyłam piosenkę Ed sheeran- kiss me.
Zasnęłam.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Biegałam z miejsca na miejsce jak opętana.
- Camille! Miałaś mnie umalować!- krzyknęłam do blondynki, która aktualnie zajmowała moją łazienkę.
Camille wybiegła i zaczęła nakładać makijaż na moją twarz. Był to delikatny makijaż. Później ja zajęłam się dziewczyną i pozostało nam tylko się ubrać. Ja nałożyłam: 


 Do tego czarny płaszcz. Camille miała czarną krótką sukienkę. Wyglądała ślicznie.
Pod dom podjechała taksówka. Wsiadłyśmy i po upływie 20 minut byłyśmy w klubie dyskotekowym. Wzrokiem szukałam Harry'ego. Nie widziałam go ale słyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam jak siedzi ze znajomymi przy stoliku. Pociągnęłam blondynkę za rękę i poszłyśmy się przywitać. Harry przedstawił mi przyjaciół. Ten blondyn.. Chyba Niall. On chyba ma chrypkę na Camille. Porozmawiałam jeszcze chwilę i wypiłam swojego drinka. Ogólnie nie pije. Nie lubię alkoholu. Ale na jednego, słabego drinka mogłam się zgodzić. Chciałam wyrwać Camille do tańca ale Niall mnie wyprzedził. Na parkiet zaprosił mnie jeden z przyjaciół Harry'ego. Zayn.
Był to zwykły ale miły taniec. Perrie, jego dziewczyna chyba nie była zła.
Zayn zaczął mi opowiadać o tym, że odkąd Harry mnie poznał cały czas się uśmiecha. Mówił też o tym, że wcześnie był cały czas przybity. Zdziwiłam się. To nie mogła być moja zasługa. Może on też coś do mnie czuje.. Sama nie wiem.
- Mogę prosić panią do tańca? - zapytał loczek. Na co przytaknęłam. Akurat zaczęła się wolna piosenka i to w dodatku Ed Sheeran- Kiss me. Przypomniał mi się pocałunek. Oparłam głowę o jego ramię. Ręce mężczyzny spoczywały na mojej talii. Czułam się bezpiecznie. Czułam, że mogę zrobić wszystko.
- Harry?
- Tak?
- Czy ty coś do mnie czujesz?

 

Rozdział 4

OCZYMA HARRY'EGO.

Gdy pocałowałem ją w policzek poczułem to uczucie. Widziałem jak się zarumieniła. Ona była, ona jest inna. Właśnie siedziałem z chłopakami przy grillu. Niall ciągle się wypytywał o Rose. W sumie to każdy z nich chciał ją poznać. Patrzyłem się w gwiazdy i marzyłem. Pragnę ją mieć na własność. Odkąd ją poznałem nie interesują mnie inne kobiety. Chcę tylko jej. Chyba się zakochałem...

OCZYMA ROSE.

Dziś dzień wystawy. Chciałabym znów wygrać. W tamtym roku moje obrazy były najbardziej rozchwytywane co przyczyniło się do mojej wygranej. A uwierzcie mi, że obrazy konkurentów były równie piękne. Już od miesiąca mam odłożone ulubione obrazy. 
-Rose? - zawołała Sophie.
- taaak?
- bardzo i to bardzo mi przykro ale dostałam propozycje asystowania jednemu z najlepszych lekarzy jakich znam i nie będzie mnie przez kilka dni. Dasz tu sobie radę?
- Jasne. Pomożesz mi zanieść obrazy do auta?
- Właściwie to nie mogę.. Za godzinę mam samolot i nie dam rady być na twojej wystawie.. przepraszam.
-Nie no okej. Nic się nie stało. Ja zadzwonię do Camille i może jej mama się zgodzi.
- Na pewno wygrasz- powiedziała i przytuliła mnie na pożegnanie. Wymieniłam z nią jeszcze kilka zdań i pojechała. Westchnęłam i zadzwoniłam do mamy Camille. Okazało się, że jej mama właśnie zawiozła córkę do szkoły i jest w drodze do pracy. 
Wpadłam więc na pomysł, żeby zadzwonić do Harry'ego bo tak czy inaczej miał dzisiaj przyjechać. 
- Halo? -usłyszałam zachrypnięty głos. 
- Harry mam ogromną prośbę.. Mógłbyś przyjechać do mnie. Wiesz nie chcę ci robić kłopotu ale tak wyszło, że nie mam z kim jechać..
- Ale to żaden problem. Za 15 minut będę- powiedział i się rozłączył. Poszłam się szybko ubrać w coś odpowiedniego. Czarne spodnie i biała elegancka koszula. Do tego eleganckie kozaki i mój naszyjnik, z którym się nigdy nie rozstawałam. Dostałam go przy urodzeniu od matki. 


  

Rozczesałam włosy i byłam gotowa. Kilka sekund później przyjechał Harry. Wszedł do środka i pomógł mi znieść obrazy. 
- Miałaś mi pokazać pracownie- przypomniał. 
- Harry nie pokaże ci jej. Ja nawet mojej siostrze nie pozwalam tam wchodzić. 
- Ale kiedyś mi pokażesz.. 
- Jak zasłużysz.. Tylko ostrożnie z tymi obrazami. 
- Mogę zobaczyć jeden? 
- Nie. Zobaczysz na wystawie. 
Po chwili wszystkie były już w aucie a ja z Harry'm byliśmy w drodze do szkoły. W czasie jazdy wytłumaczyłam mu dlaczego to z nim jadę itd. 
- To w tej szkole się uczysz?- zapytał gdy zjechał na parking. 
- Tak. To właśnie tutaj- oznajmiłam i wyszłam z auta. Wzięliśmy wszystkie obrazy . Na ogromnej sali gimnastycznej ustawiłam je w rzędzie. Były nadal przykryte. Zostają odsłonięte dopiero przed licytacją. 
Widziałam te wzroki dziewczyn na Harry'm. W ogóle mu to nie przeszkadzało. Zaraz, zaraz.. Czy ja jestem zazdrosna?! 
- Panie i panowie czas zacząć! W tym roku zwycięzca wygrywa stypendium. Więc.. Zaczynajmy! 
O mój Boże stypendium. Obrazy zaszły błyskawicznie. Tak w ogóle to Harry kupił mój jeden malunek za całkiem niezłą kwotę. Był to mój pierwszy odsłonięty obraz. Walczył zacięcie aż w końcu wygrał. Pod koniec podliczyli punkty i.... WYGRAŁAM! 

  

Stypendium! Z tego wszystkiego naskoczyłam na Harry'ego jak poparzona. Tak bardzo się cieszyłam. 
Porozmawiałam jeszcze chwilę z różnymi ludźmi o moich arcydziełach i pojechałam z Harry'm do domu. 
Zaparkował tuż przed drzwiami. 
- Więc jesteś dzisiaj sama w tym wielkim mieszkaniu? 
Wytrzeszczyłam oczy na jego pytanie..
- Yyy wiem do czego zmierzasz i nie- powiedziałam stanowczo. 
- Nie mogę wejść na herbatę? - no i wybuchnęłam śmiechem. Znowu zrobił to dziwne spojrzenie. 
- Tylko 15 minut. 
- Trzydzieści. 
- Trzydzieści i ani minuty dłużej. 

Rozdział 3

WŁĄCZ: http://www.youtube.com/watch?v=A_af256mnTE&list=RDkFfKb_WEkCE

* SEN *

- To wszystko wina tego jebango dziecka! -usłyszałam męski głos.
- Dan to twoja córka! Masz się nią zająć jak mnie nie będzie rozumiesz?
- Nie chcę tego bachora! To coś cię zabije! Rozumiesz?! To wszystko wina tego bachora!!
********************************

Nie chcąc słyszeć tych słów obudziłam się. Na dworze było jeszcze ciemno. Spojrzałam na zegarek. Godzina 4:27. Ciągle słyszałam słowa z mojego snu wypowiadane przez mojego ojca. Wstałam i poszłam do swojej łazienki. Zapaliłam światło i przemyłam twarz zimną wodą. Wiedziałam, że już nie zasnę. Powędrowałam więc do swojej pracowni. Zaczęłam malować kolejny obraz.
Namalowałam ogromnego kwiata. Niechcianego. Użyłam samych zimnych kolorów. Tworząc obraz łzy ściekały mi po policzkach.
- Rose dlaczego nie śpisz?
- Chcę być sama- powiedziałam twardo.
- Nie wiem co się ostatnio z tobą dzieje.. Gdzie twój uśmiech? Ciągle chodzisz jakbyś była nie przytomna..
- Powiedziałam, że chce byc SAMA!
- Rose? -powiedziała tym ostrzegawczym tonem.
- Co Rose? No co?! Mam dosyć! Ona umarła przeze mnie rozumiesz?!- Sophie słysząc moje słowa podeszła do mnie i przytuliła mnie mocno mówiąc, że to nie moja wina, że widocznie tak miało się stać.
Szybko się pozbierałam i poszłam się zdrzemnąć.
Wstałam o 16:00.
Jak ten czas szybko leci. Na szczęście dzisiaj sobota...
Cholera jasna! Dzisiaj o 17:00 byłam umówiona z Harry'm a autobus mam o 16:40. No pięknie. Zerwałam się z łóżka i poszłam się umyć. Pomalowałam rzęsy, nałożyłam trochę podkładu na lewego polika i ubrałam:

Wzięłam jeszcze tylko klucze, portfel, telefon. Wsadziłam wszystko do kiszeni i wyszłam. Autobusem jechałam 25 minut co oznaczało, że spóźniłam się o 5 minut. Nie dbam o to. Weszłam do kawiarni i ujrzałam loczka siedzącego przy oknie. Usiadłam i przywitałam się z uśmiechem na twarzy.
- Myślałem, że nie przyjdziesz- odpowiedział cwaniacko.
- To tylko 5 minut.
- Aż 5 minut- zażartował (chyba).
- Więc co? Czekolada?
- Tak. Zdecydowanie czekolada.
Zamówiliśmy i po chwili piliśmy gorący kubek z przepysznym napojem.
- Więc Harry czym ty się w ogóle zajmujesz..
- Ymm nie wielkimi ruchomościami- odpowiedział. Przymrużyłam oczy na co ten zrobił minę w stylu o co chodzi?
- Kłamiesz..
- Niee..
- Harry może i cię nie znam ale kłamać to ty nie potrafisz jeszcze to zastanawianie się co by powiedzieć tej naiwnej dziewczynie- powiedziałam na co ten się zaśmiał. Jaki on ma piękny uśmiech.
- No dobra.. Rozszyfrowałaś mnie. Jestem jednym z właścicieli najsłynniejszych restauracji i hoteli w Londynie- wcale mnie to zdziwiło. Był dobrze ubrany, był zadbany i jeździł drogim autem.
- Po co kłamiesz?
- To nie tak, że kłamie. Po prostu większość lasek na w tym mieście leci na kasę.
- Doświadczony wiedzę- powiedziałam i zrobiłam falę z moich brwi. Harry zaczął się śmiać.
- Żeby było jasne nie zostanę twoim błaznem- powiedziałam stanowczo.
- Jak ty to robisz?
- Robię co?
- Rozśmieszasz mnie..
- Czy to coś złego?
- Nie po prostu cieszę się, że tu jesteś.


Reszta rozmowy jakoś się kleiła. Lubiłam z nim rozmawiać. On rozśmieszał mnie a ja niego. Siedzieliśmy w tej kawiarni dobre dwie godziny.
- To co spacer?
- Harry ja muszę już iść.
- Nie. Dlaczego?- zrobił minę smutnego szczeniaczka.
- Autobus mi ucieknie..
- Jechałaś tu autobusem?
- No tak..
- Odwiozę cie.
- Nie, ja nie chcę..
- Oj daj spokój. Godzinny spacer po parku i odwiozę cię prosto pod drzwi domu. Proszę?
- No dobra.. Niech ci będzie..
Znowu się wyszczerzył na co ja zaczęłam się znowu śmiać.
- Co? Mam coś na zębach?
- Nie po prostu.. Nie dobra nic.
- No powiedz.
- Po prostu lubię jak się uśmiechasz. Masz taki szczery uśmiech.
Uśmiechnął się po raz kolejny. Pomógł mi ubrać kurtkę i wyszliśmy. Spacerowaliśmy po parku. Na ławce siedziały gdzie nie gdzie zakochane pary. Byłam tym trochę skrępowana.
- Rose?
- Tak?
- Dlaczego mieszkasz sama z siostrą w tak wielkim domu?
- Ymm nie chcę o tym gadać. Nie dzisiaj.
- Okeej to powiedz mi co lubisz najbardziej robić?
- No malować oczywiście.
- Pokażesz mi kiedyś swoje arcydzieła?
- Wiesz.. Jutro mam wystawę w szkole i możesz.. Jak chcesz oczywiście..
- Nie ma sprawy. Przyjdę na pewno. O której i gdzie? -podałam mężczyźnie adres i godzinę.
- Harry wracamy?
- Zimno ci?
- Nie ja po prostu nie chcę się przeziębić. - odparłam na co ten z ciągnął swój szalik i zawiesił go na mojej szyi. Poczułam miłe uczucie. Nagle zrobiło mi się ciepło. Dzieliło nas jakiej 5 cm. Zarumieniłam się i odsunęłam szybko gdy spojrzałam w jego oczy, które ciągle się we mnie wpatrywały.
- Dobra, chodźmy już bo zamarzniesz.
- Weźmiesz mnie na barana?
- Hahah okej. Wskakuj- tak też zrobiłam. Zaniósł mnie aż pod sam samochód. Był silny. Albo udawał silnego.
Samochodem dojechaliśmy w 15 minut. Przez całą drogę ani ja, ani Harry nie mogliśmy przestać gadać. Jedno przekrzykiwało drugie. To dziwne ale czułam się jakbyśmy znali się od zawsze. Chciałam otworzyć drzwi ale Harry mnie wyprzedził i zrobił to za mnie. Oparłam się o samochód.
- No to do jutra- powiedziałam uśmiechnięta. Harry zbliżył się do mnie i dał mi szybkiego buziaka w policzek. Byłam zaskoczona. W moim brzuchu zaczęło się gotować.
- Do jutra- odparł. Ominęłam auto i weszłam do mieszkania. Pustego mieszkania. Nagle wpadłam na pomysł. Popędziłam do swojej pracowni i zaczęłam malować kolejny obraz. Wyszedł mi pięknie. Był idealny. Identyczny jak on. Piękny...



Rozdział 1/2

 1.
 I  need your love! - śpiewałam z przyjaciółką jak poparzone. Dziś mam wolną chatę więc zaprosiłam przyjaciół. Skakałyśmy po sofie i wygłupiałyśmy się. Właśnie kończyłyśmy połówkę. Jeżeli chodzi O Camille to nie ma ona zbyt mocnej głowy do picia w przeciwieństwie do mnie. Chwilę później przyszedł Justin.
- No hej dziewczynki! -  powiedział pełen optymizmu jak zawsze. Zazdroszczę mu tego. Wypiłam z nim jeszcze trochę i byłam w idealnym stanie. Justin się jeszcze zjarał. Dałam głośniej muzykę. Camille nie dawała oznak życia. Biedna. Za to ja z Justinem bawiliśmy się w najlepsze. Pogadaliśmy tak jeszcze półtorej godziny i zaczęli się zbierać. Chciałam ich odprowadzić ale dali sobie radę. Na prawdę mieć takich przyjaciół jakich mam ja to prawdziwy skarb. Mówię wam!
Postanowiłam, że pójdę na spacer. Nie specjalnie chciało mi się siedzieć samej w tym domu.
Ubrałam więc kurtkę, nałożyłam kozaki i wyszłam. Pierwsze co poczułam to fala zimnego powietrza, która we mnie uderzyła. Na dworze jeszcze w dodatku sypało delikatnie śniegiem. Naciągnęłam na głowę kaptur od kurtki i szłam przed siebie. Szłam i szłam aż doszłam do parku.. Pozwoliłam sobie usiąść na jednej z ławek. Odpaliłam papierosa i zaciągałam się głęboko dymem po czym wypuszczałam go powoli z płuc.
 - Taka ładna i pali.. - uniosłam głowę do góry. Stał nade mną wysoki, dobrze zbudowany brunet o tak zielonych oczach, że pomimo panującej ciemności byłam w stanie je spostrzec.
- A tobie co do tego?
- Po prostu nie lubię jak takie ładne kobiety jak ty palą to świństwo..
- Aj daj sobie spokój.. Nie będziesz mi mówił co powinnam a czego nie powinnam robić - powiedziałam i wstałam z ławki. Kierowałam się ku drodze powrotnej.. No co za typ.. Jak on śmie? W kieszeni poczułam wibrację dobrze znanego mi urządzenia. Przejechałam palcem po ekranie.. Sophie
- Rose Davies przesadziłaś! Wracaj w tej chwili do domu! Masz 5 minut! - powiedziała stanowczo a raczej wykrzyczała i rozłączyła się.
Ciekawe jakim cudem pokonam taką trasę w ciągu 5 minut.. Postanowiłam więc przyspieszyć tępo..
Zza rogu wyłoniła się mała grupka  mężczyzn w kapturach. Rozstawili się na chodniku tak, że nie mogłam przejść..
- Laleczko nie wiesz, że niebezpiecznie tak samej błądzić po nocach?
- Ja nie błądzę. Idę do domu- powiedziałam przestraszona. Próbowałam ich wyminąć ale jeden z nich chwycił mnie za ramię i przyciągnął do siebie
- Czego chcesz? Nie mam przy sobie nawet złamanego grosza.
- Nie chcę od ciebie pieniędzy. Nie śmiał bym.. Bardziej interesuje mnie co masz pod bluzką..
- Błagam nie! Tylko nie to! Puść mnie!
- Nie wierć się.. Będzie mniej bolało! - powiedział a ja zaczęłam panikować i krzyczeć o pomoc. Zaczął rozpinać pasek i dobierać się do mnie aż poczułam jak ten idiota zostaje odciągnięty ode mnie. Wylądowałam na chodniku. Byłam taka bezsilna. Obserwowałam tylko jak mój zbawiciel biję ich w straszny sposób. Ale należało im się. Każdemu z osobna. Podparta o jego ramię weszłam do czarnego, wysokiego auta. Gdy tylko zapalił lampkę w aucie od razu go rozpoznałam
- To ty.. - powiedziałam spostrzegawczy tą samą piękną, jedyną zieleń oczu, którą widziałam kilkanaście minut temu..
- Nic ci się nie stało? - powiedział przerażony
- Nie.. Dzięki tobie. Gdyby nie ty ja..
- Ale na pewno nic ci nie jest?
- Na pewno - powiedziałam i poinstruowałam go gdzie ma jechać. To dziwne ale czułam jego wzrok na sobie co było onieśmielające. Chwilę później byliśmy już przed moim domem.. Jeszcze raz podziękowałam i wysiadłam z auta, kierując się ku drzwi mieszkania.
- Poczekaj!
- Tak?
- Jestem Harry. Miło mi cię poznać..
- Dobranoc Harry- powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy i weszłam do mieszkania. Z trudem udało mi się dojść do pokoju. Szybko ubrałam pidżamę, wpisałam kilka nowych informacji do mojego pamiętnika i poszłam spać.



2.

Rano obudził mnie mój kochany budzik. Przetarłam zaspane oczy i poszłam się umyć. Dziś 2 luty.
Na dworze zaczął topnieć śnieg. W tym roku ulice Londyńskie były wyjątkowo pokryte białą warstwą. Wysuszyłam i rozczesałam włosy. Przejechałam po rzęsach dwa razy spiralą. Ubrałam:
  Następnie wzięłam torbę ze swojego pokoju i zeszłam na dół. W kuchni stała moja siostra.
-Masz przechlapane.. Dzisiaj to ty sprzątasz mieszkanie.
-Powiedziała zdenerwowana.
- Też się ciesze, że cię widzę Sophie - powiedziałam i wyjęłam z lodówki pomarańczowy sok. Zasiadłam do stołu gdzie czekały na mnie dwa naleśniki. Zjadłam, ubrałam kurtkę, cmoknęłam w policzek starszą siostrę i ruszyłam na przystanek.
- Witaj piękna - powiedział Justin i przytulił mnie.
- Cześć.. - odparłam.
- Boże! Co ci się stało w policzek?!
- Ymm później ci opowiem. Ale to aż tak widać?
-No mogłaś wyjątkowo nałożyć jakiś podkład..
-Pożyczę od Camille..
Nastała cisza i po chwili podjechał autobus. Zasiadłam na jednym z foteli i zaczęłam opowiadać przyjacielowi o wczorajszej akcji. Zdziwił się i zdenerwował. Ciągle powtarzał, że zabije tych kolesi. W końcu wysiedliśmy i pobiegłam do blondynki, która zareagowała podobnie jak Justin. Poszłyśmy do łazienki i zabrałam się za tuszowanie siniaka. Opowiedziałam jej o wszystkim. Zaczęła gadać, że zabije tych kolesi. Mówiła też o tym, że miałam ogromne szczęście, że Harry zainterweniował w porę.
W końcu zadzwonił dzwonek. Historia.. Ogólnie interesował mnie ten przedmiot ale dzisiaj myślałam tylko o Harrym. Ciągle słyszałam jego słowa : Nigdy bym cię nie skrzywdził. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek.
Kolejne lekcje zleciały w błyskawicznym tempie. Wsiadłam z Justinem do autobusu i w ciągu 20 minut byłam w domu. Z ciągnęłam kurtkę i obuwie po czym udałam się do pokoju. Odłożyłam plecak i przebrałam się w szare leginsy i luźną, czerwoną bluzkę w kratę. Związałam włosy i nałożyłam na sztalugę kolejne kartki A2 i zaczęłam malować twarz mężczyzny. Jego zieleń oczu wyszła mi idealna.. Po ukończeniu mojego dzieła zeszłam na dół i zamówiłam sobie pizze. Na mój telefon przyszedł sms od Sophie : Rose biorę dzisiaj też nockę. Pozamykaj drzwi i bądź grzeczna. Całuje i kocham.
Po przeczytaniu sms-a zadzwonił dzwonek do drzwi. To raczej nie pizza bo zamówiłam ją kilka minut temu. Otworzyłam je. Moim oczom ukazała się wysoka, smukła sylwetką. To był Harry.. Tylko co on tu robił?! Będzie mnie teraz tak nachodził?
- Cześć. Mogę w czymś pomóc?
- Ymm pomyślałem, że..
- Że?
- Mogę wejść?
- Wiesz nie bardzo bo jestem sama w domu i.. a zresztą wchodź. Właśnie zamówiłam pizze.
Wpuściłam OBCEGO faceta do domu! Czy mnie pojebało?
- A więc jaki jest powód twoich odwiedzin?
- Mieszkasz tu sama? - opowiedział pytaniem na pytanie. Nienawidzę tego..
- Ymm nie. Z starszą siostrą- powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie.
- To i tak duży dom jak na dwie kobiety..
- Yep. To może napijesz się czegoś? Soku, wody, herbaty?
- Malujesz? - kurwa jeszcze jedno pytanie i obiecuje, że coś mu zrobię!!
- Taaa maluję. Nie obraź się ale po co ty tu przyszedłeś? Nie znasz mnie i..
- Sam nie wiem. Wiesz co przepraszam za kłopot.. Może spotkamy się jutro w kawiarni czy coś?
- Ymm jutro nie mogę.. Ogólnie to w tym tygodniu jestem dość zajęta.
- Zbywasz mnie- powiedział śmiejąc się lekko.
- Wiesz ja na prawdę nie chcę mieć kłopotów. Nie znam cię.
- To tak dziękujesz swojemu wybawcy?
- Ughh.. Czy jeżeli się zgodzę na kawę i ciasto to wyjdziesz?
- Na kawę, ciasto i spacer- powiedział stanowczo.
- To cześć.
- Cześć- powiedział przepełniony satysfakcją.
- Poczekaj! Trzymaj tu adres kawiarni i nie spóźnij się. A i to nie jest randka.
- Okeeej- powiedział cwaniacko.
Zamknęłam drzwi i poszłam na górę. Mój obraz był gotowy. Wyrwałam go i odłożyłam do swojej kolekcji. Miałam ich całkiem sporo. W mojej pracowni jest co raz mniej miejsca. Uwielbiałam w niej przesiadywać. W tym pomieszczeniu czuję się bezpieczna. To jest taka moja mała oaza spokoju.
Z tej mojej oazy wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Znowu. Otworzyłam i odebrałam pizze, która była w gratisie bo spóźnili się aż 15 minut.
Zaniosłam pizze na górę i przysiadłam do biurka w pracowni. Zapaliłam lampkę i zaczęłam szkicować.
Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
- Rose, Rose wstawaj- usłyszałam szept koło ucha.
- O Boże znowu tu zasnęłam..
- Ostatnio tylko tu zasypiasz. No wstawaj...
Podniosłam twarz z biurka i odsłoniłam swój obraz..
- Rose znowu ją malowałaś?
- Tęsknie za nią.. Nie wiem dlaczego tak często maluję jej oczy. Możesz mi nie wierzyć ale pamiętam jej spojrzenie. Przepraszam cię za wczoraj.
- Posłuchaj. Musimy trzymać się razem ze względu na wszystko. Tylko nasza dwójka i nikt więcej- powiedziała przytulając się do mnie.
- Chodźmy już stąd. Powinnaś się wyspać.
- Masz rację - powiedziałam i powędrowałam do swojego pokoju. Ciągle myślałam o mamie.. Cały czas szkicowałam jej oczy. Ciekawe jaka była? Co lubiła robić? Siostra miała 4 lata jak ona zmarła. Czasami mi o niej opowiada ale co ona mogła pamiętać. Ojca to ani razu na oczy nie widziałam. Powiesił się od razu gdy się dowiedział o jej śmierci. Czułam się winna bo gdyby nie ten poród nic by się nie stało...


 

Przedstawienie Postaci.

Rose Davies- główna bohaterka opowiadania. Za kilka miesięcy kończy 18 lat.
Na ogół jest radosną  i energiczną dziewczyną.
 Mieszka ze starszą siostrą w ogromnym domu po rodzicach, którzy zmarli. Matka zmarła przy porodzie drugiej córki a ojciec zniknął bez słowa. Został uznany za osobę zmarłą. Rose ma też przyjaciół Camile i Justina. Jej pasją jest malarstwo.





Harry Styles - 20 lat. 
Jest chłopakiem zamkniętym w sobie. Jego ojciec zabił żonę (matkę Harry'ego). Harry zemścił się i zabił ojca. Jego siostra umarła jako niemowlę. Pozostali mu przyjaciele : Zayn, Nial i Liam. Razem zajmują się przedsiębiorstwem najsłynniejszych hoteli i restauracji w Londynie i nie tylko. Tak na prawdę są wkręceni w tak zwane ''lewe'' interesy. 
Harry miał dwa poważne związki. Obie dziewczyny zdradziły go. Od tamtej pory Hazza bawi się dziewczynami i nie ufa żadnej.


Najlepsi przyjaciele Harry'ego

Liam Payn 21 lat. 
Niall Horan 19 lat. 
Zayn Malik 21 lat.
Perrie Eadwards 20 lat.




Siostra Rose, Sophie Davies (21 lat)
Pełni rolę opiekunki Rose




Camille Powell (18 lat)

Jest najlepszą przyjaciółką Rose. 

Justin Baker 19 lat. 
Jest najlepszym przyjacielem Rose i Camille.