Na dworze już świtało. Promienie słońca padały na moją księżniczkę. Patrzyłem się na nią już od jakiejś godziny. Była taka piękna, taka bezbronna.
Nagle zaczęła marszczyc brwi i wydawac jakieś niepokojące dźwięki. Zaczęła się wiercic..
- Rose obudź się..- próbowałem ją wybudzic. Ocknęła się i momentalnie odsunęła ode mnie.
- Rose co się dzieje? Coś nie tak? Co ci się śniło?
- Ty. .ty.. ty mnie goniłeś... T.t.twoje ręce były.. one były czerwone, całe we krwi- powiedziała a ja nie mogłem w to uwierzyc. Dlaczego śniło się jej coś takiego?
- Kochanie spokojnie. To tylko zły sen. Jestem tu- chciałem ją przytulic ale ta w odwecie odsunęła się ode mnie naciągając na swoje ciało prześcieradło. Owinęła je w okół siebie i uciekła do łazienki. O co tu w ogóle chodzi?!
Nałożyłem swoje bokserki i popędziłem za nią. Nacisnąłem na klamkę. Zamknęła się.
- Rose! Otwórz! Co się stało?! Przecież to tylko sen! Błagam cię! Otwórz! - odpowiedziała mi cisza. Męczyłem się tak jeszcze kilka minut. W końcu moja cierpliwośc zaczęła się kończyc.
- Rose! Otwórz te cholerne drzwi bo sam je otworze! Masz minute!
Stanąłem na wprost i wziąłem głęboki oddech. W końcu wyszła. Wpadła mi prosto w ramiona. Zaskoczyła mnie tym.
- Harry przepraszam. Nie wiem dlaczego tak się zachowałam. Wybaczysz mi? - jej głos był taki słodki. Uwielbiam gdy wypowiada moje imię. Robi to najlepiej na świecie. Złapałem jej bladą twarz w swoje dłonie i spojrzałem jej w oczy.
- Oczywiście, że ci wybaczę głuptasku. Kocham cię najmocniej na całym świecie i zapamiętaj, że nigdy bym cię nie skrzywdził. Jesteś moim nałogiem. Nawet nie wiem kiedy się uzależniłem. Kocham cię - powiedziałem i zatopiłem się w jej idealnych ustach.
Oczyma Rose.
- Chyba się ubiorę- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Ymm jeszcze nieee- powiedział marudnie i zmierzył moje ciało owinięte pościelą.
- A może weźmiemy razem relaksującą kąpiel? - zaproponował ale nie byłam jeszcze chyba gotowa na to.
- Harry wolę sama..
- Tylko mi nie mów, że się wstydzisz..
- To nie tak, że ja się wstydzę czy coś.. - powiedziałam a ten złapał mnie za biodra tak, że miałam swoje uda pomiędzy jego talią.
- Już nie pamiętasz jak cię czule dotykałem zeszłej nocy, nie pamiętasz gdy krzyczałaś moje imię z zachwytu?
- Harry to co innego. W tedy było ciemno a teraz jest jasno i ja nie.. Nie dzisiaj.
- Uhhh niech ci będzie- cmoknął mnie w usta i opuścił na podłogę
- Harry bo jest taka mała sprawa..
- Słucham?
- Pożyczysz mi jakiś podkoszulek.. Proszę- powiedziałam najlepiej jak tylko potrafię.
- Nie musisz się mnie pytac o takie coś. Pamiętaj CO MOJE TO TWOJE. A zresztą byłem przygotowany i kupiłem ci taki mały zestaw. To chyba będzie twój rozmiar.
- Harry ja nie chcę...
- Shh idź. W garderobie wszystko leży przyszykowane- przewróciłam oczyma na co ten się zaśmiał i powędrował chyba do kuchni.
Weszłam do garderoby jak mi nakazał. Na pufie ujrzałam ładny i skromny zestaw ciuchów. Aż byłam pod wrażeniem, że on to wybrał :
Bluzka lekko prześwitywała ale nie przeszkadzało mi to aż tak. Mogłabym stwierdzic, że ten strój jest zbyt elegancki ale dzisiaj jest niedziela. Wysuszyłam jeszcze mokre włosy, rozczesałam. Wyszłam z łazienki i poszłam do sypialni, gdzie zeszłej nocy uprawialiśmy miłośc. Stanęłam w wejściu i zaczęłam od twarzac w głowie te obrazy... W moim brzuchu pojawiły się motylki i poczułam rumieńca na twarzy..
- O czym tak Panna Rose rozmyśla hmm? - zapytał łapiąc mnie w talii i opierając brodę o moje ramię.
- Ymm ta wczorajsza noc.. ona była piękna.. - powiedziałam cicho i odwróciłam się w jego stronę. Ucałował mnie w czoło i wyszeptał :
- To była najlepsza noc w moim całym życiu.. - oznajmił i zaciągnął mnie do kuchni. Przygotował pyszne naleśniki z syropem klonowym. Byłam pod wrażeniem, że on sam z siebie coś upichcił w kuchni.
- Harry lubisz gotowac?
- Yep.
-Ymm to może tak byś gotował mi codziennie?
- hahahaha dla ciebie wszystko. Mógłbym każdego dnia ci gotowac. Mógłbym cię rozpieszczac i kochac jak nikt inny-powiedział a mnie znowu zalały rumieńce.
- A ty cały czas się rumienisz.. Podoba mi się to, że tak na ciebie działam - zjadłam szybko moje śniadanie i poprosiłam by odwiózł mnie już do domu. Szczerze nie chciałam wracac ale nic nie trwa wiecznie. Zresztą Sophie martwi się zapewne o mnie.
Chwilę później byliśmy już w drodze. Pozwoliłam sobie włączyc jakąś piosenkę. Harry zatrzymał moją rękę gdy usłyszał piosnkę Michaela Jacksona i Justina Timberlaka love never felt so good.
Zaczął nucic sobie pod nosem. Byłam tym zaskoczona. Później zaczął głośniej. Wybuchałam śmiechem gdy zerkał na mnie i unosił brewki do góry. Gdy doszedł do refrenu wręcz zaczął krzyczec. Przyłączyłam się do niego. Śmialiśmy się obydwaj. Zaczął padac deszcz.
- Dobra Harry wystarczy.. skup się na drodze..
- Nie lubisz gdy śpiewam. To dziwne.. Inne dziewczyny to.. - przerwał ale doskonale wiedziałam co chciał powiedziec.
- Przepraszam.. Nie chciałem..
- Daj sobie spokój. Jedź i nie gadaj bo wkurzysz mnie jeszcze bardziej- tak też zrobił. Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Zaparkował bez wahania tuż przed domem. Sophie była w środku bo dostrzegłam jej auto.
- Rose? Nadal się złościsz?
- Nie ja.. No bo mnie wkurza to, że miałeś tyle dziewczyn przede mną a ty jesteś praktycznie moim pierwszym. Czuje się potwornie z myślą, że kiedykolwiek byłeś z inną, że uprawiałeś sex z milion razy!
- Posłuchaj. Mimo tego, że kiedyś bawiłem się dziewczynami to teraz jestem inny. Poznałem ciebie i to w tobie się zakochałem. Zakochałem dopiero drugi raz w życiu. Już prawie zapomniałem o tym uczuciu.
- Miałeś przede mną tylko jedną dziewczynę?
- Dziewczyn miałem 3 ale tylko w jednej byłem zakochany. Zresztą nie ważne..
- Owszem.. Ważne. Powiedz mi dlaczego nie jesteście razem?
- Obiecuje, że odpowiem ci na moje wszystkie pytania ale wybierzmy bardziej odpowiednie miejsce.
- Mój pokój?
- Miałem jechac załatwic parę spraw ale..
- Jakich spraw?
- Chodźmy już do ciebie hm?
- No dobra..
- A buziaka dostanę?
- Ymmm niech się.. - nawet nie dokończyłam. Przyciągnął mnie do siebie i bez pozwolenia pocałował.