poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 4

OCZYMA HARRY'EGO.

Gdy pocałowałem ją w policzek poczułem to uczucie. Widziałem jak się zarumieniła. Ona była, ona jest inna. Właśnie siedziałem z chłopakami przy grillu. Niall ciągle się wypytywał o Rose. W sumie to każdy z nich chciał ją poznać. Patrzyłem się w gwiazdy i marzyłem. Pragnę ją mieć na własność. Odkąd ją poznałem nie interesują mnie inne kobiety. Chcę tylko jej. Chyba się zakochałem...

OCZYMA ROSE.

Dziś dzień wystawy. Chciałabym znów wygrać. W tamtym roku moje obrazy były najbardziej rozchwytywane co przyczyniło się do mojej wygranej. A uwierzcie mi, że obrazy konkurentów były równie piękne. Już od miesiąca mam odłożone ulubione obrazy. 
-Rose? - zawołała Sophie.
- taaak?
- bardzo i to bardzo mi przykro ale dostałam propozycje asystowania jednemu z najlepszych lekarzy jakich znam i nie będzie mnie przez kilka dni. Dasz tu sobie radę?
- Jasne. Pomożesz mi zanieść obrazy do auta?
- Właściwie to nie mogę.. Za godzinę mam samolot i nie dam rady być na twojej wystawie.. przepraszam.
-Nie no okej. Nic się nie stało. Ja zadzwonię do Camille i może jej mama się zgodzi.
- Na pewno wygrasz- powiedziała i przytuliła mnie na pożegnanie. Wymieniłam z nią jeszcze kilka zdań i pojechała. Westchnęłam i zadzwoniłam do mamy Camille. Okazało się, że jej mama właśnie zawiozła córkę do szkoły i jest w drodze do pracy. 
Wpadłam więc na pomysł, żeby zadzwonić do Harry'ego bo tak czy inaczej miał dzisiaj przyjechać. 
- Halo? -usłyszałam zachrypnięty głos. 
- Harry mam ogromną prośbę.. Mógłbyś przyjechać do mnie. Wiesz nie chcę ci robić kłopotu ale tak wyszło, że nie mam z kim jechać..
- Ale to żaden problem. Za 15 minut będę- powiedział i się rozłączył. Poszłam się szybko ubrać w coś odpowiedniego. Czarne spodnie i biała elegancka koszula. Do tego eleganckie kozaki i mój naszyjnik, z którym się nigdy nie rozstawałam. Dostałam go przy urodzeniu od matki. 


  

Rozczesałam włosy i byłam gotowa. Kilka sekund później przyjechał Harry. Wszedł do środka i pomógł mi znieść obrazy. 
- Miałaś mi pokazać pracownie- przypomniał. 
- Harry nie pokaże ci jej. Ja nawet mojej siostrze nie pozwalam tam wchodzić. 
- Ale kiedyś mi pokażesz.. 
- Jak zasłużysz.. Tylko ostrożnie z tymi obrazami. 
- Mogę zobaczyć jeden? 
- Nie. Zobaczysz na wystawie. 
Po chwili wszystkie były już w aucie a ja z Harry'm byliśmy w drodze do szkoły. W czasie jazdy wytłumaczyłam mu dlaczego to z nim jadę itd. 
- To w tej szkole się uczysz?- zapytał gdy zjechał na parking. 
- Tak. To właśnie tutaj- oznajmiłam i wyszłam z auta. Wzięliśmy wszystkie obrazy . Na ogromnej sali gimnastycznej ustawiłam je w rzędzie. Były nadal przykryte. Zostają odsłonięte dopiero przed licytacją. 
Widziałam te wzroki dziewczyn na Harry'm. W ogóle mu to nie przeszkadzało. Zaraz, zaraz.. Czy ja jestem zazdrosna?! 
- Panie i panowie czas zacząć! W tym roku zwycięzca wygrywa stypendium. Więc.. Zaczynajmy! 
O mój Boże stypendium. Obrazy zaszły błyskawicznie. Tak w ogóle to Harry kupił mój jeden malunek za całkiem niezłą kwotę. Był to mój pierwszy odsłonięty obraz. Walczył zacięcie aż w końcu wygrał. Pod koniec podliczyli punkty i.... WYGRAŁAM! 

  

Stypendium! Z tego wszystkiego naskoczyłam na Harry'ego jak poparzona. Tak bardzo się cieszyłam. 
Porozmawiałam jeszcze chwilę z różnymi ludźmi o moich arcydziełach i pojechałam z Harry'm do domu. 
Zaparkował tuż przed drzwiami. 
- Więc jesteś dzisiaj sama w tym wielkim mieszkaniu? 
Wytrzeszczyłam oczy na jego pytanie..
- Yyy wiem do czego zmierzasz i nie- powiedziałam stanowczo. 
- Nie mogę wejść na herbatę? - no i wybuchnęłam śmiechem. Znowu zrobił to dziwne spojrzenie. 
- Tylko 15 minut. 
- Trzydzieści. 
- Trzydzieści i ani minuty dłużej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz