sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 31

- To nie do wiary- wyszeptałam
- Przepraszam. Można powtórzyć? - zapytał zdezorientowany lekarz
- Nie, ja po prostu nie mogę w to uwierzyć.. Mam prośbę niech pan nie mówi o tym mojej siostrze. Błagam
- Oczywiście, że jej nie powiem. Obowiązuje mnie tajemnica lekarska. Co innego jakby była pani nie pełnoletnia. Ale i tak chyba zdaje sobie pani sprawę z tego, że ciąży nie da się ukryć?
- Tak.. Ja tylko potrzebuje czasu
- A i mam jeszcze jedną ale złą wiadomość - wyostrzyłam oczy i zestresowałam się..
- Pani ciąża jest zagrożona. Musi pani przede wszystkim udać się do ginekologa. Ja jako lekarz doradzam pani dużo odpoczynku i dużo warzyw i owoców
- Tak, tak.. Mogę już wyjść?
- Ymm w zasadzie to tak..
- Więc dziękuję i do widzenia- powiedziałam i zerwałam się z krzesła po czym popędziłam do drzwi jak szalona. Usiadłam na krześle na korytarzu..  Złapałam się za brzuch i pomyślałam, że mam w sobie prawdziwą istotę, która czeka na to by ujrzeć światło dzienne i poznać swoich opiekunów.  Na początku byłam przestraszona.. Teraz, teraz to przeradza się w radość. Tyle, że mogłam go zabić.. Na samą myśl o tym wstałam i zaczęłam szukać ginekologa. W końcu znalazłam te drzwi, zapukałam i weszłam
- Dzień dobry. Pani do mnie?
- Tak. Właśnie wracam od lekarza i skierował mnie on do ginekologa więc jestem
- Czyli spodziewa się pani kogoś nowego?
- Tak i życie tej nowej osoby jest zagrożone. Chciałabym wiedzieć dokładnie jak..
- Rozumiem. Proszę się położyć - przerwał mi ale zrobiłam tak jak mi kazał. Podwinęłam do góry bluzkę a lekarz nasmarował mój brzuch jakąś zimną maścią. Przeszyły mnie dreszcze.. Cały czas coś sobie gadał pod nosem ale ja byłam tak podekscytowana, że nie myślałam o niczym innym. Na monitoringu ujrzałam małą ciemną plamkę
- To jest to?
- Tak to jest pani dzidziuś. Musi pani teraz chwilkę poczekać. Ja zrobię komplet badań  i za chwilę poproszę panią z powrotem
- Dobrze - odpowiedziałam i wyszłam na poczekalnie. Kiedy już weszłam do środka lekarz potwierdził zagrożenie ciąży. Mam się u niego wstawiać raz w miesiącu lub dwa i jeść zdrową żywność i dużo odpoczywać. Co jak co ale dla mnie to jest ogromne wyzwanie. Na korytarzu natknęłam się jeszcze na Sophie
- I co jest?
- Nic to po prostu przemęczenie i niedożywienie. Muszę dużo leżeć i odpoczywać
- W takim razie odwiozę cię do domu
- A praca?
- To tylko w tą i z powrotem
- Okey- powiedziałam i udałyśmy się do auta. Przez całą drogę myślałam o tej małej istotce, która jest we mnie. Nie miałam pojęcia, że to może być takie piękne
- Masz coś zjeść! - powiedziała na pożegnanie. Przewróciłam oczyma i weszłam do mieszkania. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie jajecznicę z cebulą i ciepłą herbatę. Zjadłam wszystko! Byłam tak strasznie najedzona. Postanowiłam się położyć i pooglądać trochę tv. Nie no.. To nie jest dla mnie. Wstałam i pobiegłam na górę do swojej pracowni. Chciałam coś namalować ale ostatniego razu zrobiłam tu taki bałagan! Już miałam podnosić obrazy z ziemi ale ten kochany dzwonek zawsze dzwoni nie w tej chwili co trzeba. Zeszłam na dół i otworzyłam te przeklęte drzwi
- Harry!
- Hej...
Momentalnie złapałam się za brzuch. Nie wiem dlaczego to zrobiłam..
- Ymm mogę wejść?
- Nie za bardzo wiesz..
- Co on tu jest?! Jest tu?! - powiedział i wszedł do środka, szukając kogoś i krzycząc : gdzie jesteś gnoju?!
- Harry przestań! Co ty robisz?! - pobiegł do mojego pokoju a ja zaraz za nim
- Kogo ty do cholery szukasz?!
- Jak to kogo? Gdzie twój kochanek? - odebrało mi mowę.. Podszedł do mnie i przydusił mnie do ściany. Dłońmi zasłoniłam brzuch. Ścisnął moją szczękę
- Dlaczego mi to zrobiłaś? - zapytał patrząc mi w oczy. Za to z moich uleciała łza
- Puść mnie! - wyrwałam się z uścisku i opadłam na ziemię. Nie mogłam już ustać na nogach
- Pytam się dlaczego?! Byłem miły a ty co?! Tak mi się odwdzięczasz?!
- Wyjdź stąd!
- Nie, nie wyjdę! Do póki mi tego nie wytłumaczysz!
- Harry proszę cię.. Wyjdź ja jestem.. - ugryzłam się w język. Prawie mu powiedziałam. Byłam tak zdenerwowana, że nie kontrolowałam tego co mówię
- Jesteś co?!
- Jestem z Chrisem i nie zmienisz tego.. - w pokoju nastała cisza. Chwycił mnie za pod brudek zmuszając do tego bym spojrzała mu w oczy
- Nie na widzę cię-  wyszeptał i odszedł. Nie mogłam uwierzyć w to co powiedział. Jeszcze kilka dni temu kochał mnie najbardziej na świecie. Myśląc o tym płakałam jeszcze bardziej. Musiałam przecież coś wymyślić. Ale czemu akurat to, że jestem z Chrisem? Jestem największą idiotką na świecie. Jego słowa tak bolały.. Myślałam, że jest jeszcze dla nas szansa ale najwyraźniej myliłam się. Musiałam chronić nasze dziecko przed nim. To dziecko będzie tylko i wyłącznie moje. Nie będę się z nim nikim dzieliła. Wychowam je sama i Harry o niczym nie będzie wiedział.. A co do Chrisa będę musiała z nim po prostu zerwać
Do pokoju weszła przestraszona Camille
- Rose co się dzieje?! Widziałam jak jakieś auto odjeżdżało! Nic ci nie jest? - nie odpowiedziałam jej nic. Po prostu ją przytuliłam. Chwilę później usiadłyśmy na łóżku i opowiedziałam jej o tym, że to był Harry i wściekły szukał Chrisa
- Ale widzę, że gnębi cię coś jeszcze prócz tego. Przede mną tego nie ukryjesz..
- Ale obiecaj, że nikomu nie powiesz..
- Obiecuję na Nialla!
- Hmm więc ja i Harry spodziewamy się dziecka.. W sumie to ja się go spodziewam- wydukałam. Mina Camille była bezcenna. Otworzyła szeroko usta w nie do wierzeniu
- Ale jak to?! Który to miesiąc?
- Za chwilę początek drugiego
- Zaraz, zaraz i Harry o niczym nie wie.. Wiesz, że powinnaś mu powiedzieć!
- Camille nie! Po tym co mi powiedział i jak się zachował. Nie ma już na niego miejsca w naszym życiu
- Rose ale to jest ojciec dziecka!
- Powiedziałam nie i ty też obiecałaś, że nie powiesz więc uszanuj moją decyzję
- Uhh.. no dobrze ale wiec, że długo tego nie ukryjesz. A co powiesz jak spotkasz go na ulicy z ogromnym brzuchem?
- Nie wiem tak? Nie myślę o tym. Może wyjadę, nie wiem..

4 MIESIĄCE PÓŹNIEJ



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz