wtorek, 10 marca 2015

Rozdział 41

OCZYMA HARRY'EGO:


Kiedy ich razem zobaczyłem.. Myślałem tylko o jednym. Jeszcze w dodatku to był ten pierdolony Chris.. Tuż obok mnie stał Niall, który też nie był zbyt zadowolony widokiem jak jego dziewaczyna jest wręcz wypita..
Podszedłem do tego skurwiela i wymierzyłem mu cios prosto w twarz. Rose zaczęła na mnie skakać. Próbowała mnie powstrzymać ale nie tym razem. W tedy wkorczył Niall ale byłem tak zdenerwowany, że nie odpuszczałem. On już leżał na ziemi i krwawił ale to mnie napędzało jeszcze bardziej..
- Harry zostaw go!- słyszałem jak drze się Rose. Nie reagowałem. Odepchnąłem ją od siebie tak, że wylądowała na ziemi
- Harry debilu! Rose jest nieprzytomna! - popatyrzyłem się za siebie. Leżała bezruchomo na ziemi. Chciałem jej pomóc ale podbiegło do mnie dwóch ochroniarzy
- To moja dziewczyna! Zostawcie mnie kurwaa! - krzyczałem, Odepchnąłem ich siłą i zabrałem stamtąd moją ukochaną. Ułożyłem ją wygodnie na tyle auta i sprawdziłęm puls. Ona poprostu zemdlała
- Stary musimy się stąd zmywać. Ochroniarze cię szukają- powiedział Niall
- Weź auto Camille i odwieź ją do domu. Zadzwoń do Sophie, żeby się nie martwiła- nakazałem i z piskiem ruszyłem do naszego domu. Jechałem bardzo szybko. Nie całą godzinę później byliśmy w naszym domu nad jeziorem. Zdjąłem z niej te brudne ubrania i ubrałem mój biały podkoszulek, który na niej wyglądał jak sukienka. Ucałowałem ją w czoło i ułożyłem wygodnie w sypialni. Zszedłem na dół i zadzwoniłem do Sophie
- Harry co jest? Coś ty znowu zrobił?
- Jak tam Darcy? -zapytałem nie zwarzając na jej wcześniej zadane pytania
- Dobrze, śpi. Co z Rose?
- Znalazłem ją. Dzięki za pomoc. Gdybyś mi powiedziała gdzie jest to może nie doprowadziła by się do takiego stanu kurwa!- mówiłem az zaciśniętymi pięściami
- Gdybyś nie miał jej w tyłku to by ta sytuacja w ogóle nie miała miejsca!
- Mam dla ciebie radę kochana.. Nie wtrącaj się w nasze życie bo możesz utracić kontakty ze swoją siostrzenicą. Wiesz.. ty nie możesz mieć dzieci i chyba nie chcesz, żeby Liam się o tym dowiedział hm?
- Jesteś świnią.. Nigdy się nie zmienisz- powiedziała i rozłączyła się. Poszedłem się jeszcze tylko umyć i usiadłem w jadalni, gdzie stał duży czarny fortepian. Zacząłem grać znaną mi melodie, którą wymyśliłem.. dobrałem do tego słowa i tak sobie nuciłem.. WŁĄCZ .
Zacząłem myśleć.. dużo myśleć.. O przeszłości, o domu, o mamie i o siostrze i o tym skurwielu..
Zaczęły mi lecieć łzy. Nikomu o tym nie mówię.. nie mam tyle odwagi. Kiedyś wspomniałem o tym Rose ale to była bajka, to nie cała prawda. Nie wiem czy kiedyś się odważe, żeby jej o tym powiedzieć...
Dlaczego to wszystko musi być tak cholernie trudne. Gdyby nie to, że mam ją i Darcy.. Nie wiem co bym zrobił.. Boję się tylko, że ona mnie zostawi. Nie zniósł bym tego.. 
Po długich romyśleniach wstałem i poszedłem położyć się do pokoju gościnnego..

 NASTĘPNEGO DNIA Z RANA

Wstałem leniwie. Było bardzo wcześnie. Zjadłem z dwa banany i poszedłem pobiegać, Wróciłem i zrobiłem sobie i Rose mocną kawę. Poszedłem do góry, żeby sprawdzić co tam u niej. Nie spała
- Rose? -zapytałem a ta nawet na mnie nie spojrzała. Usiadłem obok niej\
- Jesteś złą matką- powiedziałem a ta dalej leżała w tej samej pozycji 
- Dobra.. po pierwsze nigdy więcej tego nie zrobisz. Po drugie co ten skurwiel tam robił!? - wydarłem się i widziałem jak lekko podskoczyła 
- Harry daj sobie spokój.. -mówiła z chrypką
- Czego ci kurwa brakuje?! Czego?! Obiecałem, że się zmienie.. Zmieniłem jak tylko mogłem! Czego jeszcze chcesz?!
- Szczerości- mówiła ze łżami w ozczach 
- Jakiej kurwa szczerości?! Juzz ci coś mówiłem na ten temat! 
- Możesz nie krzyczeć? 
- Co!? Główka boli na kaca?! Pamiętasz może chociaż czy dałaś temu Chrissowi, czy nie?!- wstała z miejsca i zmierzała w stronę łazienki. Chwyciłem ją mocno za przedramię i zatrzymałem w miejscu 
- Nie rycz kurwa! To ja powinienem tu płakać! Ty masz dziecko! Bądź rozsądniejsza!
- Puść mnie. To boli- mówiła nadal spokojnie ale bliska załamania
- Kurwa rozmawiaj ze mną normalnie! 
- Normalnie? Ty nie masz pojęcia o tym słowie. To ja niby jestem nieodpowiedzialna? Spójrz na siebie..
- Idź się unmyj i ubierz.. Nie wiem ogarnij się. Ja jadę po Darcy
- Ja chcę po nią jechać- protestowała. Wyśmimałem ją
- Najpierw spróbuj wytrzeźwieć.. - rzuciłem i wyszedłem. Odpaliłem auto i pojechałem so Sophie. Liam na wejściu zgarnął mnie do salonu
- Stary kocham cię jak brata ale wczoraj przegiąłeś
- Tobie o co chodzi?
- Coś ty nagadał Sophie? - westchnąłem i poszedłęm do pokoiku po Darcy. Leżała na golaska, świeżo po kąpieli
- Witaj kochanie- wziąłem ja na ręce a ta zaczęłą się śmiać. Moja małą osłoda na każdy dzień. Chiwlę później do pokoju weszłą Sophie
- Nie musisz się fatygować. Ubiorę ją i jadziemy do domu- powiedziałem twardo
- Gdzie jest Rose? -zapytała zatroskana
- W domu, kaca leczy..- już mi nie odpowiedziała wyszła a j
- Nie musisz się fatygować. Ubiorę ją i jedziemy do domu- powiedziałem stanowczo 
- Gdzie jest Rose?- zaapytała zatroskana
-W domu, kaca leczy..- już mi nie odpowiedziała i wyszłą a ja wziąłem się za ubieranie Darcy. Wsadziłęm ją w fotelik i zabrałem do auta. Z mieszkania wyleciał Liam
- Hazza gadałem wczoraj z Alex i prosi cię kontakt..
- Alex? Co ona robi w Londynie? 
- Przyjechała wcszoraj.. - powiedział. Podziękowałem i odpaliłem pojazd. Byliśmy w drodze do domu. Wszedłem trzaskając drzwiami. Rose podleciała do Darcy i wzięła ją na ręce.. Nie odezwałą się do mnie ani słowem. Oparłem się o futrynę przed pokojem Darcy i słuchałem jak Rose z nią rozmawia
- Moja prełka kochana. Mamucia nigdy cię nie zostawi. Moje szczęście najdroższe- miałem wyżuty, że powiedziałem jej, że jest złą matką. Nie jest tak ale to oc zrobiła wczoraj było strasznie nieodpowiedzialne.. 
- Rose jadę.. - powiedziałęm a ta nawet nie zapytała gdzie.. Nie rozumiem jej już wogóle.. 
Umuyłem się i ubrałem marynarkę. Pojechałem do biura na spotkanie w sprawie otworzenia kolejnego hotelu i Miami. Po spotkaniu poinformowano mnie, że czeka na mnie jakaś kobieta w moim biurze.. Wszedłem i strasznie się ucieszyłem, kiedy ją zobaczyłem. To była Alex
- O mój boże! Jak ty się zmieniłeś!- podleciała i uściskała mnie radośnie
- Alex ty kwitniesz- powiedziałem i ucałowałem przyjaciółkę w policzek
- Mam cię udusić? 
- Za co?- zapytałem 
- Masz dziecko! Jak? Kiedy?
- Czekaj, czekaj za chwileczkę kończę może pojedziemy do jakiejś kawiarni? 
- Jasne.. - powiedziała. Cieszyłem się z jej wizyty. Ostatni raz widziałem ją w moje urodziny, dwa lata temu. To tamtego dnia poznałem Rose.. 
   
 OCZYMA ROSE

Darcy zasnęła.. Hary pojechał bodajże do pracy,, Ale w niedzielę?..
Ubrałam czrne leginsy i luźną koszulę w czerwono-czarną kratę. Włsoy związałąm w kitkę, Poszłam do sypialni. Wyszłam na balkon. Ujrzłam piękne, duże jezioro. Teraz mi się przypomniało.. Tamtej imprezy, tamtego lata.. Harry obiecał mi, że kiedyś w tym miejscu wybuduje nam dom. W tedy to wyśmiałam bo stwierdziłam, że to jest nierealne ale on to zrobił.. 
Przetarłam dłońmi twarz. Z lewej strony na pliczku poczułam ból. Poszłam do lusterka. Miałam na nim ogromnego siniaka, No pięknie.. Zatuszowałam go trochę ale i tak był widoczny
Pokręciłam się jeszcze chwilę po mieszkaniu i poszłam do swojej pracowni. Chwyciłam w dłoń pędzel i zaczęłam malować jakieś bazgroły.. Miałam tyle planów.. Chciałam wyjechać i kształcić się w tym kierunku... Poznałam Hazze i wszystko poszło w niepamięć.. 
Usłyszałam płacz dziecka.. Pobiegłam do Darcy. Dałam jej jeść i wzięłam ją do swojej pracowni. Cieszyłą się jak nigdy.. 
- Pójdziesz w ślady mamusi tak? Oby nie w tatusia bo bokserem raczej nie zostaniesz- śmiałam się do niej. Wyciągnęłam nowe płutno i zaczęłam szkicować moją ucieszoną księżniczkę,, Było już strasznie późno a Harrye'go nadal nie było.. Usłyszłam na dole śmiechy
- O wilku mowa- móiłam do Darcy. Wzięłam ją na ręce. I ona i ja byłyśmy całe umazane farbą
- Zobacz to jest Darcy!- mówił radosny Harry. Pryszedł z jakąś blond włosą kobietą. Była bardzo ładna. Wzięła ją na ręce, Miałam ochotę jej walnąć w twarz. Harry nawet nas sobie nie przedstwaił.. Traktował mnie jak cień
- Harry oan musi iść się już umyć i spać
- Idź ty się lepiej umyj.. My się nią zajmiemy- powiedział a ja nie wierzyłam w to co się działo.. Zignorowałam to i poszłam na górę. Weszłam pod zimne strumienie wody. Miałam nadzieję, że to pomoże ale na marnę.. Ubrałam się  wpidżamę i położyłam się w mokrych włosach na łóżku w sypialni. Leżałąm i patrzyłam przez okno na idelaną pełnie księzyca. Był mi źle,, Zaczęłam płakać.. To nie był powód ale już nie wytrzymywałam. Ten dom mnie przytłaczał. Czułam się w nim jak więzień.. 
Leżałam tak kilka godzin.. 
- Wszystko w pożądku? - zapytał brunet siadając tuż obok mnie
- tak- powiedziałam z ledwością
- Przecież widzę, że płaczesz.. Co jest?
- Zajmij się swoją koleżaneczką..
- Właśnie.. ona chce cię poznać
- Nie mam ochoty.. - powiedziałam a ten wyszedł jakby nigdy nic.. To już było męczące,, Nie wiem ile jeszcze tak pociągnę.. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz