środa, 11 marca 2015

Rozdział 43

                                                  DZIEŃ BOŻEGO NARODZENIA

-Rose chodź już do stołu!- krzyczał Sophie. Byłam tak bardzo zajęta przygotowaniami, że zapomniałam o sobie. Ubrałam czarne leginsy i elegancką, białą koszulę. Włosy lekko podkręciłam i zbiegłam na dół. To były nasze pierwsze święta w tak licznym gronie. Przyjechali rodzice Liama i jego dwie siostry a no i oczywiście to moje pierwsze święta z Darcy. Wyglądała prześlicznie. Miała na sobie piękną różową, rozkloszowaną sukieneczkę, do tego buciki pod kolor i materiałowa opaska z kwiatkiem po boku. Wszyscy się nią zachwycali. Kiedy już wszyscy byli przy stole zaczęliśmy od modlitwy i podzieleniem się opłatkiem. Polubiłam rodzinę Liama. Byli bardzo mili...
Mimo wszystko brakowało mi przy tym stole jednej osoby..
Harry'ego. Od miesiąca nie dał znaku życia. Nie pisał, nie dzwonił.. Nawet nie pytał się o Darcy.
Wiedziałam , że ta rozłąka nie będzie łatwa.. ale to boli. Każdy dzień bez niego tak strasznie się dłużył. Dlaczego akurat jego musiałam tak mocno pokochać? Jakby to nie mógł być zwyczajny, inny facet
 - Rose jedz coś- z zamyśleń wyrwała mnie starsza siostra
- Przepraszam, nie mam apetytu- powiedziałam i odeszłam od stołu. Poszłam do swojego pokoju. Chwyciłam komórkę i wyszukałam numer Harry'ego. Jeździłam tylko palcem po ekranie to w dół, to w górę..
- Zadzwoń- to był Liam
- Nie mogę- odpowiedziałam słabo
- Dlaczego?
- To ja chciałam przerwy.. Zresztą Niall mówił, że on ma się doskonale i..
- Doskonale? Ty go chyba nie widziałaś. Siedzi całymi weekendami bezsensownie w domu nad pustą szklanką i czeka na ciebie. Ty zresztą robisz to samo..
- To czemu Niall mówił inaczej?
- Oni go kryją.. Mnie nie oszuka. Po pierwsze jestem gliniarzem a po drugie Rose do jasnej cholery są święta. Jedź do niego. My zostaniemy z Darcy. Jedź, pogadaj z nim.. - mówił powoli
- Sama nie wiem- westchnęłam ciężko
- Nie schrzań tego młoda. Ty już sama dobrze wiesz co robić- powiedział, przytulił mnie i wyszedł. Miałam w głowie taki mętlik.. Posiedziałam tak jeszcze przez piętnaście minut i w końcu wstałam, poprawiłam makijaż, ubrałam kurtkę, wzięłam kluczyki do samochodu i wyszłam. Sophie nawet się nie pytała gdzie wychodzę. Coś mi się wydaje, że doskonale wiedziała o co chodzi.
Moja intuicja podpowiadała mi, że Harry będzie w mieszkaniu nad jeziorem. Więc tam też się udałam. Nie miałam swoich kluczy więc zapukałam. W korytarzu zapaliło się światło. Mój oddech zrobił się tak okrutnie ciężki.. Miałam ochotę się stamtąd wycofać jak najszybciej ale też miałam ogromną ochotę wpaść mu w ramiona i go ucałować. Drzwi otworzyły się a w nich stał on
- Rose?
Nic więcej nie potrafiłam z siebie wydusić. Kiedy go zobaczyłam, moje oczy zrobiły się szklane ze szczęścia, z tęsknoty.. Stałam tak i czekałam aż mi odpowie..
- Wróciłaś- wyszeptał
- Wróciłam- odpowiedziałam tymi samymi słowami
- Boże mój. Rose wariatko chodź tu do mnie- powiedział i padł w moje ramiona jak mały, zagubiony chłopczyk. Zaczął płakać jak nigdy. Ja w sumie też. Żadne z nas nie sądziło, że ta rozłąka może być tak okrutna..
- Rose już mnie nie zostawisz nigdy prawda?- zapytał a ja dopiero w tym momencie zorientowałam się jak bardzo go raniłam. Siebie i jego..
- Harry wybacz. Nie chciałam tego. Powinnam cię wtedy wesprzeć i zrozumieć a ja.. ja cię odtrąciłam. Wybacz mi, proszę
- Dobrze, że już jesteś.. - powiedział i pocałował mnie tak strasznie czule. Brakowało mi jego bliskości, jego zapachu.. Uzależniłam się od niego..
- Chodź, pokażę ci coś- złapał mnie za rękę i zaprowadził na górę, do salonu. Ujrzałam piękną, dużą choinkę. Wokół niej prezenty.. W tle kominek, w którym się paliło. To było jak bajka..

  - Harry jak ty to?..
- Dzisiaj. Musiałem się czymś zająć.. To wszystko robiłem z myślą o tobie i Darcy. A tu jest prezent dla ciebie- powiedział i wziął ze szklanego stolika małe pudełeczko i wręczył mi je..
- Harry ale ja nic nie mam dla ciebie..
- Kochanie, wszystkiego czego chciałem w te święta to ty.. - powiedział i cmoknął mnie w usta. Westchnęłam i wzięłam się za rozpakowywanie.
To był ten naszyjnik, który mi wręczył tamtej nocy. Mały wisiorek w kształcie papierowego samolocika
- Chcę, żebyś go miała. Nie musisz go nosić ale chcę, żebyś to ty go miała.. On ma dla mnie duże znaczenie jak ty więc.. - mówił ale mu przerwałam
- Nałożysz?- zapytałam a ten od razu się ucieszył. Odwróciłam się i poczułam jak zimny wisiorek styka się z moją klatką. Przejechałam po nim opuszkami palców. Harry odwrócił mnie w swoją stronę i zaczął całować po dekolcie, po szyi i po wargach.. Dałam mu wyraźny sygnał, że chcę tego dzisiaj.. Zaczął zrzucać ze mnie ubrania. Był taki delikatny i czuły. Starałam się go zadowolić równie dobrze. Ułożyliśmy się na kocu obok kominka. Tej nocy czułam jak oddaje mi całego siebie. Był tylko mój. Nikogo więcej.. Zabawne jest kochać kogoś tak mocno.. Jeszcze dwa lata temu stwierdziłabym, że to jest niemożliwe a jednak..
Wszystko dzieje się tak szybko.. Poznajesz kogoś i nagle, pewnego dnia, nieświadomie, że do tego dążyłeś zdajesz sobie sprawę, że potrafisz kochać..
- Harry?
- Hm?
- Chcę się z tobą ożenić- powiedziałam leżąc na jego klatce piersiowej, wpatrując się w płomienie ognia
- Już raz się zgodziłaś..- odpowiedział
- W maju- odpowiedziałam zdecydowanie
- co w maju?
 - weźmiemy ślub..
- Rose nie żaruj
- Przysięgam na wszystko. Harry Ja chcę zostać twoją żoną- powiedziałam tak wyraźnie jak tylko potrafiłam. Ten przekręcił nas tak, że teraz on znajdował się nade mną. Zaczął mnie energicznie całować i przytulać..
- Kocham Cię!- krzyczał na cały dom
- Harry głupku, jeszcze ktoś nas usłyszy- śmiałam się w głos
- Niech słyszą! Kocham Rose Davies! Kochaaam! - krzyczał. Dotknęłam prawą dłonią jego policzka i przejechałam delikatnie po nim palcem. Spojrzałam głęboko w oczy..
- Niech tak będzie już zawsze- wyeszptałam
- Zawsze..- odpowiedział i położył się na mojej klatce piersiowej. Wplotłam swoje palce w jego włosy  i rozmawiałam z nim jeszcze długo aż w końcu zasnęliśmy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz