wtorek, 10 marca 2015

Rozdział 42

Następnego dnia obudziłam się w ramionach Harry'ego.. Ścisnął mnie tak mocno, że nie mogłam się wydostać ale jakoś dałam radę. Poszłam do pokoju Darcy. Nie spała. Wzięłam ją na rączki
- Zobacz Darcy jak śnieg pada- mówiłam stojąc z nią przy oknie. Cała polana była pokryta śniegiem a jezioro było prawie zamarznięte. Poszłam z nią na dół i usadziłam ją w foteliku. Zrobiłam jej jeść i nakarmiłam ją. Mój telefon zaczął dzwonić. To była Perrie. Dziwne..
-Słucham?
- O Rose. Obudziłam cię?
- Nie, nie.. właściwie nie śpię już od godziny
- Nie chcesz się przejechać na zakupy?
- Oh Perrie nie dzisiaj.. Może później co?
- Jasne, jasne. Jak coś to dzwoń..
- Okej- powiedziałam i się rozłączyłam
Umyłam brudne naczynia ze wczoraj. Do kuchni niespodziewanie weszła ta blondynka ze wczoraj
- Co ty tu robisz?
- Ymm Harry powiedział, żebym została na noc. Spokojnie spałam w pokoju gościnnym.. To chyba nie problem?
- Skoro Harry tak powiedział- wzięłam Darcy na ręce i właśnie byłam w drodzę na górę
- Ymm nie miałyśmy okazji się poznać. Jestem Alex. Miło mi- popatrzyłam na nią przez chwilę ostro
- Powiedziałabym to samo ale skłamałabym, - powiedziałam i poszłam na górę. Wybiłam numer do Perry
- Perry jednak pojadę z tobą na te zakupy- powiedziałam zdenerwowana
- Coś się stało?
- Nie, nie.. Zresztą opowiem ci wszystko ,za godzinkę będę u ciebie okej?
- Okej, czekam- poszłam się ubrać w czarne leginsy, biały, luźny sweterek i czarne ocieplane koturny. Narzuciłam na siebie jeszcze granatową kurtkę i biały komin. Do kieszeni włożyłam telefon i portfel, Wzięłam trochę gotówki od Harry'ego. Małą też cieplutko ubrałam i wzięłam kluczyki do czarnego jeepa, który stał w garażu. Zapięłam dokładnie fotelik, w którym leżała Darcy i ruszyłam. Jechałam przytłumiona tymi wszystkimi myślami.. Zajechałam do Sophie. Na szczęście dzisiaj zaczynała pracę po obiedzie. Podrzuciłam jej Darcy i pojechałam pod mieszkanie Perrie i Zayna
- Hej Rose- powiedział ucieszony Zayn i przytulił mnie do siebie. Wymusiłam uśmiech na twarzy i przywitałam go ale od razu zauważył o co chodzi
- Co jest? - zapytał zmartwiony
- Nie nic..
- To znowu ten idiota Harry?
- Otóż  to- powiedziałam śmiejąc się. Po chwili na dół zeszła Perrie. Wyglądała pięknie. Nie wiem jak ona to robi, że ilekroć ją widzę to wygląda doskonale.. Ona i Zayn mieli podobny styl ubierania się. Takie trochę skate. Od zawsze byli dla mnie przykładem idealnej pary
- Zayn nie męcz już jej tak. Pozwól, że ja to zrobię- powiedziała żartobliwie i dała mu buziaka na pożegnanie
- Jak wy to robicie? - zapytałam odpalając auto
- Co? - zapytała ze śmieszną miną..
- Jesteście tacy idealni i..
- Oj nie mów tak.. Kłócimy się jak każdy ale staramy się po prostu kochać i tyle..
- Zazdroszczę ci..- mówiłam dalej
- Co ten idiota znowu ci zrobił?- zaczęłam się śmiać bo dosłownie kilka minut temu Zayn zadał to samo pytanie..
- Znasz taką blondynkę.. Alex?
- Alex? No znam
- Kim ona jest dla Harry'ego?
- Hmmm powiem ci tyle, że ona zawsze była dobrą przyjaciółką i Hazzy i Zayna, Liama i trochę też Nialla..
Oni ją uwielbiają ale mi nie przypadła do gustu.. Jest fałszywa i tyle. To znaczy ma coś takiego w tych..
-Oczach? - zapytałam przerywając jej. Co potwierdziła.
Przez następne dwie godziny szwędałyśmy się po sklepach. Perrie cała obładowana torbami a ja kupiłam kilka rzeczy Darcy i sobie jedną sukienkę i buty za namową Perrie. Następną godzinę przegadałyśmy w kawiarni.. No i musiałam wracać do domu. Sophie za pół godziny zaczyna swoją zmianę. Odebrałam Darcy i byłam w drodze do tego strasznego mieszkania. Było takie puste i odkąd tam się wprowadziliśmy wszystko zaczęło się psuć. To dziwne ale Rand Rover Harry'ego nadal stał przed domem. Wjechałam do garażu i najpierw wzięłam Darcy do mieszkania a później popędziłam po zakupy
WŁĄCZ
- Rose gdzie byłaś?
- Jakby cię to interesowało.. - rzuciłam chamsko
- Interesowało, wyobraź sobie..
- Co za zmiana.. A gdzie ta twoja blond przyjaciółeczka?
- Gdzie byłaś się pytam?! - krzyknął tak, że Darcy się przestraszyła i zaczęła płakać
- Brawo Panie Styles- powiedziałam i chciałam wziąć małą na ręce ale ten przeszkodził mi w tym i zrobił to za mnie
- Co robisz?
- Chcę wziąć moją córkę w ramiona..
- Twoją?
- Moją- powiedział stanowczo. Byłam bliska załamania nerwowego
- Przestań to robić! Mam cię dosyć!
- Nie krzycz przy niej- mówił spokojnie
- Oj przepraszam bo to ja jestem złą matką! Mam dosyć kurwa!
- Uspokój się albo ja to zrobię!
- No dalej uderz mnie po raz kolejny! Rób to co twój ojciec robił twojej matce! - jego oczy zrobiły się wręcz szklane. Odłożył Darcy do fotelika i podszedł do mnie. Uciekłam w miarę możliwości do auta. Szybko odpaliłam powóz i jechałam przed siebie.. Zatrzymałam się na końcu drogi i zaczęłam płakać. Wyć z bólu. To wszystko mnie przerasta. Już nie mogę- mówiłam w duchu. Spojrzałam w boczne lusterko. Harry zbliżał się do mnie wysokim land roverem. Szybko wysiadł i otworzył drzwi od pasażera i usiadł obok mnie..
- Harry potrzebuję przerwy.. - powiedziałam zapłakana
- Co? Dlaczego?
- Muszę to sobie wszystko poukładać..
- Co? Polecisz znowu do Chrisa?!
- Błagam cię już przestań!
- Przyznaj się do tego!
- Harry nie pogarszaj sytuacji! Już wystarczająco cię nienawidzę!
- Nienawidzisz ale kochasz.. Już to słyszałem.. Mówisz, że jestem podły! Sama nie jesteś lepsza!
- Gdzie Darcy?
- W domu z Alex..
- Ona ma nie dotykać mojego dziecka.. Wyjdź. Jadę po nią!
- Nigdzie nie pojedziesz! Nie pozwolę ci.. - oparłam bezsilnie głowę o kierownicę. Miałam ochotę umrzeć
- Czy ty kiedyś przestaniesz?
- Co?
- Czy ty kiedyś przestaniesz mnie tak krzywdzić?- popatrzył na mnie ostro i wysiadł z auta. Wszedł do swojego pojazdu i odjechał do domu. Ja ruszyłam w przeciwną stronę. Pojechałam do swojego dawnego mieszkania.. Usiadłam w swoim pokoju i zaczęłam palić papierosy. Jeden za drugim.. W pokoju było już szaro od dymu.. Do środka wszedł niespodziewanie Liam
- Rose zgaś to! Co się dzieje? Dlaczego tak płaczesz?
- Liam pomóż mi.. Ja ja ja już nie mogę- mówiłam ledwo co. Podszedł do mnie i przytulił mnie mocno. Tego właśnie potrzebowałam..
 - Rose co on ci zrobił?
- Liam między mną a nim to już chyba koniec.. To już wygasa..
- O czym ty mówisz? Przecież się kochacie..
- Ja go kocham ale on mnie już chyba przestał. Cały czas kłótnie. Trzecią noc już przepłakałam. Nie chcę takiego życia!
- Shhh zostań tutaj na noc. Pogadam  z nim. Nie płacz- mówił cicho..

 OCZYMA HARRY'EGO

-Alex możesz z nią dzisiaj posiedzieć troszkę dłużej?
- Pewnie a coś się stało?
- Muszę jechać do Rose wyjaśnić kilka spraw..
- No dobrze. Tylko uważaj na siebie - podziękowałem jej i pojechałem prosto do mieszkania Sophie. Na wejściu przywitał mnie wkurzony Liam
- Pojebało cię do reszty? Wiesz w jakim ona jest stanie? Dosłownie drżała w moich ramionach!
- Gdzie ona jest?
- Śpi w swoim pokoju..- powiedział a ja poszedłem do niej. Usiadłem obok niej i wybudziłem ją
- Harry- powiedziała przestraszona moje imię
- Chodź- wyciągnąłem w jej stronę rękę
- Gdzie?- mówiła przestraszona
- Chciałaś poznać całą prawdę.. Chodź- nalegałem. Wstała i zeszła na dół za mną
- A wy dokąd?- zapytał Liam
- Muszę to wszystko sprostować.. - powiedziałem i wyszliśmy
- Harry gdzie jedziemy?
- Do Holmes Chapel- powiedziałem twardo. Przez całą drogę myślałem o tym jak ona na to zareaguje. Co sobie o mnie pomyśli? Czy mnie zostawi?.. Nie byłem jeszcze gotowy. Nigdy nie będę. Jak na złość zaczął padać deszcz. Wręcz lać. W końcu byliśmy na miejscu..To był mój dom, w którym mieszkałem jako dziecko. Rose bacznie rozglądała się..
- Wszystko co usłyszysz tutaj.. Tutaj zostaje rozumiesz? - pokiwała niepewnie głową
- Rozumiesz?
- Tak- odpowiedziała.. Ze szkatułki w salonie wyciągnąłem mały srebrny wisiorek w kształcie papierowego samolocika i  jej go wręczyłem..
- Ten wisiorek dała mi matka.. Rose nie chciałem tego.. To działo się tak szybko.. Pamiętasz.. Mówiłem ci, że ojciec zabił matkę a ja ojca...
- Tak..
- To było kłamstwo.. Tamtej nocy wróciłem z akcji.. Razem z kolegami już jako dzieci obrabowałem sklepy.. W tedy dużo zarobiłem. Moje życie i życie mojej mamy miało się zmienić na lepsze..
Kiedy ją zobaczyłem całą posiniaczoną.. Ona jeszcze żyła.. - złapałem się za głowę, oczy mi się zamazały. Zacząłem już płakać
- W tedy miałem pistolet.. Wymierzyłem w niego. On stał tak blisko niej i.. ja zabiłem ją.. Nie chciałem tego, wpadłem w furię i własnymi pięściami zabiłem też ojca..
- Co dalej? -mówiła przestraszona
- Dalej... jako nieletniego wsadzili mnie do poprawczaka. Później jeszcze rok posiedziałem w więzieniu.. Nienawidziłem za to co zrobiłem całego świata.. Wróciłem tu.. Napiłem się. Myślałem, że wszystkie swoje smutki utopię w alkoholu.. W tedy ta dziewczyna- zrobiłem przerwę. Jeszcze chwila i zacznę się dusić własnymi łzami..
- Harry co dalej? Mów..- nalegała
- On miała z 15 lat.. Była taka niewinna, bezbronna.. Ja ją zgwałciłem, pobiłem i ona też zginęła z moich rąk.. Zwłoki wyrzuciłem do rowu..
- Harry dlaczego? - pytała siedząc też zapłakana na przeciw mnie..
- Rose ja się z tego nigdy nie wyleczę.. Myślę o tym każdego dnia. Mi też jest ciężko..
- Harry ona była jeszcze dzieckiem!
- Wiem ale teraz jak mam ciebie i Darcy.. Nie możecie mnie zostawić. Boję się, że jak mnie zostawicie to stanę się tym potworem i..
- I co? Pozabijasz nas?
- Co? Nie, nie.. Nie mów tak. Jesteście moim światem!
- Harry zawieź mnie do niej- powiedziała stanowczo
- Co chcesz zrobić?
- Chcę przerwy. To za dużo
- Chciałaś prawdy
- Ale nie takiej prawdy! Harry zabiłeś 3 osoby! Trzy! - powtarzała
- Wiem o tym! Wiem! Cyba nie myślisz, że skrzywdziłbym was?
- Ja już nie wiem co myśleć- powiedziała słabo a ja się czułem jakby ziemia miała się pode mną zapaść..
- Zawieź mnie do Darcy!- zrobiłem jak chciała.. Całą drogę przemilczeliśmy. Kiedy dotarliśmy na miejsce Rose wzięła torbę i zaczęła pakować rzeczy naszego maleństwa..
- Nie rób tego.. Błagam - mówiłem nie zważając na to, że jest tu Alex.. Nie odpowiadała mi. Wzięła z pokoiku Darcy i zabrała ją ze sobą.. To była chwila. W ciągu kilku minut moje życie legło w gruzach..


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz