poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 40

5 MIESIĘCY PÓŹNIEJ..

Drogi Pamiętniku..
Nie potrafię dobrać nawet słów by opisać całe te szczęście, które się dzieje u mnie od dłuższego czasu.. Jest tak idealnie. Harry naprawdę się zmienił. Dalej trenuje ale ma czas też dla nas. Stał się moim ideałem.. Kłócimy się ale to normalne w związku. Od 3 miesięcy mieszka z nami Liam, chłopak Sophie.. W sumie narzeczony. Właśnie zerkam jak moje słoneczko pięknie śpi. Czekamy razem na Harry'ego, który ma dla nas niespodziankę. 
Czas tak szybko leci.. Mamy już początek grudnia a Darcy niedługo skończy pół roku. To dziwne ale nadal nie mogę się ją nacieszyć.. Uwielbiam każdy jej oddech, każde spojrzenie, każde jęknięcie i ten wspaniały uśmiech, który sprawia, że kwitnę razem z nią..

 
- Rose Harry przyjechał! - krzyknęła z dołu starsza siostra. Słyszałam tylko śmiechy Liama i Hazzy. Mimo tego, że są dorośli i tak zachowują się jak dzieci..
- Hej słonko- powiedział, kiedy wszedł do pokoiku małej i ucałował mnie w usta. Następnie ucałował Darcy w czoło
- Harry to gdzie my jedziemy?
- Mówiłem ci, że to będzie niespodzianka- droczył się ze mną
- Wiesz, że nie lubię niespodzianek
- Ta akurat powinna ci się spodobać..
- A daleko to?
- Nie, jakieś pół godziny jazdy stąd.. - pokiwałam głową i zaczęłam ubierać naszą małą blondynę. To dziwne ale i ja i Harry jesteśmy ciemni a Darcy jest jasna.. Styles wspominał kiedyś, że był przez pewien czas jasnym blondynem ale nie długo.. Zresztą nieistotne.. Ubrałam ją ciepło i była gotowa. Jeszcze tylko ja. Ubrałam jasnoróżową bluzę z szarym kapturem, szare leginsy i czarne eskimoski. Włosy związałam w kitkę, zarzuciłam na siebie moro kurtkę, szalik, wzięłam jeszcze torebkę i byliśmy gotowi..
- Rose tylko tam nie zemdlej z wrażenia- powiedział Liam
- Liam ty coś wiesz? Powiedz mi- nakazałam
- To my skarbie już musimy chyba wychodzić bo ktoś tu ma za długi język- warknął Harry i klepnął lekko Liama w ramię.. Normalnie zaczęli by się bić ale Harry w drugiej ręce miał swoją księżniczkę więc tym razem sobie odpuścili..
Weszliśmy do wysokiego, czarnego land rovera i ruszyliśmy z piskiem opon
- Harry spokojniej!
- Przepraszam..
- Nie widzisz jaka jest pogoda?
- Nooo.. padaa śnieg- powiedział jak do niepełnosprawnej umysłowo osoby..
- Nie mów do mnie w ten sposób
- Czyli jak?
- Srak- odpowiedziałam i już się nie odzywałam. Dałam głośniej piosenkę w radiu i miałam go gdzieś
- Ej dobra.. Rose nie kłóćmy się o takie bzdury co? - przerwał ciszę
- Jakie bzdury?
- Serio? Kilka minut temu kłóciliśmy się o pogodę.. - powiedział a ja wybuchłam śmiechem. Zaraz po mnie on.. Tak właśnie wyglądały nasze kłótnie..
- I tak cię koocham - powiedział
- Ja ciebie też.. - chwycił moją dłoń i ucałował jej wierzch
- Zaraz będziemy na miejscu- zjechał w jakiś mały las. Ta droga wydawała mi się znajoma..
- Harry czy my tu już byliśmy?
- Może- odpowiedział i jechał dalej. Za lasem zauważyłam przepiękny drewniany dom

- Harry kto tu mieszka? - zapytałam zdziwiona
- Dobrzy znajomi- odpowiedział z dziwnym uśmieszkiem na twarzy i zaparkował. Odpiął Darcy i wyciągnął ją z auta
- Podoba ci się?
- Ymm tak, bardzo. Tyle,że ma dziwne przeczucie.. - mówiłam zmierzając za nim w stronę mieszkania
- Jakie?
- Ja tu już kiedyś chyba byłam- mówiłam nie pewnie
- Może kiedyś ci taki wybuduję- powiedział i otworzył drzwi. Darcy w foteliku postawił na chwilę na ziemi
- Harry skąd masz klu.. - nie zdążyłam dokończyć. Uniósł mnie w górę i przeprowadził przez główne wejście
- Harry co ty robisz? - pisnęłam
- Witajcie w domu-  powiedział a ja zaczęłam się śmiać w głos
- Co w tym takiego śmiesznego?- uniósł jedną brew w górę
- Harry gdzie są ci znajomi..
- Nie ma znajomych. Jesteśmy my. Wybudowałem go dla nas. Rose, ten dom jest nasz- mój wyraz twarzy był wtedy nie do opisania. Stałam z otwartą buzią i nie wierzyłam. On był dokładnie taki jaki chciałam. Zaczęłam się rozglądać.. Wszystko było idealne.. Na dole piękny salon połączony z kuchnią. Skromnie tak jak lubię. Harry dobrze wie, że nie lubię tej sterylności i luksusów.. :
Tuż za kuchnią była duża jadalnia.Nieco dalej były dwa małe pokoje gościnne i dwie łazienki.. Podążyłam więc schodami na górę. Harry bacznie mi się przyglądał. Na górze był nieco mniejszy salon, który prowadził do trzech pomieszczeń. Otworzyłam pierwsze drzwi. To był pokoik Darcy
- Jejku Harry jaki piękny- powiedziałam i wzięłam małą na ręce. Bacznie się rozglądała jak ja. Wyszliśmy z pokoiku Darcy. Nacisnęłam na kolejną klamkę
- Kochanie a to miejsce tylko i wyłącznie dla nas- szepnął. Otworzyłam je ujrzałam przepiękną sypialnię:
Oniemiałam z wrażenia. Były w niej też drzwi, jedne prowadził do łazienki a drugie do naszej ogromnej, już zaopatrzonej garderoby
- Harry te ciuchy nie są moje- powiedziałam zdziwiona tym wszystkim
- Skoro masz zostać moją żoną to musisz dbać o wygląd
- Co? Kim? Harry przecież..
- Idź do salonu i otwórz ostatnie drzwi- powiedział i wręczył mi kluczyk. Zmarszczyłam brwi ale zrobiłam tak jak nakazał. Ciekawiło mnie czemu to było na klucz. Stanęłam przed nimi i otworzyłam. Kiedy to zobaczyłam popłakałam się ze wzruszenia. Moja własna pracownia malarska. Tak dawno nie trzymałam pędzla w dłoni. Był tam już cały sprzęt. Najdroższe rzeczy..  Brakowało tylko moich obrazów, żeby wypełnić pustą przestrzeń i kilka gratów ze starej pracowni. Ale to co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania..




- Podoba ci się? - zapytał stojąc za mną i opierając swoją głowę o moje ramię
- Harry ja... ja..- nie wiedziałam nawet co powiedzieć. Objął mnie w pasie i przekręcił w swoją stronę
- Wiesz, że cię kocham? - zapytał
- Wiem ale to wszystko.. To za dużo- powiedziałam w końcu
- Ale to wszystko dla was. Jesteście moim całym światem. Kocham was i do końca życia nie uda mi się ci podziękować za to wszystko co mi dałaś rozumiesz? Gdyby nie ty
- Harry rozumiem. Ja ciebie też kocham i dziękuję za wszystko- powiedziałam i dałam mu buziaka
- Rose?
- Tak?
- Wyjdź za mnie.
- Co? Ale, że tu i teraz?- zaśmiałam się
- Ja nie żartuję. Zostań moją żoną. Chcę mieć rodzinę, której nigdy nie mogłem mieć. Normalną, bez przemocy..
- Harry to co się wydarzyło u ciebie w domu..
- Nie mówmy o tym dobrze? - widziałam w jego oczach jak zaczynał się denerwować
- Ale musimy. Mam wrażenie, że w tedy w Holmes Chapel nie opowiedziałeś mi wszystkiego..
- Rose nie ma o czym mówić.. To wszystko co tam było to jedno wielkie gówno. Mam teraz was i nic więcej się nie liczy
- Harry znowu to robisz- mówiłam błagalnym głosem
-Robię co?
- Za każdym razem jak cię pytam o tamto miejsce.. uciekasz od tematu. Tak nie może być- powiedziałam a ten zdenerwowany wyszedł jakby nie było tematu.. Odetchnęłam i wyszłam, żeby zobaczyć co tam u Darcy. Siedział przy niej w jej pokoiku. Głaskał ją po główce
- Zasnęła?
-Tsaa- powiedział obojętnie
- Harry- nalegałam dalej
- Muszę gdzieś jechać
- Gdzieś?
-Gdzieś- dopowiedział tym samym słowem i wyszedł trzaskając drzwiami..
- Usiadłam zdenerwowana na foteliku obok łóżeczka i przebierałam nerwowo palcami. Zadzwoniłam do Camille
- Halo? - usłyszałam przyjazny głos przyjaciółki
- Camille mogłabyś do mnie przyjechać- mówiłam załamanym głosem
- Co się dzieje?
- Przyjedziesz?
- Jasne..
- Camille poczekaj!
- Co jest?
- Bo ja nie wiem gdzie jestem i..
- Jak to nie wiesz gdzie jesteś? Rose?! - mówiła zdenerwowana
- Harry kupił dom i nie wiem za bardzo gdzie on leży
- Rose idiotko.. Ja wiem. Już jadę- powiedziała roześmiana i rozłączyła się
- W salonie u góry był mały barek z alkoholami. Wyciągnęłam jakieś whiski i upiłam łyka.. może z dwa. Czekałam niecierpliwie aż zjawi się Camille. W końcu przyjechała
- Co jest?
- Napij się ze mną! - powiedziałam śmiejąc się w głos
- Rose a co z Darcy?
- Zawieziemy ją do Sophie. Muszę jakoś odreagować
- Okeej a Harry?
- Nie mów mi nic o nim okej?
- No dobra to Niall niech zostanie może kierowcą co?
- Nie, nie. Żadnych chłopaków. Usiądź gdzie tam sobie chcesz. Ja pójdę ubrać małą - zrobiłam to w ekspresowym tępię. Kilka minut później byłyśmy już w drodze
- O co wam znowu poszło?- zapytała blond włosa
- On chce się ze mną ożenić..
- To chyba dobrze nie?
- Nie..
- Co? Nie rozumiem cię. Przecież kochacie się, macie dziecko i dom
- Camille nie w tym rzecz.. Ja o nim prawie nic nie wiem. Z dnia na dzień przekonuję się coraz bardziej, że on nadal ma jakieś tajemnice..
- To pogadaj z nim może.. - zaczęłam się śmiać
  Myślisz, że nie próbowałam? Za każdym razem jak się go o coś pytam to wychodzi z domu. Tak jak dzisiaj.. - nasze rozmowy zajęły nam całą drogę do domu. Weszłam do mieszkania. Sophie siedziała w salonie i oglądała jakieś telenowele.. Powiedziałam jej o wszystkim i dała mi nawet pieniądze. Stwierdziła, że zasługuję na to, żeby trochę odetchnąć. Camille poszła do siebie przebrać się a ja pobiegłam na górę. Ubrałam :  



Przeczesałam jeszcze tylko włosy, narzuciłam kurtkę i byłam gotowa
- Baw się dobrze! - krzyknęła z salonu Sophie. Podbiegłam jeszcze do mojej kruszynki, która była w ramionach swojej ciotki
- Kochanie bądź grzeczna- powiedziałam i ucałowałam ją w czoło
- Będzie na pewno -dodała Sophie
- A i jak Harry będzie coś się wypytywał to nic mu nie mów okej? 
- okej, okej. Leć już i uważaj na siebie- powiedziała słysząc jak Camille trąbi pod naszym domem. Szybko weszłam do auta
- To gdzie jedziemy? 
- w DANCE CLUB jest dzisiaj ponoć dobry DJ i z tego co słyszałam był w remoncie. Każdy go chcwali
- okej, okej.. więc  jedziemy? A co z kierowcą? Bo ty pijesz..
- No tak. Wymyślimy coś na spontana jak zawsze- zaśmiała się a ja wraz z nią. Puściłyśmy głośno klubową muzykę i w rewelacyjnym nastroju szybko zajechałyśmy na miejsce
Klub na prawdę robił wrażenie. Mimo tego, że było pełno ludzi to i tak czułam się swobodnie. Podeszłyśmy pod bar i zamówiłyśmy sobie po drinku
- Rose to nasz kawałek! Chodź na parkiet! - powiedziała radośnie blond włosa i pociągnęła mnie za sobą. Jedna piosenka zamieniła się w kolejne pięć... W końcu zeszłyśmy z parkietu i podeszłyśmy po kolejną dawkę alkoholu.. Miałyśmy już zamawiać aż..
- Rose? - odwróciłam głowę w lewy bok. Myślałam, że dostanę tam zawału
- Chris ty tutaj? Myślałam, że ty..
- kolejkę? 
- Co? nie.. my właściwie już miałyśmy iść i ten.. - zmyślałam jak głupia
- Wcale, że nie! Dajesz Chris!- krzyknęła Camille. Miałam złe przeczucia ale nie odmawiałam.. Zaczęłam pochłaniać spore dawki alkoholu. Zemdliło mnie więc wyszłam na dwór. Zimne powietrze od razu poprawiło mi natrój
- Papierosa? - zapytał Chris
- Ymm w sumie tak- powiedziałam i wyciągnęłam z ledwością z paczki. Mój telefon niespodziewanie zaczął dzwonić. Byłam już tak napita, że nie widziałam kto to
- Halooo? - zapytałam przepitym głosem
- Rose?! Gdzie jesteś?! 
- O Hazuuś.. Nie wiem
- Jak to kurwa nie wiesz?! 
- Czekaaaj w sumie to wieem! Ale tobie tego nie powiem!- miałam z tego straszny ubaw
- Zostań tam! 
- Co? - powiedziałam a ten się rozłączył. Zaciągnęłam się jeszcze kilka razy i wyrzuciłam papierosa
- To co idziemy potańczyć? - zapytał stojący cały czas obok mnie blondyn
- Co? Ty tu byłeś? Jasne- mówiłam śmiejąc się w głos- wziął mnie pod rękę i poszliśmy na parkiet bawiłam się naprawdę świetnie. Prawda, że byłam już pijana ale o to właśnie chodziło. Wszystko szło tak dobrze.. do czasu aż Harry zjawił się w klubie. Widziałam jak zaciskał pięści.. To się źle skończy.. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz