czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 14


   Wparowaliśmy do jego mieszkania jak opętani.. Całowaliśmy się, dotykaliśmy. Po prostu zaspakajaliśmy swoje potrzeby.. Po krótkim czasie znaleźliśmy się w jego sypialni i opadliśmy na łóżko. Przyłożyłam dłoń do jego twarzy i przyglądałam się jego oczom..
- Tęskniłeś?
- Cholernie..
- Jak bardzo?
- Każdy dzień, każda minuta i sekunda dłużyły się w nieskończoność - przerwałam mu i znowu zaczęłam całować jego miękkie usta.. Chwyciłam materiał jego koszuli i ściągnęłam ją z jego pomocą.. W końcu nasze ubrania spoczywały na ziemi. Byliśmy w samej bieliźnie..
- Chcesz to zrobić? - zapytał zmieszany.
- Pragnę tego najbardziej na świecie- powiedziałam na co ten się uśmiechnął i chyba nakręcił jeszcze bardziej.. Delikatnie odpiął mój stanik po czym wziął się za dolną część mojej bielizny..
- Jesteś taka piękna- powiedział mierząc mnie od stóp do głowy na co mnie zalał rumieniec.
- Uwielbiam te twoje reakcje na moje słowa i pieszczoty..
- H..harry przestań bo zaraz wybuchnę- powiedziałam na co ten złączył nasze usta w pięknym pocałunku. Zsunęłam jego bokserki..
 Zaczął bardzo powoli.. Jego pocałunki powędrowały na moją szyję, później na dekolt i z powrotem  na wargi. Przyspieszył tępo.. Oplotłam nogami jego biodra i wbiłam swoje paznokcie w jego plecy i wydaje mi się, że pozostanie mu w tym miejscu nie zła blizna.. 
 - Ohh Rose ..- słyszałam jego jęknięcia. Ja sama zaczęłam wzdychać.. Jego prawa dłoń powędrowała na moją pierś a lewą podtrzymywał moje biodra..  Jeszcze chwila i nie  wytrzymam..
 - H..harry ja zaraz...
 - Kocham cię! - wykrzyknął.
Przez moje ciało przeszła kolejna ale tym razem z podwojoną siłą fala ciepła..  Nasze ciała tak pięknie współgrały ze sobą.. W końcu nie wytrzymałam.. To uczucie było takie piękne..
 Harry opadł bezsilnie obok mnie.. Oparłam swoją głowę o jego klatkę piersiową..
- Kocham cię - powiedziałam i ucałowałam go w klatkę piersiową. Harry odparł tymi samymi słowami i ucałował mnie w czubek głowy.. Byłam tak strasznie zmęczona, że zasnęłam przy najpiękniejszym dźwięku na świecie. A mianowicie przy biciu jego serca.
    Obudziłam się rano w jego ramionach.. Słońce tak pięknie biło.. Spojrzałam na śpiącego jeszcze przystojniaka.. Wstałam tak cicho jak tylko się da, wzięłam swoją bieliznę i popędziłam do garderoby Harry'ego w poszukiwaniu jakiegoś podkoszulka.. Chwyciłam jakiś biały materiał i powędrowałam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic i umyłam starannie głowę..  Włosy zostawiłam mokre.. Ubrałam swoja białą bieliznę i narzuciłam podkoszulek, który okazał się być lekko prześwitujący..  Spojrzałam jeszcze raz w lustro i poszłam do kuchni.. Postanowiłam zrobić śniadanie.. Zabrałam się więc za jajecznice.. Sobie wbiła cztery jajka a Harry'emu sześć.. Zaparzyłam kawę i nasmarowałam kilka kromek chleba masłem.. Zaczęłam nakładać na talerze.. Postawiłam posiłek na szklanym stole w kuchni..
  Nagle poczułam dotyk na moich biodrach i czuły pocałunek na mojej szyi..
- Kochanie nie musiałaś..
- Ale chciałam.. Chcę ci robić poranne śniadania..
- I zabierać moje koszulki?
- Chyba nie jesteś zły?
- Nie po prostu wyglądasz pięknie.. Chce cię widzieć codziennie rano w moich podkoszulkach i to do tego prześwitujących - powiedział na co zrobiłam się czerwona widząc jak mnie obserwuje..
- Kochanie nie wstydź się.. Zeszłej nocy widziałem się bez bielizny i..
- To może usiądziemy bo wystygnie co? - zaśmiał się na moją szybką reakcje i usiadł przy stole.. Szybko zjedliśmy posiłek. Chciałam umyć naczynia ale Harry uparł się, że on to zrobi.. W tym czasie poszłam się przebrać wczorajsze ciuchy.
 - To co jedziemy? - zapytałam stojąc tuż za nim..
- Jasne.. tylko daj mi jeszcze chwilkę.. wezmę szybki prysznic się ubiorę.
- Okej- czekałam na niego jakieś piętnaście minut. W  trakcie pozwoliłam sobie zaglądnąć do jego telefonu. Miał na tapecie moje zdjęcie.. Skąd on je wziął?!
 - Harry dlaczego i skąd masz moje zdjęcie na tapecie telefonu?!

- Spokojniej.. Ściągnąłem je sobie z twojego instagrama a mam je dlatego, że jest piękne- warknęłam na jego odpowiedź. Wzięłam swoją torebkę i powędrowaliśmy do auta.
- Więc Rose co dzisiaj robimy?
- Dzisiaj nie mogę bo jadę z Camile po suknie balowe..
- Jakie suknie? - zapytał zdziwiony.
- A no właśnie.. Zapraszam cię na mój bal.
- Szybko mnie poinformowałaś.. A kiedy ten Bal jest?
- W sobotę.
- W tą sobotę?!
- No tak masz trzy dni.. Spokojnie, nauczysz się tańczyć..
- Nauczysz czego?
- Co roku był tańczony po prostu polonez ale w tym roku wymyślili jakiś starożytny taniec bez dotykania się i tak dalej..
- Wiem co to..
- Skąd?
- Uczyliśmy się tego w szkole.. Jednak ja ostatecznie nie poszedłem..
- Więc jak coś to będę wolna  dopiero wieczorem bo po zakupach chcemy wpaść jeszcze do Justina bo dawno go nie widziałyśmy.
- Ten gej?- zapytał zatrzymując się pod moim domem.
- Tak ten gej- odpowiedziałam i cmoknęłam go w usta.
- Będę tęsknił!
- Ja też!
- Kocham cię!
- Ja ciebie też! - krzyknęłam i weszłam do domu..
- Gdzie byłaś? - usłyszałam głos starszej siostry..
- U Harry'ego..
- Spałaś w jego domu?
- Tak.
- Posłuchaj.. Nie podoba mi się to, że sypiasz u niego.. Jak chcesz to spędzaj z nim ile chcesz czasu ale noce mogłabyś spędzać w domu..
 - Możemy porozmawiać o tym później bo się śpieszę..
 - Dokąd?
 - Jadę z Camile po suknie.
 - Czyli nie będzie cię w do mu cały dzień?
- Yep..
- W takim razie klucze będą pod doniczkom. Biorę dzisiaj nocną zmianę.
- Okej-  powiedziałam i popędziłam na górę do garderoby by ubrać się w coś odpowiedniego..


 Po chwili przyjechała Camile. Wzięłam jeszcze tylko torebkę, do której włożyłam telefon i pieniądze.. 
Włączyłyśmy głośno muzykę i zadowolone jechałyśmy na zakupy. 
 Długo chodziłyśmy po sklepach.. Aż w końcu znalazłyśmy to czego szukałyśmy.. Suknia Camile nie miała być typowo balowa ,ponieważ tylko roczniki z 3 klas, które  będą tańczyć mają mieć długie "typowo balowe" suknie.. Przymierzyłyśmy i podeszłyśmy do kasy by je nam zapakowano. Buty wybrałyśmy w sklepie obok. Zleciał nam prawie cały dzień. Zajechałyśmy jeszcze do pizzeri. Wzięłyśmy na wynos i ruszyłyśmy do Justina. Pod jego mieszkaniem stała karetka. Przestraszyłyśmy się i wybiegłyśmy z auta. 
 - Pani Baker co się stało?! - krzyknęłyśmy wparowując do jego mieszkania. Jego mama miała łzy w oczach..
- Niech nam pani coś powie! No dalej! Coś się stało z Justinem? 
- To wy nie wiecie? 
- Nie wiemy o czym? 
- Justin jest chory..
- Na co? - serce mi biło tak szybko..
- On ma białaczkę.. - w tamtym momencie moje serce stanęło. Nie potrafiłam przyjąć  do siebie jej słów. Camile najwyraźniej też bo stała sztywno obok mnie. 
  Po chwili ujrzałyśmy lekarzy wychodzących z pokoju naszego przyjaciela. 
- I co? - zapytała jego rodzicielka. 
- Zwykłe osłabnięcie.. Z jego chorobą będzie to się nasilać. Chłopak musi teraz dużo odpoczywać ale wie pani, że...
- Tak.. dziękuje i dobranoc. 
- Czy my możemy do niego wejść? - zapytałam nie pewnie..
- Jasne.. On was teraz potrzebuje.. - szybko weszłyśmy do jego pokoju.. Gdy go zobaczyłam myślałam, że serce mi pęknie na tysiące kawałeczków.. 
   
  
- Justin.. - powiedziałam równo z Camile i podbiegłyśmy do niego by go przytulić.. Nie widziałyśmy go jakieś 2 miesiące.. Dzwoniłam do niego ale mówił, że u niego wszystko w porządku.. Mówił, że jest chory ale to nie szkodliwe.. A tu okazuje się że ma raka! Zaczęłyśmy płakać jak głupie.. 
- Justin tak strasznie cię przepraszamy.. Jesteśmy najgorszymi przyjaciółkami jakie istnieją! 
- Ja już nie daje rady.. Nie potrafię tak żyć. Z dnia na dzień jestem co raz słabszy.. 
- Shhh już wszystko dobrze.. Jesteśmy z tobą.. Wyzdrowiejesz - chłopak wstał z krzesła i chodził nerwowo po pokoju.. W końcu usiadł na łóżku.. Przysiadłyśmy się do niego i czekałyśmy aż coś powie..
- Dziewczyny zostało mi jakieś kilka miesięcy.. Mój organizm nie chce przyjąć tej zasranej chemii.. A ja mam dosyć siedzenia i czekania, aż w końcu wybije godzina! 
- Nie mów tak! Nadzieja umiera ostatnia! Zresztą kto ci każe siedzieć w pokoju.. Wyjdź.. zrób coś szalonego! Zrób wszystko co masz do zrobienia.. 
- Dobra dziewczyny nie płaczemy już.. Jutro się zjaramy! Skoczymy na bungee. Zrobimy wszystko.. Tylko błagam nie zostawiajcie mnie w tym gównie samego.. 
- Przepraszamy.. Nigdy cię nie zostawimy. Na zawsze razem..
- Dobra a co tam u was? - więc opowiedziałyśmy mu o wszystkim.. Pogadaliśmy jeszcze o innych mniej ważnych ale jednak ważnych sprawach.. Spojrzałam  w końcu na telefon i okazało się że jest prawie pierwsza w nocy.. Przegadaliśmy kilka dobrych godzin.. Udało nam go się nawet rozweselić ale tak czy inaczej nadal widziałam w jego oczach ten strach i ból.. Pożegnałyśmy się w końcu z przyjacielem  i obiecałyśmy wpaść jutro.. Camile odwiozła mnie do domu.. Pustego domu. Jak tylko przypomniałam sobie o tym, że mam stracić przyjaciela znowu się popłakałam.. Postanowiłam zadzwonić do Harry'ego..
- Halo?- powiedział zaspanym głosem..
- H..harry przyjedziesz do mnie? - powiedziałam zanosząc się płaczem..
- Gdzie jesteś?! Dlaczego płaczesz?! 
- W..w domu.. Opowiem ci jak przyjedziesz.. 
- Już jadę- powiedział i rozłączył się.. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic.. Ubrałam swoją  pidżamę.. Na wierzch narzuciłam czarną bluzę Hrry'ego, którą zostawił kiedyś u mnie.. 

 Chwilę później przyjechał Harry.. Wszedł do środka jakby był jakiś pożar.. 
 - Co się stało?! - zobaczyłam go i przytuliłam się do niego najmocniej jak potrafię.. Potrzebowałam tego uścisku...
    

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz